Brak doświadczenia - rozmowa z Piotrem Pamułą, rzucającym AZS Politechniki Warszawskiej

AZS Politechnika Warszawska przegrywa mecz za meczem i po niezłym początku rozgrywek spadła na dno ligowej tabeli. Przed stołecznymi mecz z Anwilem Włocławek, który podrażniony ostatnimi niepowodzeniami nie powinien dać rywalom zbyt dużego pola do popisu. - Błędy w końcówkach meczów wynikają jeszcze z braku doświadczenia - mówi rzucający AZS Politechniki Piotr Pamuła.

Jacek Seklecki: Z Polonią 2011 grałeś w ekstraklasie dwa lata temu. Teraz po roku przerwy znów występujesz w najwyższej klasie rozgrywek. Jakie różnice dostrzegasz w tych sezonach?

Piotr Pamuła: Przede wszystkim minęły dwa lata, także na pewno rozwinąłem się koszykarsko, co w jakiś sposób ułatwia mi grę na boisku. Jednak z drugiej strony dwa lata temu było mi o tyle łatwiej, że cała uwaga skupiała się na Dardanie Berishy i Tomaszu Śniegu, a ja miałem więcej miejsca dla siebie. W tym sezonie pod tym względem jest troszkę ciężej.

Wasza sytuacja wydaje się bardzo podobna do tej sprzed dwóch lat. Wiele razy prowadzicie, nadajecie tempo grze, straszycie rywali, ale ostatecznie brakuje zwycięstw. Z czego to wynika?

- Można śmiało powiedzieć, że wystartowaliśmy lepiej niż dwa lata temu, ponieważ jak się nie mylę wtedy wygraliśmy pierwszy mecz w 9. albo nawet 10. kolejce. I będę się ciągle upierał, że te błędy w końcówkach meczów wynikają jeszcze z braku doświadczenia, trochę z gorących głów, bo jakby nie patrzeć nasz zespół znów jest bardzo młody. Ciągle się uczymy i miejmy nadzieje, że tych zwycięstw będzie więcej.

Pamiętasz mecz Anwil - Polonia 2011 dwa lata temu? Byliście wtedy równorzędnym przeciwnikiem dla Anwilu i rozegraliście bardzo dobre spotkanie.

- Pamiętam ten mecz. Teraz będzie bardzo ciężkie spotkanie i żeby powalczyć i wygrać z takim zespołem jak Anwil, w naszym przypadku trzeba się wznieść na wyżyny. Mimo że Anwilowi zdarzają się lepsze i gorsze mecze to jak wiadomo oni nie są juniorami, tylko w pełni zawodowymi graczami i w każdym spotkaniu będą walczyć o dobry wynik.

W tamtym sezonie Dardan Berisha grał razem z wami i zdobył 21 punktów. Tym razem zagracie przeciwko sobie. Będzie to jakieś szczególne wydarzenie?

- Myślę, że bardziej to dla niego będzie szczególne wydarzenie, ponieważ w tym klubie spędził dużo czasu, jednak już w momencie gry na parkiecie o tym się nie myśli i na pewno nikt nikomu nie odpuści, i będziemy mogli obserwować normalną, poważną rywalizację.

We wspomnianym meczu nie zdobyłeś punktów z gry. Wtedy byłeś zmiennikiem, w tym sezonie jesteś podstawowym koszykarzem AZS Politechniki. Czujesz, że zależy od Ciebie więcej?

- Zdecydowanie tak, teraz mam zupełnie inną rolę, ale też nasz zespół bardzo się różni od tego sprzed dwóch lat. Teraz jest on bardziej wyrównany i w każdym meczu praktycznie każdy z zawodników jest w stanie wziąć grę na swoje barki.

Jakie są według ciebie najsilniejsze strony Anwilu? Co jest jego przewagą?

- Anwil oczywiście na każdej pozycji jest bardzo silny, ale nie da się ukryć, że wyróżniającym zawodnikiem jest Corsley Edwards. Niemniej jednak nie wystarczy zatrzymać tylko tego gracza, bo chociażby wspomniany wcześniej Dardan, może nas skarcić wieloma punktami jeśli o nim zapomnimy. Także każdy musi być skoncentrowany i kluczem w takim meczu jest zespołowa obrona i atak.

Gdzie wy możecie upatrywać swoich przewag?

- Tak jak powiedziałem wcześniej - musimy zatrzymać liderów Anwilu. Dodam jeszcze, że nasza gra musi się opierać na agresji, dynamice i przebojowości. To jest nasza siła i tak musimy grać. Wtedy mamy szanse na zwycięstwo w Hali Mistrzów.

Komentarze (0)