Na derbowy pojedynek AZS udał się w pełnym składzie. W zespole nie zabrakło też kontuzjowanych: Macieja Majcherka oraz Jerzego Koszuty, który przez ostatnie trzy sezony grał dla Spójni. Wsparcie kolegów nie pomogło jednak akademikom, którzy dotrzymywali kroku rywalowi tylko w pierwszej kwarcie oraz końcówce drugiej, gdy zniwelowali stratę z piętnastu do sześciu punktów. - W pierwszej połowie nadążaliśmy jeszcze za ich tempem. Nie wiem, co się stało na początku drugiej połowy. Zaczęliśmy grać zbyt indywidualnie i odskoczyli na dwadzieścia punktów, czego nie byliśmy w stanie zniwelować. Dodatkowo jeszcze pognębili nas dwoma trójkami i moim zdaniem upokorzyli nas w tym meczu - skomentował Majcherek, który mógł jedynie przyglądać się poczynaniom kolegów. - Pierwsza połowa dawała nam jeszcze jakieś szanse, że możemy ten mecz wygrać. Sześć punktów można zniwelować dwoma akcjami. W drugiej części nie podjęliśmy w ogóle walki. Zaczęliśmy szarpać w końcówce, ale to już było po meczu - dodał koszykarz, który Spójni w ligowych zmaganiach rzucił już 162 punkty, co jest najlepszym wynikiem w obu zespołach.
Dla AZS-u była to ósma wyjazdowa porażka w sezonie. Szczecinianie czekają, więc na pierwszy tryumf poza swoim parkietem. Przed nimi jeszcze dwie kolejne szanse w tym roku. Najpierw w Gdyni, a kilka dni później w Lublinie. Zapytaliśmy Majcherka, czy tak niekorzystne rezultaty na parkietach rywali wpływają na psychikę zawodników. - Trudno powiedzieć. Nie jestem teraz aż tak blisko z zespołem. Myślę, że chłopaki chcą się przełamać w każdym meczu - ocenił. - Gramy na wyjazdach z naprawdę mocnymi zespołami. Może ze Sportino zabrakło rzeczywiście szczęścia, ale SKK, Rosa, Sokół Łańcut, czy MKS Dąbrowa Górnicza to zespoły z górnej części tabeli. U nich porażki można było wkalkulować - starał się usprawiedliwiać kolegów.
Sam koszykarz na razie musi skupić się na powrocie do zdrowia. Przypomnijmy, że kontuzji nabawił się pod koniec sierpnia w sparingowej grze ze Spójnią. Jak sam jednak przewiduje na rewanżowy mecz w Szczecinie powinien być gotowy, lecz z powrotem do gry, nauczony doświadczeniami z poprzedniego sezonu, na pewno się nie będzie spieszył. - Myślę, że przełom stycznia i lutego to najwcześniejszy termin - odpowiedział Majcherek zapytany o to, kiedy będzie go można zobaczyć na parkiecie.