Koncentracja najważniejsza - zapowiedź meczu PGE Turów Zgorzelec - ŁKS Łódź

Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec nie mają ani chwili oddechu. Po środowym zwycięstwie nad Politechniką, czeka ich kolejny bój z młodym i nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Tym razem będzie to łódzki ŁKS. - Nikt kto przyjedzie do Zgorzelca nie położy się przed Turowem - przestrzega Jacek Winnicki, trener zgorzeleckiej drużyny.

Podopieczni trenera Jacka Winnickiego mają na swoim koncie już siedem zwycięstw z rzędu. Pojedynek z ŁKS-em, ma być kolejnym krokiem do przedłużenia imponującej passy. W Zgorzelcu do meczu podchodzą jednak z dystansem. Pamiętają bowiem ostatni pojedynek z AZS-em Politechniką Warszawską. Wówczas brak odpowiedniej koncentracji spowodował, że w pierwszej odsłonie spotkania dominowali goście i w pierwszych 10 minutach rzucili aż 28 punktów, przy 16 Turowa.

- W pierwszych minutach zabrakło nam koncentracji i zdecydowanie zlekceważyliśmy przeciwnika. Taki błąd na pewno nie może powtórzyć się w meczu ŁKS-em, który jest młodą, ale nieprzewidywalną drużyną. Ostatnie 10 minut meczu z Politechniką zagraliśmy tak, jak na niepokonaną drużynę przystało i zdecydowanie przeważaliśmy nad rywalem. Taką koszykówkę musimy jednak prezentować już od pierwszych minut - komentował po środowym zwycięstwie Michał Jankowski, obrońca PGE Turowa Zgorzelec.

Odpowiednia koncentracja, to obecnie najważniejsza rzecz, nad którą muszą skupić się zawodnicy z przygranicznego miasta. Gdy tylko złapią swój rytm, są w stanie wygrać z każdym. Szeroki skład i wyrównany kolektyw sprawia bowiem, że liderem drużyny może być każdy z graczy, znajdujący się w rotacji.

- Musimy zdać sobie sprawę z tego, że nikt, kto przyjedzie do Zgorzelca nie położy się przed Turowem i za darmo odda nam zwycięstwo. Każdy musi wyjść na boisko i grać z pełnym zaangażowaniem i determinacją - przestrzega trener PGE Turowa Zgorzelec, Jacek Winnicki.

ŁKS Łódź to tegoroczny beniaminek ligi. Podopieczni trenera Piotra Zycha już w pierwszym meczu sprawili nie lada niespodziankę. Przy głośnym dopingu 7 tysięcy kibiców pokonali na własnym parkiecie Anwil Włocławek. Były to jednak miłe złego początki. Po zaskakującej wygranej nad niedawnym wicemistrzem Polski, przegrali bowiem aż pięć spotkań z rzędu. Przełamanie złej passy natopiło jednak w minioną środę. Wówczas po zaciętym i emocjonującym pojedynku łodzianie pokonali na wyjeździe Zastal Zielona Góra 103:104. Ostatnie słowo należało wtedy do Bartłomieja Szczepaniaka, który odważnym rzutem za dwa przypieczętował wygraną.

O sile ŁKS-u stanowią jednak Amerykanie. Dwójka z nich to niemalże ofensywni liderzy ligi. Jermaine Mallett ze średnią 19,4 pkt na mecz jest drugim strzelcem ligi. Niewiele gorszy jest Kirk Archibeque (średnio 19,1 pkt), który w tej kwalifikacji bezpiecznie okupuje trzecie miejsce. Archibeque to także czołowy zbierający ligi. Ze średnią 10 zbiórek na mecz ustępuje tylko Ganiemu Lawalowi z Zastalu.

Polską część drużyny stanowią głównie zawodnicy, którzy dotychczas grali na parkietach I ligi i w minionym sezonie wywalczyli dla Łodzi ekstraklasę. Statystycznie najlepiej z nich prezentuje się Dariusz Kalinowski, który średnio na parkiecie spędza 20 minut i rzuca niespełna 8 punktów.

Mecz pomiędzy PGE Turowem Zgorzelec, a ŁKS-em Łódź odbędzie się w najbliższa sobotę o godzinie 17:15 w hali przy ulicy Maratońskiej w Zgorzelcu. Transmisja w TVP Sport, Radiu Wrocław i Muzycznym Radiu.

Źródło artykułu: