Bez wątpliwości - relacja z meczu Start Gdynia - MKS Start Lublin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przegrana z Sokołem Łańcut rozdrażniła Start Gdynia, który we własnej hali rozgromił MKS Start Lublin 91:74. Radość ze zwycięstwa przyćmiewa jednak poważnie wyglądająca kontuzja rozgrywającego gdynian Aleksandra Krauze.

W tym artykule dowiesz się o:

Półtora tygodnia po przegranej z liderem - Sokołem Łańcut - i słabej grze Grzegorza Mordzaka i Mateusza Kostrzewskiego Start z pewnością przystępował z pełną koncentracją do spotkania z MKS Startem. Początek meczu należał jednak do rewelacyjnego w Łańcucie Aleksandra Krauze i Mordzaka, którzy razili przeciwników zza linii 675 centymetrów. Po stronie gości punktami odpowiadał Paweł Kowalski, ale przewaga gdynian - mimo popełnianych błędów - już wówczas nie ulegała wątpliwości. MKS Start nie potrafił zatrzymać zwłaszcza Kostrzewskiego, który co rusz stawał na linii rzutów osobistych.

Na niespełna cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty hala przy ulicy Olimpijskiej ucichła, kiedy faulowany Krauze został zniesiony z parkietu z kontuzją kostki. Start jednak wciąż powiększał przewagę, która po 10 minutach meczu wynosiła 13 punktów.

Gospodarze w drugiej kwarcie wciąż prowadzili, a różnica w punktach się powiększała. Świetne wejście na parkiet zanotował Piotr Śmigielski, który szybko zdobył 6 punktów. MKS Start walczył, ale w piątej minucie trener Dominik Derwisz musiał poprosić o przerwę na żądanie, kiedy jego zespół przegrywał już 23:45. Rozmowa z trenerem niewiele pomogła, a Paweł Turkiewicz swobodnie rotował składem, dając więcej minut graczom rezerwowym. Oba zespoły schodziły do szatni na piętnastominutową przerwę przy wyniku 62:33 i prawie pewnym było, że gdynianie tego spotkania nie przegrają.

Wysokie prowadzenie zdekoncentrowało zawodników Startu, którzy zaczęli tracić wysokie prowadzenie. Niedokładne podania, pewna nonszalancja w grze i brak koncentracji zmusiły trenera Turkiewicza do poproszenia o przerwę na żądanie. Gdynianie po rozmowie z trenerem nie prezentowali się wprawdzie tak, jak w pierwszej połowie, ale odrobili stracone punkty i na 10 minut przed końcem meczu wygrywali 82:47.

Start Gdynia przez całe spotkanie przeważał pod tablicami, notując na swoim koncie więcej zbiórek, choć w tym meczu w podkoszowym tłoku gorzej odnajdywał się Tomasz Wojdyła. W drużynie gości z Lublina obok Kowalskiego najlepiej prezentował się Przemysław Łuszczewski, który zapisał na swoim koncie double double - 12 punktów i 10 zbiórek. Bardzo wysokie prowadzenie i związane z tym rozluźnienie oraz gra rezerwowymi odbiła się na wyniku w ostatnich minutach meczu. MKS Start zdołał zmniejszyć stratę do gdynian do 17 punktów, jednak to żółto-niebieski Start był zwycięski. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 91:74.

Start Gdynia - MKS Start Lublin 91:74 (31:18, 31:15, 20:14, 9:27)

Start: Śmigielski 16, Kostrzewski 14, Krajniewski 12, Szpyrka 11, Mordzak 10, Andrzejewski 8, Bach 4, Lisewski 4 (11 zbiórek), Nowakowski 3, Malczyk 3, Krauze 3, Wojdyła 3.

MKS Start: Szymański 13, Łuszczewski 12 (10 zbiórek), Kowalski 12, Król 11, Prażmo 7, Aleksandrowicz 6, Pustelnik 6, Michalski 5, Myśliwiec 2, Gazarkiewicz 0, Pawelec.

Źródło artykułu: