Mistrz poległ na Dolnym Śląsku - relacja z meczu CCC Polkowice - Wisła Can - Pack Kraków

Bardzo zacięte widowisko zaprezentowały obie drużyny miejscowej publiczności. Z tej próby nerwów jednak dość niespodziewanie, aczkolwiek całkowicie zasłużenie wyszły koszykarki CCC Polkowice i dzięki tej wygranej zbliżyły się do Wiślaczek w tabeli na jeden punkt.

Spotkanie lepiej zaczęły krakowianki i po celnych rzutach Erin Phillips, Eweliny Kobryn oraz Milki Bjelicy objęły prowadzenie 7:4. Przewaga Wisły podziałała jednak na Pomarańczowe, jak przysłowiowa płachta na byka. Seria udanych akcji Evanthii Maltsi i Ivy Perovanovic wyprowadziła miejscowe na sześciopunktowe prowadzenie. Poirytowany grą swoich zawodniczek trener Jose Hernandez poprosił o czas dla swoich podopiecznych. Jednak jego wskazówki dotarły chyba tylko do wspomnianej wyżej Kobryn, to właściwie tylko dzięki wysokiej środkowej przyjezdne punktowały. "Ewka" o dziwo "raziła" swoje rywalki rzutami z półdystansu, które były niezwykle skuteczne, lecz do poziomu gry reprezentantki Polski nie mogły się dostosować jej koleżanki z zespołu. Natomiast wśród polkowiczanek punkty zdobywały po równo wszystkie dziewczyny i to miejscowe mogły się cieszyć z wygrania pierwszej kwarty 23:17.

W drugiej odsłonie zespół spod Wawelu nadal nie mógł uchwycić swojego rytmu. Bez wyrazu na parkiecie szamotała się Nicole Powell, która nie mogła się wstrzelić w obręcz kosza. Tymczasem zawodniczki Arkadiusza Rusina nadal utrzymywały kilkupunktową przewagę. Troszkę przystopowana została też Ewelina Kobryn, która już nie oddawał tak łatwych rzutów jak w poprzedniej kwarcie. Trzeba przyznać, że bardzo efektownie wyglądały pojedynki pomiędzy obiema środkowymi - Kobryn i Agnieszką Majewską. W walce tej, ani na moment, jedna nie chciała odpuścić drugiej. Końcówka połowy była bardzo nerwowa, a celnym rzutem równo syreną kwartę zakończyła Sharnee Zoll i to polkowiczanki prowadziły dość niespodziewanie pięcioma oczkami.

W trzeciej ćwiartce gra nadal była bardzo nerwowa, w akcjach obu ekip brakowało polotu i finezji, mimo to kibicom bardzo podobało się to spotkanie, bowiem na twarzach zawodniczek widzieli ogromne zaangażowanie i wolę walki. W połowie kwarty miejscowe objęły najwyższe prowadzenie w meczu (10 punktów) jednak za moment Powell i Petra Ujhelyi "podreperowały" wynik przyjezdnych. W końcówce kwarty nie wytrzymał trener Wisły i za głośnie protesty otrzymał od arbitrów przewinienie techniczne. Z dwóch rzutów osobistych tylko jeden wykorzystała Zoll, następnie Pomarańczowe miały jeszcze piłkę z boku, ale próbę rzutu za trzy przestrzeliła grecka rzucająca, Evanthia Maltsi. Po trzydziestu minutach na tablicy widniał wynik 51:44 dla CCC Polkowice i przed ostatnią kwartą miejscowi fani zaczęli wietrzyć niespodziankę.

Znakomicie czwartą kwartę rozpoczęły polkowiczanki po celnej trójce Maltsi. Jednak Wiślaczki po swojej stronie miały Kobryn, która tego dnia rozgrywała kapitalne zawody. Mimo usilnych starań krakowianki nie zdołały wyjść na prowadzenie, a po stronie zespołu z Dolnego Śląska sprawy w swoje ręce wzięły Maltsi oraz Zoll. W końcówce meczu krakowianki jeszcze się na moment zerwały i za sprawą szalonych rzutów Any Dabovic zbliżyły się do CCC. Czasu jednak było bardzo mało, a Pomarańczowe skutecznie wykonywały rzuty osobiste i dowiozły zasłużoną wygraną do końca spotkania.

- Cieszy nas, to zwycięstwo i nie ukrywam, że bardzo nam na nim zależało. Myślę, iż jest to bardzo dobry prognostyk dla całego klubu na kolejną rundę - powiedziała po meczu skrzydłowa CCC, Joanna Walich.

- Przez większość meczu przewaga była po stronie polkowiczanek, my staraliśmy się jakoś bronić i się im przeciwstawić, ale ostatecznie to się nie udało - spuentował zasmucony opiekun Wisły, Jose Hernandez.

CCC Polkowice - Wisła Can - Pack Kraków 71:65 (23:17, 17:18, 11:9, 20:21)

CCC: Maltsi 15, Musina, Frazee, Perovanović po 13, Zoll 11, Majewska 4, Gajda 2, Walich 0.

Wisła: Kobryn 25, Philips 12, Dabović 7, Ujhelyi 6, Powell 6, Bjelica 5 De Mondt 2, Pawlak 2, Krężel, Czarnecka po 0.

Komentarze (0)