Marcin Frączak: Niedawno w Genewie Międzynarodowa Federacja Koszykówki zorganizowała spotkanie z udziałem 36 federacji narodowych, którego celem było omówienie kwestii meczów międzynarodowych. Światowe federacje dyskutowały m.in. nad tym co zrobić, aby meczów międzynarodowych było więcej. Polska nie od razu została zaproszona do Genewy. Jak udało się przekonać Międzynarodową Federację Koszykówki, aby znalazła przy stole miejsce również dla Polski?
Grzegorz Bachański : Bardzo trudno było to osiągnąć. Wymagało to wielu zabiegów dyplomatycznych. Cieszę się więc, że Polska znalazła się w elicie jeśli chodzi o rozmowy dyplomatyczne. Dobrze, że zostaliśmy tam zauważeni. W przyszłości być może będziemy w gronie krajów, które będą dyskutowały o przyszłości koszykówki nie tylko europejskiej, ale i światowej.
Na spotkaniu w Genewie padły propozycje, aby stworzyć specjalne okna, w których grałyby reprezentacje. Rozgrywki klubowe miałyby przerwę, z której korzystałaby kadra. Mowa była o listopadzie, lutym oraz o czerwcu. A, panu które miesiące najbardziej przypadły do gustu?
- Z punktu widzenia naszej reprezentacji, wolałbym aby okienka były otwarte jak najwcześniej. W sezonie kadra miałaby do dyspozycji dwa okna. Ja preferuję listopad oraz luty. Wiem, że o coś takiego będzie bardzo trudno. Spodziewam się, że jedno okno dla kadry może być powiedzmy w listopadzie, a drugie dopiero po sezonie, czyli w czerwcu. Zmiany, o których dyskutowaliśmy w Genewie, mogłyby wejść w życie najwcześniej po Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku. Do tego czasu wszystko będzie po staremu.
W Polsce raczej nie będzie większego problemu z tym, aby przekonać kluby do tego, aby zgodziły się zrobić dwie przerwy dla reprezentacji. Ale jak mają to zrobić choćby Hiszpanie? Tamtejsza federacja będzie musiała przekonać do tego tak silne kluby, jak Barcelona czy Real, które mają silniejszą pozycję w Hiszpanii, niż władze tamtejszej federacji!
- Wszystko zależy od relacji między federacją, a ligą, w danym kraju. Hiszpanie będą musieli się porozumieć, choć zdaję sobie sprawę z tego, że to nie będzie łatwe. W Hiszpanii są długie rozgrywki ligowe, kluby mają najróżniejsze interesy w tym, aby ich nie przerywać. Jeśli jednak tamtejszej federacji uda się choć trochę przekonać władze ligi do zmian, to myślę, że coś z tego będzie. W Polsce relacje między PZKosz, a PLK są dobre. Nasze kluby rozumieją, że bez większej ilości meczów reprezentacji koszykówka nie będzie tak popularna w Polsce, jak na to zasługuje.
A Euroliga? Co Euroliga może mieć z tego, że zgodzi się na przerwę w rozgrywkach dla reprezentacji?
- Z Euroligą będzie duży problem. Ona ma swój produkt, ma bardzo dobre rozgrywki. Walczy o nie, zarządza nimi jak tylko może najlepiej, bo chce mieć z tego określoną korzyść. Myślę, że źle się dzieje, że w Europie są rozgrywki, które wykluczają istnienie innych. Gdyby rozgrywki klubowe były pod egidą FIBA, która ma pieczę nad meczami reprezentacji, wtedy byłoby się łatwiej dogadać. Wówczas kluby brałyby pod uwagę interesy reprezentacji, a reprezentacje interesy klubów. Dopóki nie dojdzie do tego typu porozumienia, będzie problem z większa ilością meczów reprezentacji krajowych.
Zakładając, że uda się stworzyć dwa okna dla reprezentacji przy zgodzie klubów z Europy, to jeszcze pozostaje kwestia NBA. Z dużą dozą prawdopodobieństwa należy zakładać, że NBA nie będzie chciała zwalniać koszykarzy na mecze. Francuzi, którzy mają ośmiu zawodników w NBA, już zapowiedzieli, że nawet jak żaden z nich nie zostanie zwolniony na mecze reprezentacji, to oni będą grali bez nich! Czy jest pan zaskoczony takim stanowiskiem Francji?
- Nie. Absolutnie nie jestem tym zaskoczony. W NBA gra choćby Francuz Tony Parker. Jednak z gry w NBA profity ma tylko Parker, a federacja nie ma żadnych. Parker jest bardzo ważny dla reprezentacji. Jeśli jednak Francja miałaby wybierać, czy rozegrać dziesięć bądź dwanaście meczów bez zawodników NBA, albo nie grać bez nich w ogóle, to zdecyduje się na spotkania bez Parkera. Mecze reprezentacji, nawet bez koszykarzy NBA, będą i tak promować koszykówkę w ich kraju.
W Genewie była poruszana także kwestia występów koszykarzy na Igrzyskach Olimpijskich. Części władz Międzynarodowej Federacji Koszykówki marzy się, aby główną imprezą dla tej dyscypliny były mistrzostwa świata, tak jak jest to w przypadku piłki nożnej. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
- To nie jest łatwa sprawa, ale taka jest tendencja. Koszykówka na Igrzyskach Olimpijskich będzie bronić się sama, natomiast jest jeszcze inna kwestia. Czy możemy zrobić coś więcej dla tej dyscypliny na mistrzostwach świata? Trzeba się nad tym zastanowić. Być może koszykówka jest na tyle popularna, że poradzi sobie bez Igrzysk Olimpijskich, a główną imprezą dla niej będą mistrzostwa świata. Kto wie czy w przyszłości mistrzostwa świata nie będą rywalizować z Igrzyskami Olimpijskimi. Przecież piłka nożna to robi.
Czy należy się więc spodziewać, że kiedyś na Igrzyskach Olimpijskich będą grały zespoły młodzieżowe, tak jak to ma miejsce w piłce nożnej?
- To jest kwestia poboczna. Jeśli za 20 lat okaże się, że wszyscy żyją mistrzostwami świata, to może trzeba będzie je rozgrywać co dwa lata. Przecież kiedyś turnieje o mistrzostwo świata mogą być bardziej popularne od Igrzysk Olimpijskich. Ktoś zaraz powie, że to niemożliwe. Dwadzieścia lat temu wszyscy mówili, że nikt nie wygra z USA, a teraz jest to jak najbardziej możliwe. Dokonać tego mogą Hiszpanie, a może i Francuzi. Kto wie czy nie udałoby się znaleźć jeszcze jakiejś reprezentacji, która mogłaby się o to pokusić.
Na spotkaniu w Genewie padły propozycje, aby na mistrzostwach startowały 32 reprezentacje. Czy to nie jest za dużo?
- W kwestii organizacyjnej to jest ogromne wyzwanie. Są jednak państwa, które dałyby radę podjąć się organizacji takiego turnieju. Piłka nożna sobie poradziła z tak dużą liczbą uczestników na mistrzostwach świata, koszykówka też ma na to szansę.
Z punktu widzenia polskiego kibica nie byłoby to złe rozwiązanie. Do Igrzysk Olimpijskich kwalifikuje się tylko 12 zespołów, więc szanse na to, że szybko zagra tam Polska są praktycznie zerowe. Gdy jednak na mistrzostwach świata będą grały 32 zespoły, to Polska może myśleć o starcie w tej imprezie!
- Jeśli z 32 miejsc na mistrzostwach świata, 16 przypadłoby Europie, to mielibyśmy realną szansę, aby tam zagrać. Gra na mistrzostwach świata, to jest wielka rzecz. Ja uważam, że ta propozycja jest bardzo dobra.
Nie było łatwo doprowadzić do tego, aby na Igrzyskach Olimpijskich grała reprezentacja USA złożona z zawodników NBA. Gdy to się stało, teraz władze światowej koszykówki myślą o tym, aby to mistrzostwa świata były główną imprezą. Co na to powiedzą Amerykanie, dla których priorytetem w koszykówce reprezentacyjnej jest olimpiada?
- Amerykanie mają NBA i tym głównie żyją. To nie będzie dla nich wielki problem, gdy główną imprezą dla koszykówki będą mistrzostwa świata. Poza tym zmienia się trochę geografia jeśli chodzi o koszykówkę. Kiedyś mówiło się tylko o USA, a teraz są reprezentacje, które potrafią z nimi wygrać. Proszę zwrócić też uwagę na to, co dzieje się na rynku ekonomiczno-gospodarczym. Mówi się o inwazji gospodarczej Chin. Trzeba szanować historię, NBA, ale też iść do przodu. Może w przyszłej dekadzie to Chiny będą decydować o obliczu finansowym koszykówki.
Na spotkaniu w Genewie padły też inne propozycje. Była mowa również o rozgrywkach typu Liga Światowa w koszykówce!
- Spotkanie w Genewie polegało również na tym, że porównywaliśmy jak rozgrywki reprezentacji narodowych przebiegają w innych dyscyplinach, choćby w siatkówce czy w piłce ręcznej. W niektórych dyscyplinach dominuje Europa. Tak naprawdę mistrzostwa Europy w piłce ręcznej, to nie jest nic innego jak rozgrywanie po raz drugi mistrzostw świata. I w jednym i w drugim turnieju karty rozdaje Europa. W koszykówkę gra cały świat.