Erin Phillips: Moje indywidualne wyniki są nieważne

Wisła Can Pack Kraków przegrała swój pierwszy mecz w sezonie 2011/2012. Mistrzynie Polski w spotkaniu Euroligi koszykarek musiały uznać wyższość czeskiego zespołu Frisco Sika Brno, z czego bardzo niezadowolona była m.in. Erin Phillips. Australijka rozegrała w Brnie bardzo dobry mecz, ale to nie pomogło mistrzyniom Polski w odniesieniu czwartej kolejnej wygranej w tych rozgrywkach. Co było przyczyną porażki?

Dla skazywanych na pożarcie zawodniczek Frisco Sika Brno była to pierwsza wygrana w tegorocznej edycji Euroligi. Młoda czeska drużyna zagrała bez respektu dla faworyzowanej Wisły Can Pack Kraków i dopięła swego. Wiodącą postacią turnieju była m.in. Farhyia Abdi. Szwedzka skrzydłowa zapisała na swoim koncie 16 punktów i 9 zbiórek. Po stronie mistrzyń Polski brylowała Erin Phillips, ale to nie pomogło podwawelskiej drużynie.

- Moje indywidualne osiągnięcia nie mają tutaj żadnego znaczenia. Mam na myśli to, że moja drużyna przegrała mecz. Jestem bardzo niezadowolona z faktu, że przegrałyśmy - mówiła po meczu Australijka, która wywalczyła 22 punkty, co dało jej miano najskuteczniejszej koszykarki pojedynku. - Chcę pogratulować drużynie z Brna wygranej. Nasze rywalki walczyły w tym meczu zdecydowanie bardziej, niż my. I było to widać w każdej minucie.

Po wygranej m.in w Moskwie ze Spartakiem, porażka w Brnie musi być wielkim rozczarowaniem. Duży wpływ na to miała z pewnością choroba Anke DeMondt czy nieobecność w drużynie Eweliny Kobryn. Do tego drugiego w Krakowie wszyscy już jednak przywykli w oczekiwaniu na jej powrót. Wpływ Belgijki na wynik Białej Gwiazdy jest jednak ogromny, a w Czechach DeMondt nie była w stanie w stu procentach pomóc swojej drużynie.

- To wielka nauczka dla naszego zespołu. To kolejne wielkie doświadczenie dla nas - komentuje sprawę Phillips. - To jest niedopuszczalne, żebyśmy zagrały w taki sam sposób w naszym kolejnym meczu. Musimy wyciągnąć wnioski i zagrać zdecydowanie lepiej - dodała australijska rzucająca.

W opinii szkoleniowca krakowskiego zespołu, rywalki wygrały jak najbardziej zasłużenie. - Drużyna z Brna była lepsza w każdym momencie tego spotkania. Nasz rywal zagrał ambitniej, pokazał większą determinację i agresję na parkiecie. Krótko mówiąc, zawodniczki z Brna zdominowały ten mecz - komentował pojedynek Jose Ignacio Hernandez. - To był bardzo ciężki pojedynek, a o końcowym wyniku zadecydowały detale. Zdecydowanie nie rozegraliśmy wielkiego meczu, nie zagraliśmy nawet dobrze, a dodatkowo popełniliśmy niezwykle istotne błędy, które kosztowały nas porażkę.

Za tydzień Wisła Can Pack Kraków zagra we własnej hali z Cras Basket Taranto i będzie miała okazję nie tylko do zmazania plamy, za wpadkę w Brnie, ale i rewanż za porażkę z włoskim zespołem w poprzednim sezonie. Porażka ta zakończyła przecież doskonałą serię Białej Gwiazdy we własnej hali, jeśli chodzi o zwycięstwa w Eurolidze koszykarek.

Komentarze (0)