Łukasz Majewski: W obronie była tragedia

Anwil Włocławek nie zaliczy do udanych podróży na Podkarpacie. Faworyzowany zespół z Kujaw przegrał po fantastycznym meczu z Siarką Jezioro Tarnobrzeg. Ekipa z Włocławka przyczynę porażki upatruje w fatalnej obronie.

Anwil Włocławek był faworytem spotkania z Siarką Jezioro Tarnobrzeg. Mało kto przypuszczał, że ekipa z Podkarpacia będzie w stanie ograć jednego z kandydatów do medalu. Boisko zweryfikowało jednak wszystko. - Do Tarnobrzega jechaliśmy po wygraną. Nie spodziewaliśmy się takie obrotu sprawy. Daliśmy się otworzyć każdemu zawodnikowi rywali w pierwszej kwarcie. Pojawił się problem braku koncentracji, braku zaangażowania niektórych graczy. W końcówce tego zabrakło. Nie możemy sobie pozwolić, żeby gospodarz rzucił nam 93 punkty. W takiej sytuacji nie możemy myśleć, że wygramy spotkanie. Bardzo mi przykro, ale tyle punktów to się rzuca w NBA. Cieszmy się, że to my doprowadziliśmy do tej dogrywki - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl skrzydłowy Anwilu Łukasz Majewski.

Gracze z Włocławka zdawali sobie sprawę, że Siarkę mogą pokonać tylko obroną. Niestety ta zawiodła a dodatkowo w kluczowych momentach w dogrywce zawodnikom Anwilu nie siedział również rzut. - Nigdy nie zaczynam od ataku. Był tragedia w obronie i tyle. Nie będziemy czepiać się nietrafionego wolnego czy trójki. Przegraliśmy mecz w obronie, a nie w ataku. Rzuciliśmy na wyjeździe 93 punkty. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Siarka ma mocny atak i musimy się skupić na dobrej i mocnej obronie. Zagraliśmy w niej bardzo źle i tyle - dodał Majewski.

W końcówce meczu doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Anwil zdobył punkty już po syrenie oznajmiającej koniec czasu na rozegranie akcji. Sędziowie początkowo zaliczyli punkty gościom, ale po oglądnięciu powtórki telewizyjnej zmienili decyzję. Ta decyzja mogła odwrócić losy spotkania. - Nie będę oceniał pracy sędziów. To nie moja sprawa, ja się nie wtrącam do decyzji arbitrów. Podjęli taką decyzję a nie inną i ani ja, ani pan nie zmienimy tego - kontynuuje.

Chwilę potem mimo prowadzenia różnicą trzech oczek Anwil popełnił błąd, po którym trafił za trzy i doprowadził do dogrywki. Wydawać by się mogło, że koszykarze z Włocławka już widzieli w tabeli dwa kolejne oczka na swoim koncie. - W tej końcówce był błąd. Nie byliśmy zapewne dostatecznie skoncentrowani na tej ostatniej akcji. Zostawiliśmy na otwartej pozycji najmniej groźnego zawodnika. Co innego byłoby gdyby taka sytuacja była z dobrym strzelcem Siarki. Niestety, mimo że to był środkowy to udało mu się trafić. Na pewno nie było takiego założenia, żeby pozostawić go wolnego. Zagapiliśmy się chwilę i gospodarze doprowadzili do dogrywki, a w niej było jak było - stwierdził skrzydłowy Anwilu.

Anwil w tym sezonie zanotował już cztery porażki, w tym dwie z niżej notowanymi rywalami. Ma inaugurację lepszy okazał się ŁKS, teraz Siarka. Zespół z Włocławka chce walczyć o medale i takie porażki z takimi przeciwnikami jak drużyny z Łodzi czy Tarnobrzega nie powinni im się zdarzać. - Nie powinny nam się zdarzać takie porażki z tymi teoretycznie słabszymi rywalami jak Siarka czy ŁKS. W tej lidze nie ma jakiś konkretnych faworytów. Wszyscy mniej więcej prezentują równą formę, no może oprócz Turowa. Ciężko powiedzieć, że ktoś jest w jakimś spotkaniu faworytem. W meczu z Siarką wszyscy typowali nas na zwycięzców, a my przegraliśmy ten pojedynek. Trudno się mówi i gramy dalej - zakończył Łukasz Majewski.

Źródło artykułu: