Możemy pozwolić Edwardsowi się wyszaleć - rozmowa z Walterem Hodge, graczem Zastalu

Po czterech z rzędu zwycięstwach z ekipami z dolnej części tabeli koszykarze zielonogórskiego Zastalu zmierzą się w czwartek z Anwilem Włocławek. Gwiazdor ekipy z Winnego Grodu, Walter Hodge, jest dobrej myśli przed tym spotkaniem.

Jakub Sobczak
Jakub Sobczak

Jakub Sobczak: Odkąd nowym trenerem Zastalu Zielona Góra został Mihajlo Uvalin, nie przegraliście żadnego spotkania. W czwartek czeka was jednak trudny mecz z Anwilem Włocławek.

Walter Hodge: Przypuszczam, że spodziewać się możemy interesującego meczu. Na pewno nie będzie nam łatwo, bo Anwil ma w swoim składzie bardzo dobrych graczy. To ponadto klub z tradycjami, z wieloma sukcesami na koncie. Będziemy musieli przygotować się do tego spotkania równie dobrze, jak do ostatnich. Jeśli damy z siebie wszystko, będziemy mieli szansę na odniesienie zwycięstwa.

Anwil, w przeciwieństwie do kilku ostatnich rywali Zastalu, to drużyna z najwyższej półki.

- Owszem, dobrze grają w koszykówkę, ale zwróćmy uwagę na to, że nam również ostatnio wychodzi to nie najgorzej. W pierwszej rundzie wygraliśmy w ich hali, teraz nadszedł czas na to, żeby to samo zrobić w naszej. Jeśli zagramy twardo i zdecydowanie, a w dodatku dobrze w defensywie, ten mecz należeć będzie do nas.

Zastosujecie jakąś specjalną taktykę na ekipę z Włocławka?

- Nie wiem jeszcze, jak to będzie wyglądać. Zresztą nie zależy to oczywiście od nas. Musimy cierpliwie poczekać na to, co wymyśli trener i co powie nam przed spotkaniem.

Czwartkowy mecz w Zielonej Górze będzie miał pewnie dwóch głównych aktorów w osobach najskuteczniejszego zawodnika Tauron Basket Ligi Waltera Hodge'a i drugiego w tej klasyfikacji Corsley'a Edwardsa.

- Edwards to bardzo dobry zawodnik, który zdobywa mnóstwo punktów. Jeśli jednak jego partnerzy nie dotrzymują mu kroku, jego indywidualne zdobycze nie mogą dać Anwilowi zwycięstwa. Jeśli umiejętnie zajmiemy się pozostałymi graczami, możemy pozwolić Edwardsowi się wyszaleć, a i tak wygramy. W takim rozumieniu Corsley może zdobyć tyle punktów, ile tylko chce. Niech sobie ich rzuci nawet ze 40. 

Mecz z Anwilem będzie dla was niezwykle ważny, bo macie bardzo duże szanse na bezpośredni awans do play-offów.

- Każdy mecz jest ważny. Musimy grac twardo i wygrywać to, co nasze. Innymi słowy, nie ma co się jakoś szczególnie rozwodzić nad poszczególnymi rywalami, tylko robić to, co do nas należy. To jest droga, która prowadzi do pierwszej piątki po rundzie zasadniczej.

Zastal ma ostatnio bardzo napięty terminarz. Nie czujesz się zmęczony tak częstymi meczami?

- Przywykłem już do tego. Kiedy wracam do domu, grywam tam nawet trzy razy w ciągu siedmiu dni. Dla mnie więc nie ma mowy o jakimś przemęczeniu. Dla chłopaków z ekipy jest to nowa sytuacja, ale dla mnie nic nadzwyczajnego.

Na koniec zapytam o nowego trenera, Mihajlo Uvalina. Jak mógłbyś porównać go z dotychczasowym szkoleniowcem, Tomaszem Jankowskim?

- Myślę, że jest trochę różnic zarówno w podejściu do treningów, jak i taktyce, jaką preferują obaj panowie. Wydaje mi się, że trener Uvalin ma lepsze spojrzenie na grę w ofensywie. To bardzo żywiołowy człowiek, ma dużo energii i zyskuje sobie posłuch i szacunek.

Słyszałem, że treningi z Uvalinem są bardzo ciężkie i męczące.

- Też tak słyszałem, ale nie dla mnie (śmiech).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×