- Nie wiem, kto wymyślił to, że gramy aż pięć spotkań z rzędu na wyjeździe. To po prostu bardzo ciężkie. Nie masz siły, nie możesz walczyć - dziwił się ostatnio szkoleniowiec Politechniki. Rzeczywiście, koszykarze stołecznego teamu we własnej hali podejmowali jak na razie jedynie zespół Trefla Sopot. Bez wątpienia pojedynek rozgrywany w ramach 1. kolejki TBL wstydu im nie przyniósł. Podopieczni Mladena Starcevicia do trzeciej kwarty walczyli ze swoim rywalem jak równy z równym. Dopiero w ostatniej odsłonie drużyna z Sopotu dała popis swoje siły. Choć Politechnika przegrała to spotkanie dosyć wyraźnie, to jednak udowodniła swoim kibicom, że nie zamierza pełnić roli outsidera rozgrywek.
W dalszym etapie o sile stołecznego teamu przekonały się zespoły Polpharmy Starogard Gdański oraz Kotwicy Kołobrzeg. W ostatniej kolejce jednak Politechnika obniżyła nieco swoje loty. W starciu z drużyną Śląska Wrocław wynik spotkania ustalony był już po dwóch kwartach. - Nie realizowaliśmy założeń taktycznych i myślę, że to przeważyło. Ciężko w zawodowym baskecie wrócić do gry, jeżeli pierwszą połowę przegrywa się 24 punktami - mówił po tym pojedynku Patryk Pełka, skrzydłowy stołecznej drużyny. - Po ośmiu godzinach wysiłku cała taktyka i trening na nic - dodał z kolei trener Starcević.
Warszawski zespół będzie chciał zatem w najbliższym spotkaniu zmazać plamę po ostatnim blamażu. Czołowego strzelca drużyny, Piotra Pamułę oraz jego partnerów czeka jednak trudna przeprawa. Do stolicy zawita bowiem ekipa Zastalu, która przynajmniej na papierze wygląda zdecydowanie lepiej. Ponadto podopieczni Tomasza Jankowskiego znajdują się obecnie na fali. W ostatnim pojedynku zielonogórski team okazał się zdecydowanie lepszy od AZS-u Koszalin. Warto przy tym zauważyć, że Zastal rozgrywał ten mecz na wyjeździe. Co więcej drużyna ta na chwilę obecną legitymuje się bilansem 3-1.
Ekipa z Zielonej Góry prezentuje obecnie bardzo poukładany basket i bez wątpienia do Warszawy przyjedzie powalczyć o zwycięstwo. - Staram się wyplewiać takie akcje, w których moi zawodnicy rzucają przez ręce rywala. Wydaje mi się, że robimy duży postęp w tym kierunku - chwalił ostatnio swoich podopiecznych trener Jankowski.
Szkoleniowiec Zastalu na brak liderów w swoim zespole nie może narzekać. Znakomicie jak na razie współpracuje ze sobą duet Amerykanów: Walter Hodge - Gani Lawal. Gracze ci są głównymi dostarczycielami punktów w swoim teamie. Z Polaków wyróżniają się natomiast Piotr Stelmach oraz Kamil Chanas. Czy zatem złożona z krajowych zawodników Politechnika będzie w stanie pokusić się o pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością?
Początek spotkania 30 października o godzinie 16.00 w Warszawie.