Gospodarze po raz kolejny przystąpili do spotkania osłabieni. W ich szeregach zabrakło Michała Barana, Kamila Gawrzydka i Marcina Makandera. Dwóch pierwszych, co prawda zostało wpisanych do protokołu meczowego, jednak nie pojawiło się nawet na rozgrzewce. Z kolei niedzielne spotkanie było ligowym debiutem Mariusza Karola, nowego szkoleniowca radomskiego klubu.
Początek meczu był bardzo wyrównany z minimalną przewagą gości, którzy byli skuteczniejsi. Obie drużyny nie prezentowały się zbyt dobrze w ataku, popełniając dużo błędów. Receptą gospodarzy na grę radomian miały być rzuty za trzy punkty, jednak w pierwszej odsłonie zza linii 6,75 m trafił jedynie Damian Pieloch.
W drugiej części meczu Rosa grała bardzo nieporadnie w ataku, co powoli wykorzystywali podopieczni Dusana Radovica. Radomianie dość szybko zapisali na swoim koncie pięć fauli i kolejne przewinienia kończyły się rzutami osobistymi. To właśnie wolne i skuteczna gra Dariusza Oczkowicza sprawiły, że gospodarze wyszli na prowadzenie. Do szatni obie drużyny schodziły przy stanie 34:30 dla krośnian. Być może przewaga Delikatesów Centrum PBS Bank MOSiR byłaby większa, gdyby nie szybko złapane cztery faule podstawowego rozgrywającego zespołu - Rafała Partyki.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak poprzednie dwie kwarty. Jednak na około trzy minuty przed końcem tej odsłony gospodarze zanotowali przestój w grze, co skrzętnie wykorzystali podopieczni Mariusza Karola. Krośnianie na poczynania gości starali się odpowiadać szybkimi akcjami i rzutami za trzy oczka, jednak kolejno trafić nie udało się niemal wszystkim graczom obwodowym. W tym czasie klasę pokazali zawodnicy z Radomia, którzy przed czwartą częścią pojedynku zapewnili sobie bezpieczną dwunastopunktową przewagę.
- Przychodzi ta feralna trzecia kwarta, gdzie w trzy minuty Rosa nam odjechała na jedenaście punktów. Trochę źle graliśmy przede wszystkim w ataku, bo za dużo się koncentrowaliśmy na rzutach trzypunktowych, a Rosa miała już pięć przewinień i mieliśmy grać bardziej agresywnie - mówił po spotkaniu Piotr Pluta.
W czwartej kwarcie gospodarze grali już bez pomysłu, notując głupie straty i ponownie nie trafiając zza linii 6,75 m. W poczynaniach radomian widać było większy luz i kontrolowanie przebiegu spotkania. Ostatecznie goście zwyciężyli 74:65.
- Na początku nasz zespół dobrze gra dwie, albo trzy kwarty potem zawodnicy opadają z sił - podsumował pojedynek Dusan Radovic. Goście w niedzielę zdecydowanie wygrali walkę pod tablicami (51:20), co z pewnością miało znaczny wpływ na wynik meczu. Gospodarze zaprezentowali bardzo słabą skuteczność - około 38 procent, a 1/3 swoich punktów zdobyli po rzutach wolnych.
Obie drużyny niedzielnego pojedynku nie mogą zaliczyć do udanych. Goście popełnili mnóstwo fauli, a o ich zwycięstwie zadecydowały ostatnie trzy minuty trzeciej kwarty, w których triumfowali 18:4.
MOSiR: Oczkowicz 15 (3x3), Pluta 14 (1x3), Piotrkowski 12 (1x3), Pieloch 6 (2x3), Partyka 6, Kamecki 6, Kamiński 4, Puścizna 2.
Rosa: Radke 14 (1x1) (15 zb), Pisarczyk 12 (11 zb), Zalewski 12 (3x3), Kardaś 12 (2x3), Donigiewicz 10, Wiekiera 6, Nikiel 5, Kosiński 3 (1x3), Podkowiński 2.