Nasza defensywa była bardzo dziurawa - rozmowa z Krzysztofem Szubargą, koszykarzem Anwilu Włocławek

Od dawna wiadomo, że kluczem do sukcesu w meczu koszykówki jest dobra defensywa. W meczu z Siarką Jezioro Tarnobrzeg tego zabrakło graczom Anwilu Włocławek. Zdaniem Krzysztofa Szubargi jego zespół nie może sobie pozwolić na stratę ponad 100 punktów w jednym meczu.

Kamil Górniak: Taka porażka nie powinna się wam zdarzyć.

Krzysztof Szubarga: Na pewno nie powinna nam się zdarzyć. Straciliśmy zbyt wiele punktów. Bardzo źle rozegraliśmy końcówkę meczu. Prowadziliśmy trzema punktami i pozwoliliśmy rywalom oddać rzut zamiast faulować i postawić zawodnika Siarki na linii rzutów wolnych. Byłaby na pewno wtedy dużo większa szansa na zwycięstwo. Pozwoliliśmy oddać czysty rzut i mieliśmy dogrywkę, którą przegraliśmy.

Zawaliliście mecz w obronie.

- Zgadza się. Nie można tracić 109 punktów w jednym meczu nawet na wyjazdach. Wiedzieliśmy, że Siarka jeśli rzuci powyżej 80 oczek, to może wygrać spotkanie. Można powiedzieć, że była szansa na wygraną, kiedy prowadziliśmy trzema punktami. Niestety nasza defensywa była bardzo dziurawa. Nie potrafiliśmy powstrzymać Millera i Karnowskiego. Myślę, że ta dwójka zrobiła świetną robotę.

Nie wszyscy chyba w Anwilu zagrali na miarę oczekiwań.

- Każde spotkanie inaczej się układa. Zagraliśmy jako drużyna bardzo słabo w obronie i to jest największy problem.

Poza panem, Dardanem Berishą i Seidem Hajriciem pozostali wypadli chyba raczej średnio.

- To pan tak uważa. W ataku rzuciliśmy 104 punkty, co jest bardzo dobrym wynikiem. Nasza defensywa była naszą bolączką. To był największy problem.

Pod koniec trzeciej kwarty w zaledwie trzy minuty rzuciliście 20 oczek. Nie udało się wam jednak pójść za ciosem w kolejnej odsłonie.

- Dokładnie tak. Ciężko jest gonić rywala, przegonić go i wyjść na prowadzenie. Nie udało się nam to. Nie wiem z czego to wynikało. Może z małej konsekwencji naszych zagrań, a może straciliśmy sporo sił na gonienie rywali. Siarka miała swoich liderów, którzy w trudnych momentach brali piłkę i zdobywali ważne punkty.

A czy sytuacja z samego końca meczu, kiedy nie zaliczono wam dwóch punktów nie wypaczyła wyniku? Powinny być dodane wam te oczka?

- Nie wiem. Nie jestem sędzią. Nie zaliczyli ich i tyle. Na monitorach nie było właściwie nic widać. W momencie oddawanie rzutu nie było widać tablicy. Dopiero kiedy piłka leciała można było ją zauważyć i nie można jednoznacznie stwierdzić, czy zapaliła się ona w momencie kiedy piłka już leciała, czy nieco wcześniej. Nie mnie to osądzać.

Czy czujecie się jakoś oszukani?

- Straciliśmy tyle punktów i ciężko jest o jedną akcję być niezadowolonym. Powinniśmy bronić lepiej i pozwolić Siarce na zdobycie 80 oczek i spokojnie wygralibyśmy to spotkanie. Wina leży po naszej stronie. To na pewno nie zaważyło na tym, że przegraliśmy. Musimy ten tydzień przepracować dobrze, aby należycie przygotować się do kolejnego ligowego pojedynku.

W trudnych momentach ratowały was celne trójki. W końcówce dogrywki dwa rzuty z rzędu jednak nie wpadły.

- Dokładnie. Jeśli dobrze pamiętam to nie trafiłem ja, ani Łukasz Majewski. Można powiedzieć, że to była loteria. To była już 45. minuta. Nie wpadły jednak rzuty, a mieliśmy szansę doprowadzić do kolejnej dogrywki. Niestety nie udało się nam.

Z sezonu na sezon gra pan coraz lepiej. Z czego wynika tak zdecydowana poprawa statystyk.

- Wydaje mi się, że staję się bardziej doświadczonym zawodnikiem. Oddaje mnóstwo rzutów na treningach i może to w końcu przekłada się na spotkania. Zawsze zostaję po treningach, na które przychodzę często jako pierwszy. Piłka bardziej mnie słuch i wpada do kosza. Mam nadzieję, że będę grał na dobrej skuteczności i zespół będzie wygrywał. Na razie mamy cztery porażki, które kategorycznie nie powinny nam się zdarzyć.

Źródło artykułu: