W środę będzie lepiej - rozmowa z Erin Phillips, koszykarką Wisły Can - Pack Kraków

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po słabszym spotkaniu z Odrą Brzeg Wisła przystępuje do rozgrywek Euroligi. O nastrojach panujących przed meczem z Rivas Ecopolis Madryt, a także paru mankamentach Wisły portalowi SportoweFakty.pl opowiada Australijka, Erin Phillips.

Adam Popek: Ostatni pojedynek z waszym udziałem przeciwko Odrze Brzeg wlał troszkę niepokoju w serca kibiców przed euroligowym starciem. Z czego wynikał fakt, że dwie połowy w waszym wykonaniu były zupełnie odmienne?

Erin Phillips: Trudno tak jednoznacznie stwierdzić. Zawsze w takich wypadkach jest to składowa różnych czynników, które w danym momencie się na siebie nakładają. Zgadzam się, że te dwie partie diametralnie się między sobą różniły. Biorąc pod uwagę pierwsze dwadzieścia minut wcale nie wyglądało to źle. Grałyśmy konsekwentnie, przeważałyśmy właściwie w każdym elemencie i wynik również odzwierciedlał naszą dominację. Druga połowa natomiast była bardzo rozczarowująca. Nasza gra z pewnością była daleka od oczekiwań i błędy, jakie w jej trakcie popełniłyśmy absolutnie nie powinny się zdarzyć.

Ale skoro macie świadomość tych pomyłek, to możecie, a wręcz musicie je możliwie jak najszybciej je wyeliminować.

- Oczywiście, to jest nasze zadanie numer jeden. Z każdym dniem, tygodniem czy miesiącem mamy stawać się coraz lepsze, po to by móc sięgać po jak najwyższe cele. Zresztą mając to na uwadze wykonujemy naprawdę ciężką pracę i jak widać, nie możemy na tym poprzestać, bo nie wszystko funkcjonuje jeszcze perfekcyjnie. A co do drugiej połowy spotkania z Odrą, to naprawdę nie wiem, co najbardziej wpłynęło na takie rozluźnienie i nonszalancję w naszych szeregach. Jedyne, czego jestem pewna, to że w środę w meczu przeciwko Rivas Ecopolis Madryt nie ma prawa się to powtórzyć.

Nie sądzisz, że skoro w spotkaniu z niżej notowanym rywalem wystąpił taki brak mobilizacji, to będzie to miało przełożenie również na pojedynki z silniejszymi zespołami?

- To nie jest tak, że tej mobilizacji nie było. My do każdego przeciwnika podchodzimy z respektem i skupiamy się na tym, by grać jak najlepiej. Niezależnie od jego rangi. Fakt, że ostatnie dwadzieścia minut ligowego meczu pozostawia wiele do życzenia, ale warto też zwrócić uwagę na to, że szkoleniowiec dał pograć także zawodniczkom, które jak dotąd nie miały wielu okazji żeby się pokazać, co naturalnie wpłynęło na naszą postawę. W meczach o większą stawkę, w tym oczywiście euroligowych nie ma już takiej rotacji, w związku z czym w składzie będzie większa stabilność. Poza tym w sobotę, sztab szkoleniowy podjął decyzję, by dać odpocząć Nicole Powell i Paulinie Pawlak, które jak wiadomo są naszymi czołowymi zawodniczkami, więc ich brak również odcisnął piętno na naszej grze. W najbliższą środę jednak sytuacja będzie już zupełnie inna, także nie ma sensu tego porównywać. Na pewno dołożymy wszelkich starań, by zagrać jak najlepiej i tym samym nie popełniać jakichś rażących błędów.

Po pamiętnej porażce w Brnie wydawało się, że znów notujecie tendencję zwyżkową, a tymczasem przytrafiła się ta druga połowa w meczu z Odrą. Nie da się ukryć, że nawet sztab szkoleniowy był mocno rozczarowany.

- Każdy był w mniejszym lub większym stopniu był nieusatysfakcjonowany i to zrozumiałe. Ale teraz naszym celem jest sprawić, by podobne momenty nie miały miejsca. Tak jak już wspomniałam, jestem przekonana, że środowa konfrontacja będzie już wyglądać o niebo lepiej i zobaczymy w niej lepszą Wisłę. Choć pamiętajmy, że w końcu wygrałyśmy różnicą prawie dwudziestu punktów, więc ta nasza gra nie mogła być tak bardzo zła. Tym bardziej doceńmy ten fakt, że po raz kolejny nie zagrałyśmy w pełnym składzie, więc nie ma sensu demonizować tego pojedynku.

Ale od takiej drużyny jak Wisła oczekuje się znacznie więcej.

- Zdajemy sobie z tego sprawę i same chcemy utrzymywać o wiele wyższy pułap. Wiadomo, że słabsze momenty się zdarzają i nie jesteśmy pod tym względem wyjątkiem, ale ważne by generalnie nie zaliczać różnego rodzaju wpadek tylko piąć się w górę. Z sobotniego meczu wyciągnijmy to co najważniejsze, czyli zwycięstwo, a także to, że nikt nie odniósł kontuzji i do kolejnego spotkania podejdziemy już niemalże w optymalnym składzie. A na to wpływ ma także to, że ostatnio pauzowała Paulina i Nicole. Także nie ma tego złego.

Czyli teraz waszym celem numer jeden jest pokonanie Rivas Ecopolis?

- Dokładnie tak i mam nadzieję, że oprócz wygranej, zapulsujemy również poziomem naszej gry. Na pewno łatwo nie będzie, bo rywal to mocny europejski zespół i nie położy się przed nami, ale gramy na własnym terenie, w coraz bardziej kompletnym składzie, więc również mamy spore atuty po swojej stronie. Liczę, że wszystko ułoży się po naszej myśli.

Wiele też z pewnością zależeć będzie od Ciebie. W końcu już niejednokrotnie udowadniałaś, że w trudnych momentach potrafisz wziąć na siebie odpowiedzialność za grę.

- W tej dyscyplinie nie ma potrzeby rozpatrywać personaliów z osobna. Oczywiście one są ważne, bo to z nich buduje się kolektyw, ale najważniejsze jest to jak funkcjonuje cały zespół. Jeśli wyjdziemy na parkiet skoncentrowane i będziemy walczyć o każdą piłkę to jestem spokojna o wynik. A czy punkty będę zdobywać ja, czy któraś z dziewczyn to drugorzędna sprawa. Wisła ma wygrać i tyle.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)