- Trefl to bardzo dobry zespół. Prawdopodobnie mamy w składzie najlepszego gracza ligi, Łukasza Koszarka. On jest niesamowity. Ma świetny rzut, doskonale gra jeden na jednego. Zazwyczaj jest wprost niesamowity. Trafia bardzo dużo punktów. To fantastyczny gracz dla polskiej reprezentacji. Ekipa z Sopotu jest naprawdę świetna. Różni się od Zastalu, ale żaden klub nie jest taki, jak ten z Zielonej Góry. Bardzo ciepło wspominam okres gry w tym zespole. Nie zmienia to jednak faktu, że Trefl jest równie dobrze zarządzany, świetnie się czuję w Sopocie. Mam nadzieję, że uda nam się osiągnąć w tym sezonie jakiś sukces - powiedział Chris Burgess.
Amerykanin ma okazję nauczyć się czegoś od niesamowitego Łukasza Koszarka. - Tak, uczę się od niego robić zbiórki (śmiech). Poważnie mówiąc, Łukasz ma fantastyczne podania, świetny przegląd pola. W dodatku te jego rzuty... Nie mam pojęcia jak on to robi, ale trafia prawie z każdej pozycji. Uczę się nie tylko od niego. Sporo podglądam grę Stefańskiego, niektóre cwane zagrania z jego strony. Trefl to w ogóle grupa świetnych zawodników. Każdy rozumie się nawzajem, ma ochotę uczyć się nowych rzeczy. Jest między nami chemia - zapewnił center.
Podczas środowego meczu w Zielonej Górze, kiedy to Trefl mierzył się z miejscowym Zastalem, Burgessowi odnowiła się kontuzja nogi. - To stary uraz. Miałem już dwie operacje na moją lewą stopę. Kiedy na niej wylądowałem, poczułem pewnego rodzaju przemieszczenie. To jedna z tych rzeczy, z którymi nie mogę ryzykować. Trener podjął więc decyzję o moim zejściu z parkietu. Myślę, że była to bardzo dobra decyzja zarówno ze strony szkoleniowca, jak i mojej. Na szczęście mamy w drużynie graczy zdolnych mnie zastąpić. Mogłem więc spokojnie usiąść na ławce rezerwowych. Dobrze, że udało nam się wtedy wygrać - zakończył Amerykanin.
Chris Burgess (z prawej) dobrze czuje się w ekipie Trefla Sopot