Egzekucja bez litości - relacja z meczu Widzew Łódź - Lotos Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarki Widzewa nie sprostały faworyzowanemu Lotosowi Gdynia w meczu 10. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy. Dla zawodniczek z Wybrzeża, potyczka w Łodzi była jedynie przystankiem podczas drogi z Pragi do Gdyni, ale mimo to podeszły one do rywalizacji bardzo poważnie.

Trener Widzewa, Piotr Neyder nie ukrywał przed meczem, że raczej nie liczy na możliwość pokonania Lotosu. Jedni powiedzą, że to realizm, jednak pracując z zespołem, brak wiary w niego, przekłada się błyskawicznie na zawodniczki. Widać to było w piątek na parkiecie hali Parkowa. Łodzianki wyszły na boisko z myślą o jak najniższej porażce, a nie walce o zwycięstwo, a w takiej sytuacji, nie da się nawiązać walki z silnym przeciwnikiem.

Od pierwszej minuty przewaga należała do podopiecznych Javiera Fort Peunte. Zarysowywała się ona zwłaszcza pod koszami, gdzie Leona Jankowska i Aleksandra Pawlak nie mogły poradzić sobie z mierzącą 194 cm środkową Lotosu - Aneiką Henry. W tej sytuacji, jedynym ratunkiem gospodyń mogły być rzuty z dystansu, jednak skuteczność tego dnia nie była mocnym punktem Widzewa. Co więcej, niskie koszykarki z Łodzi nie potrafiły upilnować Jolene Anderson, która raz po raz dostawała dużo miejsca na oddanie rzutu i wszystkie błędy rywalek w kryciu, zamieniała na punkty.

- Środkowa Lotosu była nie do przejścia. Siła fizyczna, przewaga wzrostu, w tych elementach różnica była ogromna. Ciężko być zadowolonym po tak wysokiej porażce, chociaż zdajemy sobie sprawę, że przeciwnik to zespół, grający w Eurolidze, dlatego się nie załamujemy. My mamy wygrywać z innymi rywalami i w kolejnych meczach postaramy się o to - powiedziała po meczu Pawlak.

Po 20 minutach przewaga Lotosu wynosiła już 22 punkty i sprawa zwycięstwa była rozstrzygnięta. Obaj trenerzy w drugiej połowie rotowali więc mocno składem. Nieco odpocząć mogły podstawowe koszykarki z Gdyni, które występy na ligowych parkietach muszą łączyć z grą w Eurolidze. Tym razem mniej grała choćby Geraldine Robert, a na parkiecie w ogóle nie pojawiła się Ivana Jalcova. Po raz pierwszy w wyjściowej piątce znalazła się za to Magdalena Kaczmarska.

Im bliżej było końca spotkania, tym wynik był dla Widzewa mniej korzystny. Oba zespoły czekały już właściwie na końcową syrenę. Lotos próbował jeszcze przećwiczyć kilka zagrywek, zaś gospodynie wyglądały, jakby miały już dość "egzekucji" w wykonaniu rywalek i czekały na końcową syrenę.

Widzew Łódź - Lotos Gdynia 52:85 (17:24, 8:23, 21:19, 6:19)

Widzew: Pawlak 17, Jankowska 11, Misiek 7, Kopczyk 5, Polit 4, Rzeźnik 3, Głocka 3, Tondel 2, Kotonowicz 0.

Lotos: Anderson 22, Henry 21, Robert 12, Żurowska 10, Knezević 8, Ajanović 8, Plumbi 2, Kaczmarska 2, Ziętara 0, Bandyk 0, Marciniak 0.

Sędziowali: Lenczowski i Zapolski.

Źródło artykułu: