Niedzielnie spotkanie pomiędzy Treflem Sopot a Politechniką Warszawską nie przyciągnęło wielu kibiców na trybuny. Było ich około 1,5 tysiąca.
W składzie sopocian zabrakło Jamelle’a Horne’a, który na własną prośbę rozwiązał kontrakt z klubem. - Poprosił nas o zgodę na rozwiązanie kontraktu i powrót do domu. Nie będziemy mu robić żadnych przeszkód. Chcemy zakończyć z nim współpracę. W najbliższych dniach, Horne powróci do swojego kraju - mówił przed meczem Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Z kolei w ekipie Mladena Starcevicia nie pojawił się Piotr Pamuła, który nabawił się kontuzji. Co prawda widniał w protokole meczowym, ale nie pojawił się nawet na rozgrzewce.
Początek spotkania mógł się podobać kibicom, bo obie drużyny szybko przechodziły z obrony do ataku, w dodatku grały bardzo skutecznie. Niespodziewanie po trójce Mateusza Ponitki, to goście objęli prowadzenie 10:9. Jednakże szybko prowadzenie przeszło w ręce sopocian. Dobrą partię rozgrywali Filip Dylewicz oraz John Turek, którzy wykorzystali przewagę fizyczną nad rywalami.
Z biegiem czasu rosła przewaga ekipy znad morza, którzy przede wszystkim poprawili obronę. Warszawianie mieli sporo problemów ze sforsowaniem tej defensywy. Po pierwsze kwarcie, Trefl prowadził 31:19. Duża w tym zasługa Adama Waczyńskiego, który zdobył w tej odsłonie 10 punktów. Trener Karlis Muiznieks rotował składem. Szybko wpuścił na parkiet Daniela Szymkiewicza, ale młody rozgrywający słabo sobie radził.
Przewaga sopocian cały czas utrzymywała się w granicach 10-12 punktów. Warszawianie próbowali niwelować straty, ale nie mieli za bardzo pomysłu na sopocką defensywę. Trefl także słabo radził sobie ze strefą, którą postawili gracze Starcevicia.
Dopiero pod koniec kwarty warszawianie nieco zbliżyli się do gospodarzy. Do przerwy przegrywali tylko 7 puntami(40:47). Dobrze szczególnie prezentował się Ponitka, który był skuteczny zarówno na obwodzie, jak i spod kosza.
Na drugą połowę w składzie sopocian pojawił się Vonteego Cummings, który z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. - Już teraz jest w takiej formie, że mógłby spędzać więcej minut na parkiecie, ale musi sobie zapracować na zaufanie u trenera. Jednakże bardzo ciężko pracuje na treningach, jest dobrze przyjmowany w drużynie. Z biegiem tygodni będzie naszym punktem – twierdzi dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Ekipa znad morza w przeciągu pierwszych pięciu minut zdobyła 16 punktów, a warszawie zaledwie dwa. Duża w tym zasługa Turka, który był świetnie obsługiwany przez swoich kolegów. Sopocianie w trzeciej kwarcie grali bardzo zespołowo oraz efektownie.
Czwarta kwarta była już tylko czystą formalnością. Gracze Muiznieksa z wielką swobodą zdobywali kolejne punkty. W ekipie warszawskiej tylko Ponitka potrafił prowadzić wyrównaną walkę z gospodarzami.
Trefl Sopot - AZS Politechnika Warszawska 95:72 (31:19, 16:21, 29:11, 19:21)
Trefl Sopot: John Turek 19, Filip Dylewicz 15, Łukasz Wiśniewski 14, Adam Waczyński 12, Łukasz Koszarek 10, Marcin Stefański 10, Vonteego Cummings 9, Chris Burgess 2, Daniel Szymkiewicz 2, Wojciech Fraś 2, Kacper Stalicki 0.
AZS Politechnika Warszawska: Mateusz Ponitka 16, Michał Nowakowski 15, Jarosław Mokros 12, Marcin Kolowca 8, Leszek Karwowski 8, Michał Michalak 4, Patryk Pełka 3, Marek Popiołek 3, Łukasz Wilczek 3.