Tomas Pacesas doprowadził Prokom do najlepszej ósemki Euroligi, a Saso Filipovski wszedł z Turowem Zgorzelec do Final Eight Pucharu ULEB. Zespoły Asseco Prokomu o Olimpiji mają ze sobą wiele wspólnego - pisze Przegląd Sportowy. Oba doznały jak na razie dwóch porażek w Eurolidze, a ponadto - patrząc na ich budżety - są... biedakami w europejskich rozgrywkach. Zarówno Polacy jak i Słoweńcy marzą o awansie do finałowej szesnastki. By mieć dalej nadzieje na to, w środowy wieczór trzeba zwyciężyć.
- W Eurolidze nasz problem polega na tym, że dobrze gramy fragmentami. Może dwadzieścia minut w meczu Musimy jednak grać zespołowo przez 40 minut, wtedy będziemy mogli wygrywać - powiedział na łamach Przeglądu Sportowego Saso Filipovski. Dodajmy, że w Lublanie gra także inny "dobry znajomi" z ligi polskiej - Ratko Varda, który ostatnio zdobywał punkty właśnie dla Asseco Prokomu.
Źródło: Przegląd Sportowy.