Patryk Neumann: Panie trenerze, zagraliście mecz przeciwko drużynie o podobnym potencjale, bo przed tą kolejką mieliście tyle samo zwycięstw. Ostatecznie nie udało się jednak pokonać Spójni.
Michał Spychała: Jeżeli patrzymy na tabelę to może o podobnym potencjale. W rzeczywistości natomiast ten potencjał jest dużo wyższy na korzyść Spójni co było widać w sobotnim meczu. To nas szczególnie ukuło i myślę, że przez to przegraliśmy. Niestety nie mamy w składzie pierwszego rozgrywającego, Marka Szumełdy Krzyckiego. Wyraźnie to było widać. Spójnia też bardzo dobrze broni i jeżeli wszyscy zawodnicy nie zagrają tak, jak mogą to w tym stanie osobowym będzie nam ciężko wygrać z takimi zespołami. Cieszę się z walki, bardzo żałuję, że nie zdołaliśmy dogonić rywala. Myślę, że mamy trochę inne cele i inne możliwości w tym momencie.
Właściwie przez cały mecz odrabialiście straty. Pojawiła się szansa, by w pewnym momencie doprowadzić do remisu.
- Niestety nie udało się. Po prostu zabrakło argumentów, szczególnie z obwodu. Wysocy gracze wnieśli jakieś punkty. Brakowało rozegrania, które by stworzyło jeszcze więcej przewag. Żałuję, że nie mam podstawowego rozgrywającego. Może ten mecz by się inaczej potoczył, chociaż nie ukrywam, że Spójnia mogłaby jeszcze bardziej się zmobilizować na nasz zespół.
Kiedy spodziewa się pan powrotu Marka Szumełdy-Krzyckiego?
- Czekam na decyzję fizjoterapeutów i lekarzy. Ciężko powiedzieć. Myślę, że jeszcze przez dwa mecze nie będę mógł z niego korzystać. Pamiętajmy, że jeszcze jeden gracz, Alan Czujkowski nawet nie zadebiutował. To są jednak poważne straty, bo przed sezonem byli graczami pierwszej piątki.
Macie dość młody zespół, co decyduje chyba o waszej nierównej grze na przestrzeni pojedynczego spotkania.
- Ja bym to raczej wiązał ze zmęczeniem zawodników. Muszę grać Adrianem Sulińskim, któremu dokucza drobna kontuzja. Nie jest ona groźna, ale to przeszkadza w grze. Drugim podstawowym graczem obwodowym jest Dominik Czubek. Zostaje jeszcze Marcin Matuszewski, który też niewiele meczów z nami zagrał. To wszystko się nawarstwia. Bardzo bym chciał, żebyśmy grali równo, dobrze, skutecznie i wygrywali wszystkie mecze. Jestem realistą i cieszę się, że nasz poziom gry nagle nie spada.
Wspomniał pan Dominika Czubka. Można powiedzieć, że ten koszykarz przeżywa drugą młodość mimo wieku będąc czołowym zawodnikiem Znicza.
- Rzeczywiście gra dobrze, skutecznie i w miarę regularnie na swoim poziomie. Jest to pewne zaskoczenie dla wszystkich, w tym i dla mnie. Gdyby rotacja na obwodzie była inna Dominik miałby może trochę mniej szans, ale nie 32, a 20 minut mógłby wykorzystać równie dobrze, a miałby siły na dobre rozwiązania w odpowiednich momentach. Bardzo się cieszę, że mam takiego gracza, bo jest nam bardzo potrzebny i pomocny drużynie.
Jakie cele stawiacie sobie na ten sezon? Pierwsza ósemka?
- Dokładnie tak.
Czyli jesteście zadowoleni na razie ze swojej pozycji w tabeli?
- Nie jesteśmy zadowoleni. Wiemy, że mogliśmy wygrać przynajmniej jeden mecz więcej. Wiemy, który i tego bardzo szkoda. Nadrobiliśmy to co prawda w Radomiu. Wiadomo, że wygraliśmy też trudne mecze u siebie z beniaminkami z Torunia i Kutna. Myślę, że jesteśmy na razie ponad miarę oczekiwań, ale nie spoczywamy na laurach. Pamiętamy, co nas czeka. Zdajemy sobie sprawę, jak trudna będzie druga runda, gdzie prawdopodobnie inne kluby się wzmocnią. Mam nadzieję, że wszyscy będą w równej dyspozycji zdrowotnej, w której będziemy mogli solidnie trenować i poprawiać swoje błędy.
Na koniec zapytam jeszcze o waszego następnego rywala. W niedzielę zmierzycie się z Sokołem Łańcut, czyli kolejny trudny zespół przed wami.
- Bardzo trudny. Prezentują równy, solidny poziom z bardzo dobrą defensywą. Ich zawodnicy dysponują dużą wszechstronnością w ataku. Wysocy, z którymi się zmierzymy są inni niż ci Spójni. Maciej Klima, czy Ireneusz Chromicz potrafią penetrować, rzucać i dobrze bronić. Bardzo trudny rywal. Tym bardziej żałuję, że mamy okrojony skład. Będzie bardzo ciężko. Co prawda u siebie jeszcze nie przegraliśmy, ale to żaden argument. Będziemy walczyli, jak w każdym meczu. To, że się staramy i jesteśmy tak ze sobą w dobrych i złych momentach daje efekty. Bo bez tego byśmy nie wyszli z dużej straty przeciwko Sportino.