Przed starciem z Rosjankami wiele było obaw na temat tego, czy wiślaczki sprostają tak dużemu wyzwaniu i zdołają po raz drugi w tym sezonie pokonać teoretycznie silniejszy Spartak. Ekipa z Moskwy, która zalicza się do najlepszych na Starym Kontynencie, w ostatnim czasie zażegnała już kryzys formy i z każdym tygodniem prezentowała coraz wyższy poziom, w związku z czym powtórzenie wyniku z pierwszej rundy wcale nie było takie oczywiste. Atmosferę przed meczem podgrzewały jeszcze zawodniczki drużyny przyjezdnej, które hucznie zapowiadały rewanż za pamiętną porażkę. Wobec tego można było się spodziewać, że krakowianki czeka niezwykle trudne zadanie.
Tyle, że jak się okazało, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i niezwykle ciężkiej pracy przez pełne czterdzieści minut, podopieczne trenera Jose Ignacio Hernandeza nie tylko zdołały udowodnić swoją wyższość, ale też zdeklasowały wyżej notowanego rywala różnicą ponad dwudziestu punktów. - To było wielkie zwycięstwo całego zespołu. Na uwagę zasługuje szczególnie fakt, że grałyśmy bardzo dobrze w defensywie i to przez całe spotkanie. Dzięki temu uniemożliwiałyśmy Rosjankom seryjne zdobywanie punktów i potrafiłyśmy utrzymać przewagę, która na koniec wyniosła aż 21 "oczek". Tak wysoki rezultat w starciu z mocnym przeciwnikiem, jakim niewątpliwie był Spartak, może naprawdę cieszyć i jestem dumna z postawy całej mojej drużyny - komentowała tuż po zakończeniu meczu bohaterka wieczoru, Erin Phillips.
Australijka okazała się najskuteczniejszą zawodniczką całych zawodów i to w dużej mierze dzięki niej komplet punktów tego wieczoru pozostał w Krakowie. Koszykarka Wisły jednak bardziej wolała docenić postawę całego kolektywu, który jej zdaniem równomiernie zapracował na końcowy sukces. - To prawda, że zdobyłam najwięcej punktów, ale podkreślam, że jest to głównie zasługa zespołu, który trudził się, by stworzyć mi jak najdogodniejsze pozycje rzutowe. Bez tego trudno byłoby mi się przebić przez defensywę Spartaka. Poza tym uważam, że trafienia pozostałych dziewczyn również miały spore znaczenie w kontekście ostatecznego wyniku, więc nie jest tak, że tylko ja o nim przesądziłam.
Jej słowa bez wątpienia mogą cieszyć wszystkich związanych z krakowskim klubem. Świadczą, bowiem o tym, że drużyna po powrocie do zdrowia niemal wszystkich zawodniczek coraz lepiej funkcjonuje na parkiecie i odnoszone ostatnio dość przekonujące zwycięstwa nie były dziełem przypadku. To stwierdzenie szczególnie dotyczy środowej wygranej, której rozmiary przeszły najśmielsze oczekiwania. - Na pewno to był dla nas największy sukces w obecnym sezonie i nie ukrywam, że bardzo nas on cieszy. Uważam, że ta wygrana pokazuje, iż jako zespół z biegiem czasu coraz lepiej się rozumiemy i razem potrafimy grać na naprawdę wysokim poziomie. Wiadomo, że początkowo, choć osiągane przez nas rezultaty nie były złe, to jednak prezentowany poziom pozostawiał wiele do życzenia. Teraz wydaje mi się, że uniknęłyśmy większych błędów i to bardzo pozytywna wiadomość w kontekście następnych pojedynków - twierdzi Phillips.
Zdobycie kompletu punktów w rywalizacji z Rosjankami jest też o tyle ważne, że dzięki temu wiślaczki zostały samodzielnym liderem w grupie C Euroligi i wykonały tym samym ogromny krok w kierunku dalszej fazy turnieju. Oczekiwania kibiców, a także samych koszykarek najczęściej wiążą się z awansem do najlepszej ósemki tych rozgrywek i taki też cel na najbliższe miesiące wydaje się przyświecać całemu teamowi Białej Gwiazdy. Póki co jednak nie ma sensu wybiegać zbyt w przyszłość z racji choćby tego, że Wisłę jeszcze w grudniu czeka wiele ciężkich pojedynków. - Oczywiście zdajemy sobie sprawę z naszej aktualnej dobrej pozycji, ale żeby miała ona w przyszłości pozytywny wydźwięk to musimy nadal być skupione na ciężkiej pracy i krok po kroku pokonywać następne przeciwności - tonuje nastroje Australijka.
W kontekście zbliżających się konfrontacji niewątpliwie dużym pozytywem jest to, że krakowianki potrafiły niemal w pełni zdominować tak silnego rywala jak Spartak. Ukazuje to bowiem potencjał, jaki w nich drzemie i zarazem ogromne możliwości, które z pewnością nie zostały jeszcze w pełni wykorzystane. - Tak się akurat stało, że większość oddawanych przez nas rzutów była celna, więc z wypracowaniem przewagi nie było problemów. Teraz samo spotkanie, a zarazem naszą postawę odbieramy tak pozytywnie właśnie dlatego, że to my przez niemal cały czas utrzymywałyśmy się na prowadzeniu i kontrolowałyśmy warunki gry. Niemniej również myślę, że to dobry prognostyk - uważa 26 letnia defensorka.
Warto zatem zadać pytanie, czy kolejne tygodnie, a zarazem miesiące również okażą się tak pomyślne dla klubu ze stolicy Małopolski? - Nie ma sensu wybiegać zbyt daleko w przyszłość, ale wierzę, że razem z zespołem możemy dokonać czegoś wielkiego i znajdziemy się w Stambule - optymistycznie kończy Phillips.