Pierwsza porażka Wisły - relacja z meczu Frisco Brno - Wisła Can-Pack Kraków

Czwarta kolejka Euroligi okazała się pechowa dla krakowskiej Wisły. Mistrzynie Polski, mimo iż do konfrontacji z Frisco Brno podchodziły z pozycji lidera, musiały uznać wyższość czeskiego zespołu i przegrywając 65:70 straciły status niepokonanych. Wiślaczek przed porażką nie uchroniła nawet Erin Phillips, która zdobyła 22 punkty.

Środowego spotkania w Brnie osoby związane z małopolskim klubem z pewnością nie będą dobrze wspominać. Po miesiącu hegemonii Biała Gwiazda po raz pierwszy w tym sezonie znalazła się bowiem po stronie przegranych i nawet ambicja nie pozwoliła jej zgarnąć kolejnego kompletu punktów.

Zresztą już początek spotkania pokazał, że tego wieczoru krakowiankom wcale nie będzie łatwo. Wynik meczu otworzyła, co prawda Milka Bjelica, ale później do głosu doszły już gospodynie i to one były stroną przeważającą. W ich szeregach dużą chęć do gry przejawiała Farhiya Abdi, która nadspodziewanie łatwo radziła sobie z defensywą polskiego zespołu i raz za razem zapisywała na swoim koncie kolejne punkty. Właśnie po jej udanej akcji w połowie kwarty Frisco prowadziło już 8:4, co było pierwszym sygnałem dla Wisły, że Czeszki nie mają zamiaru się łatwo poddać. Te wydarzenia, jednak mobilizująco podziałały na podopieczne Jose Ignacio Hernandeza, które wkrótce później, za sprawą Petry Ujhelyi z nawiązką odrobiły straty, wysuwając się tym samym na skromne prowadzenie. Tyle, że jak się okazało, ich starania reprezentantki Węgier na niewiele się zdały. Wszystko dlatego, że Frisco w końcówce kwarty znowu przyspieszyło i po celnej próbie Ashley Robinson na tablicy świetlnej widniał remis 16:16.

W drugiej odsłonie podrażnione zawodniczki Wisły postanowiły narzucić rywalowi swoje warunki gry i do pewnego momentu przynosiło to znakomite efekty. Wszak już po kilku akcjach wspomnianej Bjelicy oraz aktywnej Erin Phillips ich drużyna wygrywała 25:20 i sektor zajmowany przez licznie przybyłych fanów Wisły zdecydowanie się ożywił. Jednak wraz z biegiem minut entuzjazm w szeregach krakowianek malał, co nie mogło wróżyć nic dobrego.

Podopieczne trenera Jana Bobrovskiego, widząc przestój Wiślaczek, odważniej ruszyły do przodu i niedługo później wynik znów oscylował wokół remisu. Było to zasługą w dużej mierze skrzydłowej Aleny Hanusovej, która tego dnia była bezapelacyjnie najjaśniejszą postacią Frisco. 20-letnia Czeszka bardzo odważnie poczynała sobie w strefie podkoszowej Wisły, czym sprawiała mnóstwo problemów jej defensorkom. Zresztą postawa wspomnianej zawodniczki pozytywnie wpłynęła także na pozostałe koszykarki z Brna, które w końcowych fragmentach przeprowadziły parę składnych kontrataków, dzięki czemu do przerwy były lepsze o jedno "oczko". W związku z tym stało się jasne, że jeżeli Biała Gwiazda myśli o pomyślnym zakończeniu tej rywalizacji, musi w końcu poczynić stanowcze kroki w tym kierunku, bo w przeciwnym razie, może ją to drogo kosztować.

Jednakże, po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Oba teamy na zmianę zdobywały kolejne punkty i jakiejkolwiek przewagi gości próżno było wypatrywać. Siła ofensywna Białej Gwiazdy skupiona była przede wszystkim na Phillips, która w pojedynkę rozrywając obronę przeciwnika udowodniła, że ma niespożyte siły. Australijka jednak wielokrotnie była osamotniona w swoich dążeniach, w związku z czym nie mogła przeskoczyć pewnego pułapu. Gospodynie natomiast w ogóle nie zwracały na to uwagi i konsekwentnie realizowały założenia taktyczne, co okazało się być lepszą strategią. Bazując na umiejętnościach Hanusovej oraz Terezy Pecakovej cały czas były w nieco lepszych nastrojach i przed decydująca batalią prowadziły 51:49 .

Te wydarzenia sprawiły, że pozostająca jak dotąd bez wygranej drużyna Frisco poczuła wiatr w żagle i w ostatniej kwarcie wspięła się wręcz na wyżyny swoich umiejętności. Czeszki, czując, że wygraną mają w zasięgu ręki walczyły o każdy centymetr boiska i po punktach Szwedki Abdi wygrywały już 54:51. Na te poczynania Wiślaczki zdołały jeszcze, co prawda odpowiedzieć, ale w końcówce były już bezradne. Miejscowe, bowiem z niespotykaną dotąd pewnością siebie dążyły do założonego celu i zwyciężyły w ostatecznym rozrachunku 70:65, notując tym samym pierwszą wygraną w obecnej edycji Euroligi. Mistrzyniom Polski natomiast pozostaje przełknąć gorycz porażki i pokazać, że jako zespół mają silny charakter, bo to on pozwala podnosić się z kolan w trudnych momentach.

Frisco Brno - Wisła Can-Pack Kraków 70:65 (16:16, 20:19, 15:14, 19:16)

Frisco: Hanusova 17, Abdi 16, Peckova 13, Thomas 11, Robinson 6, Staalvant 4, Hejdova 3, Stehlikova 0.

Wisła: Phillips 22, Bjelica 13 (16 zb), Ujhelyi 12, Powell 10, Dabovic 6, Krężel 2, Pawlak 0, De Mondt 0.

Komentarze (0)