Może trochę zlekceważyliśmy Siarkę - rozmowa z Dardenem Berishą, koszykarzem Anwilu Włocławek

Niewielu graczy Anwilu Włocławek zagrało na swoim poziomie. Dodatkowo zdaniem Dardana Berishy, który był jednym z lepszych graczy Anwilu, jego drużyna mogła nieco zlekceważyć Siarkę, a to przy braku koncentracji i fatalnej obronie spowodowało, że ekipa z Kujaw musiała przełknąć gorycz porażki.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Kamil Górniak: Waszą mocną stroną w meczu z Siarką były rzuty za trzy, którymi ratowaliście się w trudnych momentach. W dogrywce w kluczowym momencie dwukrotnie jednak nie udało się trafić.

Dardan Berisha: Myślę, że to nie był problem tych niecelnych rzutów, ale fatalnej obrony. Graliśmy w niej tragicznie. Pozwalaliśmy rywalom na trafianie z łatwych, ale i trudnych pozycji. Naszym głównym problemem była defensywa, a nie atak. Przez cztery kwarty pozwoliliśmy Siarce zdobyć 93 punkty.

Zdawaliście sobie sprawę, że Siarka to drużyna grająca dobrze w ataku. Trenerzy innych ekip mówili, że zespół z Tarnobrzega zatrzymać można jedynie w obronie.

- Wiedzieliśmy o tym i nad tym pracowaliśmy przed tym pojedynkiem. Może nie byliśmy też dostatecznie skoncentrowani. Nie wiem czemu ten mecz wyglądał tak jak wyglądał. Na początku Siarka nam odskoczyła i musieliśmy włożyć sporo sił, żeby dojść przeciwnika. W końcówce może nie byliśmy bardziej zmęczeni, ale zabrakło właśnie tej koncentracji. Nie mieliśmy szczęścia. Nie trafiliśmy rzutów wolnych, które dałyby nam wygraną. To mógł być też powód naszej porażki.

Nie najlepiej weszliście w mecz po przerwie. Na początku trzeciej kwarty Siarka wam odskoczyła na 15 punktów, a wy wyglądaliście na zagubionych i nie wiedzieliście chyba co dzieje się na parkiecie.

- To wszystko wiązało się chyba z tym, że nie byliśmy skoncentrowani tak, jak powinniśmy. Siarka była na pewno bardziej zmotywowany, gdyż chcieli z nami, gdyż teoretycznie jesteśmy mocniejsi. Szkoda tej porażki. Musimy jednak grać dalej i walczyć w kolejnych pojedynkach o zwycięstwa. Szkoda, że po raz drugi przegraliśmy potyczkę, którą powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Mamy potencjał, żeby powalczyć o medal. Zobaczymy jak to się wszystko ułoży.

Przegraliście teraz z Siarką, wcześniej z ŁKS-em Łódź, czyli drużynami teoretycznie słabszymi. Takie porażki nie powinny się zdarzać ekipom walczącym o wysokie cele.

- Z ŁKS-em to był pierwszy mecz i można to jeszcze jakoś wytłumaczyć, że na inaugurację może się wydarzyć wszystko. Tak prawdę mówić, to tego spotkania z Siarką nie powinniśmy wygrać. Siarka zagrała naprawdę bardzo dobre zawody. Trafiali z trudnych pozycji. My nie możemy jednak pozwalać sobie na stratę takiej ilości punktów w meczu. To było za dużo. Musimy nad tym pracować i pomyśleć co zrobić, żeby taka sytuacja się już nie powtórzyła.

Nie czuliście się zwycięzcami, kiedy na dwie sekundy przed końcem prowadziliście trzema punktami?

- Może tak też było. Co zrobić. Trzeba żyć dalej i robić wszystko, żeby wygrywać w kolejnych ligowych konfrontacjach.

A nie zlekceważyliście czasem Siarki?

- Być może tak było. Na początku tak to wyglądało. Potem zaczęliśmy grać lepiej, ale w trzeciej kwarcie znów było kiepsko. Tak to wszystko wyglądało. Cóż można teraz zrobić. Włożyliśmy bardzo dużo sił, żeby dogonić Siarkę. Szczęście było tego dnia przy gospodarzach. Nam ono nie dopisywało. Mieliśmy swoje szanse w końcówce żeby odskoczyć na cztery punkty. Dodatkowo Siarka miała dwie sekundy na doprowadzenie do dogrywki i my nie powinniśmy do tego dopuścić. Stało się inaczej. Zabrakło nam koncentracji i może faktycznie trochę zlekceważyliśmy rywala. Nie możemy dopuszczać do powtórek takich sytuacji.

Sporo krwi napsuł wam Przemysław Karnowski, który pokazuje, że niebawem może dobijać się do drzwi do kadry.

- Zagrał dobre zawody. Szczególnie dobrze zagrał Josh Miller. Ten zawodnik kreował wszystkich zawodników, w tym i Karnowskiego, który kilka razy trafił spod kosza bez żadnej asekuracji z naszej strony. Widać, że to bardzo duży talent. Nie wiem czy jednak poradzi sobie w walce o miejsce w składzie z Marcinem Gortatem czy Adamem Hrycaniukiem. Na pewno w przyszłości będzie on niewątpliwie bardzo ważny dla polskiego basketu.

A jak oceni pan sytuację z końcówki meczu, kiedy sędziowie najpierw zaliczyli wam punkty, a potem je zabrali.

- Z boiska wydawało mi się, że punkty były zdobyte prawidłowo, ale wszystko się okaże niebawem. Jest zapis telewizyjny, są powtórki. Mecz przegraliśmy jednak wcześniej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×