Choć faworytem spotkania niewątpliwie byli gospodarze, AZS Radex od początku postawił gdynianom trudne warunki. Szczecinianie otworzyli wynik spotkania celnym rzutem trzypunktowym, a dzięki niezłej obronie nie pozwalali Startowi na osiągnięcie wyraźniejszej przewagi. Ładnie zapowiadające się widowisko przerwała jednak awaria tablicy, a po tej przymusowej przerwie goście prezentowali się już nie tak dobrze. Wyjątkowo duże problemy sprawiał drużynie AZS Grzegorz Mordzak, który łatwo wchodził pod kosz przeciwników. Start jednak również tracił punkty, choć bardziej za sprawą głupich błędów w obronie, niż skutecznej ofensywy zespołu z zachodnio-pomorskiego. Głównie przez to po 10 minutach gospodarze prowadzili zaledwie jednym punktem.
Rozmowa z trenerem Pawłem Turkiewiczem pomogła nie na długo. Choć z początku tej części meczu punktował Tomasz Wojdyła i przewaga Startu wzrosła, to nie trzeba było długo czekać na odpowiedź AZS i po niespełna czterech minutach trener Turkiewicz prosił o przerwę na żądanie. W piątej minucie na prowadzenie wyszli szczecinianie, a w grę żółto-niebieskich wkradła się nerwowość. Podopieczni Wojciecha Zeidlera poczuli się pewniej, dzięki czemu do połowy wygrywali 34:29.
Po piętnastominutowej przerwie Start zamiast odrabiać straty pozwolił sobie rzucić kolejne cztery punkty, przez co strata gospodarzy wynosiła już 10 punktów. Dopiero po 2,5 minuty Mordzak przełamał indolencję strzelecką gdynian, ale nie poprawiło to sytuacji drużyny. Kapitan żółto-niebieskich, razem z Mateuszem Kostrzewskim grali jednak skutecznie, napędzając grę drużyny, i przewaga AZS Radex stopniowo malała. Nawet opuszczenie parkietu przez Kostrzewskiego nie powstrzymało gdynian, którzy grali coraz lepiej.
Na dziewięć minut przed końcem meczu goście wygrywali już tylko pięcioma punktami. Kiedy jednak dwa rzuty wolne trafił Krzysztof Mielczarek, a trójkę dołożył Łukasz Pacocha, Start ponownie był w nieciekawej sytuacji, a czasu na odrobienie strat było coraz mniej. Kolejne zrywy gdynian nie dawały wymiernych rezultatów, a do Kostrzewskiego siedzącego na ławce rezerwowych za pięć przewinień, dołączył Mordzak. Choć żółto-niebiescy walczyli o życie, to wciąż popełniali głupie błędy i ostatecznie ponieśli pierwszą porażkę przed własną publicznością.
Pierwsze spotkanie trenera Zeidlera jako głównego szkoleniowca wypadło dla niego na piątkę. AZS Radex grał drużynową koszykówkę, a zespół prezentował się ambitnie. Stąd zwycięstwo nad Startem jest w pełni zasłużone. Gdynianie przez tą przegraną stracili szansę na umocnienie się w absolutnym czubie tabeli i nie pierwszy raz pokazali zgubny brak koncentracji i zbytnią nonszalancję.
Start Gdynia - AZS Radex Szczecin 67:74 (21:20, 8:14, 15:18, 23:20)
Start: Wojdyła 18, Mordzak 17, Kostrzewski 12, Śmigielski 9, Młynarski 8, Andrzejewski 2, Krajniewski 1, Nowakowski 0, Bach 0, Malczyk 0, Szpyrka 0.
AZS Radex: Mielczarek 19 (16 zbiórek), Zarzeczny 18, Raczyński 13, Pacocha 12, Bąk 6, Dudek 4, Malitka 2, Balcerek 0, Majcherek 0.