Co się dzieje od 6. kolejki? - relacja z meczu PBG Basket Poznań - Śląsk Wrocław

Mimo że w połowie trzeciej kwarty prowadził nawet 17 punktami, Śląsk w ostatniej odsłonie pozwolił rozegrać się poznaniakom i nawet doprowadzić im do dogrywki, w której jednak zawodnicy Miodraga Rajkovicia nie dali gospodarzom większych szans, zwyciężając 106:101.

Początek był dla gospodarzy obiecujący - w połowie pierwszej kwarty, po skutecznej akcji Tomasza Smorawińskiego (już w 4. minucie zastąpił mającego trzy faule na koncie Jacka Sulowskiego), prowadzili 15:8.

Później jednak na parkiecie rządzili goście, a w ich szeregach fenomenalnie dysponowany w całym spotkaniu był Slavisa Bogavac, który zdobył 37 punktów, przy fenomenalnej skuteczności z gry 13/18, i zebrał 8 piłek. Serb był doskonale wspierany przez Roberta Skibniewskiego (12 pkt, 9 asyst), Akselisa Vairogsa (17 pkt) i Aleksandara Mladenovicia (15 pkt), który kilka akcji skończył efektownymi wsadami.

W drugiej i trzeciej kwarcie wrocławianie na boisku rządzili niepodzielnie trafiając ze wszystkich pozycji, ogrywając bezlitośnie poznańskich koszykarzy. Dopiero pod koniec trzeciej odsłony Sulowski zdobywając 5 punktów dał nieznaczny sygnał, że nie wszystko dla poznaniaków w tym meczu jest stracone.

I z wiarą w zwycięstwo wyszli na parkiet poznaniacy na ostatnią kwartę, wreszcie obudzili się również kibice, którzy do tego momentu byli niemal bezgłośni. PBG z minuty na minutę, dzięki skutecznym akcjom Żarko Comagicia, Damiana Kuliga i Djordje Micicia goniło rywali, by wyjść na prowadzenie na 4,5 minuty przed końcem meczu. Największa w tym zasługa Micicia, który ogromne zaangażowanie w grę okupił kurczami łydki, przez które musiał, z grymasem bólu na twarzy, opuścić dwukrotnie parkiet.

Ostatnie minuty to punkt za punkt, ale decydująca w tym spotkaniu piłka należała do gospodarzy. PBG miał piłkę, gdy do końca meczu zostało 28 sekund. Akcje rozegrali jednak w sposób najgorszy z możliwych - najpierw przez kilka sekund w miejscu "klepał" Niksa Nikolić, a potem zdecydował się na wejście pod kosz, gdzie został łatwo zablokowany. Poznaniacy zebrali jeszcze piłkę, ale chaotycznie sobie podawali i ostatecznie punktów nie zdobyli.

W dogrywce Śląsk prowadził 5 punktami już po 40 sekundach i bez większych problemów dowiózł wygraną, chociaż poznaniacy próbowali walczyć po dwóch "trójkach" Kuliga. - Przespaliśmy początek dogrywki i później było już ciężko - przyznawał środkowy PBG. - Bogavac pokazał klasę, był bardzo trudny do zatrzymania, a my w dodatku graliśmy bez Olka (Lichodzijewskiego) - dodawał.

Przyczynę nagłego spadku formy Śląska w ostatniej kwarcie po spotkaniu wyjaśnił Miodrag Rajković. - Mam zobowiązanie w Śląsku, by ogrywać młodych graczy, dlatego rotuję składem. Przez to zespół traci rytm - mówił Serb. Jego zespół wygrał 6. raz w sezonie i w tabeli awansował na 4. miejsce.

Zawiedziony i rozgoryczony był Milija Bogicević, który narzekał na pracę sędziów w tym spotkaniu. - Co od 6. kolejki się dzieje przeciwko zespołowi PBG Basket to ja nie wiem. Wskazówka jakaś, czy coś? Niech nas szanują i powiedzą, dlaczego nas wzięli na… - mówił zdenerwowany. Jego ekipa przegrała 6. raz z rzędu, a za tydzień czeka ją kolejna trudna przeprawa z Zastalem Zielona Góra w Poznaniu.

  • Posłuchaj komentarzy po meczu

    PBG Basket Poznań - Śląsk Wrocław

    101:106

    (24:28, 18:23, 19:21, 24:13, d: 16:21)

    PBG Basket: Micić 25, Kulig 23, Comagić 18, Nikolić 12, Smorawiński 7, Sulowski 7, Bartosz 5, Parzeński 4, Milczyński 0.

    Śląsk: Bogavac 37, Vairogs 17, Mladenović 15, Skibniewski 12, Graham 10, Calhoun 9, Niedźwiedzki 5, Diduszko 1, Koelner 0, Buczak 0.

  • Źródło artykułu: