Chorwacja zdobyta - relacja z meczu Gospic Croatia Osiguranje - Wisła Can Pack

Po twardym i zaciętym pojedynku mistrzynie Polski pokonały na wyjeździe zespół Gospic Croatia Osiguranje 73:65, odnosząc tym samym ważne zwycięstwo w ramach 7 kolejki Euroligi. Wisłę do wygranej poprowadziła Nicole Powell, która w całym spotkaniu zdobyła aż 22 punkty.

Początek spotkania ułożył się dla Wiślaczek znakomicie. To one, bowiem dzięki bardzo aktywnej postawie niemal na całym placu gry szybko przejęły inicjatywę i właściwie pod każdym względem zdominowały rywalki. Wynik spotkania celną "trójką" otworzyła Paulina Pawlak, która już od pierwszych chwil bardzo odważnie poczynała sobie w rozegraniu. Chwilę później, przykład z reprezentantki Polski wzięły pozostałe zawodniczki Białej Gwiazdy i po niespełna 3 minutach gry wynik brzmiał 9:2. Taki stan rzeczy sprawiał, że przyjezdne już na starcie znalazły się w bardzo korzystnym położeniu i kibice zgromadzeni w hali w Gospiczu słusznie zaczęli okazywać swoje niezadowolenie. W połowie kwarty jednak, gospodynie otrząsnęły się z letargu i za sprawą Amerykanki, Julie McBride zniwelowały straty do minimum. Nie da się ukryć, że było to po części winą krakowianek, które po świetnym starcie wyraźnie spuściły z tonu i w defensywie zaczęły grać zbyt statycznie. Sprawiło to, że miejscowe miały o wiele więcej swobody przy oddawaniu rzutów i co za tym idzie, większość ich prób trafiała do celu. Nie mogło zatem dziwić, że po pierwszej kwarcie to one prowadziły 23:21, co wprowadziło w zdenerwowanie cały sztab szkoleniowy mistrzyń Polski.

W pierwszych fragmentach drugiej odsłony obraz gry nie uległ zmianie. Mimo starań polskiego zespołu, to podopieczne Stipe Bilicia wciąż były stroną przeważającą i po celnym rzucie zza linii 6, 75 m doświadczonej Ivany Jurcević wygrywały już 28:25. Gdy do 30 letniej zawodniczki dołączyła jeszcze wspomniana McBride, można było odnieść wrażenie, że w szeregach Wisły pojawiła się pewnego rodzaju bezsilność. Na szczęście dla wszystkich związanych z krakowskim klubem, z biegiem czasu sytuacja zaczęła się odwracać. Stało się tak dlatego, że sprawy w swoje ręce wzięła Nicole Powell, która do spółki z Joanną Czarnecką odrobiła dystans dzielący obie drużyny i na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy na tablicy świetlnej widniał remis 33:33. Dzięki temu krakowianki zyskały realną szansę na to, by jeszcze przed długą przerwą osiągnąć korzystny rezultat, który przynajmniej w pewnym stopniu przybliżyłby je do końcowego sukcesu. Tyle, że w decydujących momentach team z Bałkanów, za sprawą Kalishy Keane ponownie odparł ataki rywala i to on po dwudziestu minutach był lepszy o dwa "oczka", co dla ekipy znad Wisły z pewnością nie mogło być satysfakcjonujące.

Na domiar złego, po zmianie stron za trzy trafiła Sandra Mandir dając tym samym jasny znak, że Chorwatki tego wieczoru realnie myślą o zwycięstwie. Na potwierdzenie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że chwilę później wyczyn swojej koleżanki powtórzyła jeszcze Marija Vrsaljko i wynik brzmiał 50:41. Wobec tego pojawiły się realne obawy o to, czy Wiślaczki zdołają jeszcze zagrozić rywalkom, bowiem poziom ich gry zdecydowanie odbiegał od oczekiwań i nic nie wskazywało na to, by w tym względzie coś miało ulec poprawie. Nie da się ukryć, że wśród przyjezdnych szwankowała przede wszystkim skuteczność rzutów z gry, która na ten moment wynosiła nieco ponad trzydzieści procent. To właśnie braki w tym elemencie sprawiały, że Biała Gwiazda cały czas musiała oglądać plecy rywala i znajdowała się w niezbyt komfortowym położeniu. Po tych wydarzeniach trener Jose Ignacio Hernandez poprosił o czas, w trakcie którego dosadnie wytknął swoim zawodniczkom wszystkie błędy. Motywacyjna rozmowa ewidentnie przydała się krakowiankom, które w końcówce kwarty wyraźnie przyspieszyły i dzięki niezawodnej Nicole Powell zdecydowanie zbliżyły się do ekipy Gospić. Tym samym zrodziła się nadzieja, że w ostatniej części gry małopolskie koszykarki w końcu pójdą za ciosem i udowodnią swoją wyższość, bo mimo wielu popełnianych przez nie błędów, wygrana pozostawała na wyciągnięcie ręki.

One same doskonale zdawały sobie z tego sprawę i w czwartej kwarcie nie pozostawiły złudzeń, której z drużyn bardziej należy się zwycięstwo. Dzięki przemyślanej grze oraz, co ważne większej niż wcześniej koncentracji przy wyprowadzaniu ataków już po kilku minutach wygrywały 62:59 i coraz pewniejszym wydawało się to, że komplet punktów pojedzie do Krakowa. Ostatecznie, po popisowych akcjach Eweliny Kobryn oraz Erin Phillips, Wiślaczki pokonały mistrza Chorwacji 73:65 i w poczuciu spełnienia obowiązku mogły udać się w podróż powrotną do domu. Gospodynie zaś mogą mówić o sporym niedosycie, bo to one przeważały przez większą część spotkania i do triumfu zabrakło im naprawdę niewiele.

Gospic Croatia Osiguranje - Wisła Can Pack Kraków 65:73 (23:21, 18:18, 12:13, 12:21)

Gospic: Julie McBride 16, Marija Vrsaljko 16, Kalisha Keane 10, Eva Komplet 9, Jelena Ivezic 4, Sena Pavetic 4, Sandra Mandir 3, Ivana Jurcevic 3.

Wisła Can Pack: Nicole Powell 22, Erin Phillips 15, Ewelina Kobryn 13 (11 zb), Paulina Pawlak 7, Joanna Czarnecka 6, Milka Bjelica 5, Katarzyna Krężel 2, Anke DeMondt 2, Petra Ujhelyi 1.

Komentarze (0)