Lider w przemyskiej twierdzy - zapowiedź meczu MKS Polonia Przemyśl - Start Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszej noworocznej kolejce ligowej przemyska Polonia podejmie na własnym parkiecie obecnie najlepszą drużynę zaplecza ekstraklasy, Start Gdynia. Czy podopiecznych Macieja Milana stać na to, by przeciwstawić się tak silnemu rywalowi?

W tym artykule dowiesz się o:

Nie da się ukryć, że przynajmniej w teorii większość atutów przemawia za Startem. To on od ponad trzech miesięcy plasuje się w czołówce tabeli i co więcej, świąteczno-noworoczną przerwę spędził nawet w fotelu lidera. W związku z tym jasnym jest, że gospodarzom niezwykle ciężko będzie o nawiązanie równorzędnej walki. Polonia jednak już w pierwszej rundzie sezonu udowodniła, że wcale nie jest to zadanie ponad jej możliwości.

W pierwszym starciu obu zespołów, które miało miejsce 9 października gdynianie okazali się lepsi jedynie o osiem punktów, przesądzając o losach swojego zwycięstwa dopiero w ostatnich sekundach. Przemyślanie natomiast mogli mówić o sporym pechu, bo przy odrobinie szczęścia mieli szansę doprowadzić przynajmniej do dogrywki. - Trzeba przyznać, że w tej konfrontacji ze Startem, podobnie zresztą jak w kilku innych przez nas przegranych wcale nie byliśmy wiele gorsi. Analizowaliśmy dokładnie ten mecz i widać było, że o końcowym rezultacie decydowały jedynie detale. Ktoś się zagapił, ktoś nie trafił spod kosza i przeciwnik momentalnie to wykorzystał. Ponadto, zdarzyło się też, że w spornych decyzjach sędziowie zagwizdali na naszą niekorzyść i to wszystko sprawiło, że ostatecznie musieliśmy zadowolić się jednym punktem. Myślę jednak, że gdy poprawimy koncentrację w końcowych fragmentach to jesteśmy w stanie wygrać z każdym, niezależnie od pozostałych czynników - analizuje najlepszy strzelec "Przemyskich Niedźwiadków" w tamtym spotkaniu Hubert Mazur.

Zgodnie z jego słowami można przypuszczać, że tym razem beniaminek pierwszej ligi również na wejściu się nie podda i zrobi wszystko, by wyszarpać wygraną nadmorskiej ekipie. W porównaniu z październikowym starciem taki scenariusz wydaje się o tyle bardziej realny, że w końcówce poprzedniego roku Polonia zanotowała bardzo dobrą serię czterech zwycięstw z rzędu, która nawet największych krytyków utwierdziła w przekonaniu, że podkarpacki team naprawdę stać na wiele. I choć tuż przed świętami w meczu z Sokołem Łańcut Polonistom znów przyszło posmakować gorycz porażki, to jednak ich opiekun, Maciej Milan nie traci optymizmu. - W kontekście pojedynku w Łańcucie faktycznie jest czego żałować, bo w ostatnich minutach mieliśmy dwie okazję do tego, by wyrównać stan rywalizacji. Jednak ogólnie patrząc na końcówkę tej pierwszej części sezonu i dość wysoki poziom przez nas prezentowany można być zadowolonym, a także z nadzieją wyczekiwać kolejnych miesięcy.

Wydaje się zatem, że ewentualny sukces miejscowych w dużej mierze będzie zależał od tego, czy zdołają oni utrzymać koncentrację przez pełne 40 minut. Wtedy bowiem, istnieje szansa na to, że wystrzegą się prostych błędów, które kilkakrotnie już drogo ich kosztowały. - Nie da się ukryć, że kilka razy już w ten sposób przegrywaliśmy mecze. Co prawda najczęściej do szczęścia brakowało nam bardzo niewiele, ale jedna strata, jeden zbyt pochopnie oddany rzut sprawiał, że cały nasz trud legł w gruzach. Ta sytuacja zaczęła być już frustrująca. Z czasem jednak, gdy potrafiliśmy się mocniej skupić i bardziej zgraliśmy się jako zespół było już znacznie lepiej o czym świadczą nasze triumfy w Siedlcach czy Stargardzie - dodaje Milan.

Warto przy tym pamiętać, że w nadchodzący weekend to Polonia będzie miała po stronie atut własnego parkietu, który jak wiadomo ma dla jej zawodników ogromne znaczenie. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że w hali przy ulicy Mickiewicza ostatni raz przegrali oni… na inaugurację sezonu. Potem za każdym razem odprawiali z kwitkiem rywali, którzy do słabeuszy podobnie jak Start nie należeli.

Jednakże gdynianie specyfiki starej podkarpackiej hali na pewno się nie przestraszą. Jeśli myślą o dłuższym utrzymaniu się na pozycji lidera, to po prostu muszą radzić sobie również w takich warunkach i co za tym idzie, umieć pokazać swoją wyższość. A ta sztuka akurat, w momencie gdy zdołają rozwinąć skrzydła wychodzi im znakomicie.

W kontekście samych personaliów niezwykle ciekawie zapowiada się starcie rozrywających obu drużyn. Naprzeciwko siebie staną, bowiem weteran basketu Grzegorz Mordzak i młody Michał Musijowski, który z każdym tygodniem robi coraz większe postępy, dzięki czemu słusznie uznawany jest za jednego z najlepszych playmakerów zaplecza ekstraklasy. - Na pewno Michała można traktować jako największe objawienie naszego teamu. Wskoczył do pierwszego składu wobec kontuzji Pawła Pydycha, więc na pewno nie miał łatwego zadania, gdyż w zasadzie z marszu musiał pokierować całą drużyną. Jednakże jak się okazało, nie tylko doskonale wywiązał się z tego zadania, ale też stał się wiodącą postacią drużyny - komplementuje swojego zawodnika Milan. Pytanie tylko czy zdoła błysnąć na tle o wiele bardziej obytego na koszykarskich parkietach Mordzaka.

W szeregach trójmiejskiej drużyny oprócz niego na pewno wiele do powiedzenia będzie miał też doświadczony Tomasz Wojdyła. Były gracz m in. Resovii Rzeszów i Stali Stalowa wola mimo blisko 35 lat na karku wciąż utrzymuje wysoką formę i niejednokrotnie już okazywał się być najlepiej punktującym spośród wszystkich graczy Startu. Wtórował mu będzie z pewnością znacznie młodszy Mateusz Kostrzewski. Utalentowany skrzydłowy, który w przeszłości miał okazję występować nawet na parkietach ekstraklasy w obecnym sezonie bardzo śmiało poczyna sobie na pierwszoligowych parkietach, w związku z czym defensorzy Polonii będą mieli przy nim pełne ręce roboty.

Kto zatem jako pierwszy będzie miał powody do radości w 2012 roku?

Przekonamy się już w sobotę. Początek meczu o godzinie 18.

Źródło artykułu: