- Trafiałem dziś z każdej pozycji, z dystansu, spod kosza. Jak tego dokonałem? Trenujemy każdego dnia tego typu zagrania. W czwartek miałem wiele dobrych okazji rzutowych i po prostu je wykorzystywałem. Kiedy mocno skupiasz się nad czymś na treningach, w trakcie gry wychodzi ci to całkiem nieźle. Tak było w meczu z Anwilem. Cieszę się, że pomogłem drużynie wygrać - powiedział po czwartkowym zwycięstwie Zastalu Kirk Archibeque.
Amerykański center coraz lepiej spisuje się w zielonogórskiej drużynie. - Zawsze potrzeba trochę czasu by dostosować się do drużyny. Wydaje mi się, że po początkowych pewnych problemach, obecnie już wkomponowałem się w tę ekipę. Najpierw byłem nowym graczem i potrzebowałem czasu, żeby się zgrać. Teraz czuję, że wszystko jest już tak, jak być powinno. Mam nadzieję, że utrzymamy naszą dobrą formę i zgranie do końca sezonu - stwierdził.
Zastal - dość niespodziewanie - wygrał z Anwilem bardzo gładko, praktycznie bez problemu. - Świetnie graliśmy w defensywie i ofensywie. Byliśmy po prostu zespołem, jednym duchem na parkiecie. Kiedy jakikolwiek zespół jest w takiej sytuacji, staje się bardzo trudny do pokonania. Mam nadzieję, że utrzymamy to i pozostaniemy taką właśnie, trudną do ogrania, ekipą - zaznaczył mierzący 205 cm wzrostu gracz.
Archibeque rzucił w czwartek 17 punktów i aż 12 razy zebrał piłkę z tablicy. Śladu po kontuzji dłoni już nie widać. - Z ręką już wszystko w porządku. Nic mnie już nie boli. Jestem podekscytowany, że wygraliśmy i nawet o niej zapomniałem (śmiech).
W sobotę Amerykanin zagra w Meczu Gwiazd Polskiej Ligi Koszykówki. - Na pewno będzie to fajne przeżycie. Czeka nas mnóstwo dobrej zabawy, ale na tę chwilę skupiam się raczej na tym, e wygraliśmy z Anwilem. Naprawdę, bardzo się z tego cieszę. Mecz Gwiazd to wisienka na torcie, ale najważniejszy jest sukces Zastalu, dzięki któremu nasze szanse na play-offy są bardzo duże - zakończył niespełna 28-letni zawodnik.