NBA: Słońca najgorsze od dwóch lat, Gortat trzyma poziom

Piąta kolejna porażka stała się faktem. Phoenix Suns nie mieli nic do powiedzenia w starciu z Chciago Bulls (97:118) i polegli po raz piąty z rzędu. To ich najgorsza seria od marca 2009 roku. Marcin Gortat nie ma się jednak czego wstydzić - zanotował piąte kolejne double-double w postaci 14 punktów i 15 zbiorek.

Gra Słońc wygląda coraz gorzej. W czwartym kolejnym meczu pozwolili przeciwnikom na zdobycie co najmniej 100 punktów i przegrali po raz piąty z rzędu. We wtorek chicagowskie Byki, nawet bez kontuzjowanego Derricka Rose'a, nie miały żadnych problemów z pokonaniem ekipy Alvina Gentry'ego.

Drużyna z Arizony zanotowała aż 20 strat i katastrofalnie grała w obronie. Steve Nash zdobył co prawda 25 punktów i rozdał dziewięć asyst, ale pozostali zawiedli. Słabo grał Frye i Dudley, a mający być wsparciem w ofensywie Michael Redd kompletnie zawodzi - 1/12 z gry w ostatnich trzech spotkaniach.

- Nie mamy wielu utalentowanych graczy w ofensywie. Musimy bazować na tym, co mamy i starać się grać lepiej - mówił Nash, który za trzy tygodnie będzie obchodził 38 urodziny.

Bez respektu dla rywala grał Marcin Gortat, który znów, obok Nasha, był najjaśniejszą postacią Słońc. Jego 14 punktów (5/7 z gry) i 15 zbiórek dało piąte kolejne double-double. Polak przebywał na parkiecie prawie 31 minut, najwięcej w zespole.

- Wyszliśmy na parkiet mocno skupieni. Chcieliśmy zagrać lepiej niż w ostatnim meczu - powiedział Carlos Boozer, autor 31 punktów (12/15 z gry) dla Bulls.

Chicago już w pierwszej połowie prowadziło różnicą 20 oczek. Gracze Toma Thibodeau zdobyli w sumie aż 118 punktów i zanotowali 31 asyst - to ich rekordy w tym sezonu. Zespół z Wietrznego Miasta ma bilans 6-0 we własnej hali, najlepszy od 15 lat!

Dla Słońc była to dziewiąta porażka w 13 meczu tego sezonu. Z bilansem 4-9 są coraz bliżej dna Konferencji Zachodniej. Gorsze są już tylko dwie ekipy: Sacramento Kings i New Orleans Hornets. W środę czeka ich pojedynek w Madison Square Garden z New York Knicks.

***
Nieprawdopodobne rzeczy działy się na Florydzie. Miami Heat wygrali z San Antonio Spurs 120:98, mimo że w pierwszej połowie przegrywali aż 35:52. W dwóch ostatnich kwartach zdobyli jednak aż 71 punktów, a trzecią odsłonę wygrali 39:12! 33 punkty i 10 zbiórek zapisał na swoim koncie LeBron James. Trzy oczka mniej dołożył Chris Bosh.

- Mamy zawodników, którzy potrafią robić wyjątkowe rzeczy kiedy tego potrzeba - cieszył się Erik Spoelstra, trener Żaru. - Nie można wiele zrobić kiedy on jest w gazie. Trafiał trójki, skutecznie biegał do kontry - mówił o wyczynach Jamesa Tony Parker, gracz Spurs.

Zespół z Florydy znów musiał radzić sobie bez Dwyane Wade'a, który wciąż narzeka na uraz. Kapitalnie z kolei wypadł debiut Mike'a Millera, który w pierwszym meczu tego sezonu zanotował 18 punktów, trafiając wszystkie sześć prób za trzy punkty!

Heat przerwali tym samym serię trzech kolejnych porażek i z bilansem 9-4 zajmują 6. miejsce na Wschodzie, gdzie w czołówce panuje niebywały ścisk.

Zimny prysznic dla Los Angeles Clippers. Drużyna z Miasta Aniołów dostała ostre lanie w Salt Lake City i poległa aż 79:108. Jazzmani zdobyli 56 punktów w pomalowanym, z czego 20 to zasługa Paula Millsapa, najlepszego gracza spotkania.

- W ofensywie wszystko grało, piłka dobrze krążyła. W defensywie również było dobrze, dzięki niej mogliśmy powiększać przewagę kiedy była okazja - mówił Devin Harris, rozgrywający Utah.

Ledwo 10 oczek, z czego tylko dwa po przerwie uzbierał Blake Griffin, lider Clippers. Duża w tym zasługa Millsapa, który nie za wiele dał pograć mistrzowi wsadów. - Od początku brakowało nam energii, a dodatkowo im wychodziło wszystko, co chcieli - denerwował się Griffin.

Clippers wystąpili w tym meczu bez kontuzjowanych Chrisa Paula i Mo Williamsa.

Wyniki:
Cleveland Cavaliers - Golden State Warriors 95:105

(A. Jamison 19, K. Irving 18, S. Erden 14 - D. Lee 29, N. Robinson 17 (10 as), B. Rush 14)

Orlando Magic - Charlotte Bobcats 96:89
(D. Howard 25 (17 zb), J. Nelson 17, H. Turkoglu 15 - G. Henderson 22, K. Walker 15, D.J. Augustin 13)

Miami Heat - San Antonio Spurs 120:98
(L. James 33 (10 as), C. Bosh 30, M. Miller 18 - D. Green 20, T. Parker 18, D. Blair 13)

Chicago Bulls - Phoenix Suns 118:97
(C. Boozer 31, C.J. Watson 23, L. Deng 15 - S. Nash 25, R. Lopez 16, M. Gortat 14 (15 zb))

Milwaukee Bucks - Denver Nuggets 95:105
(B. Jennings 30, T. Harris 14, J. Leuer 11 - C. Brewer 22, A. Harrington 16, D. Gallinari 14)

Houston Rockets - Detroit Pistons 97:80
(S. Dalembert 14 (12 zb), L. Scola 14, K. Lowry 13 - T. Prince 20, B. Gordon 18, R. Stuckey 16)

Utah Jazz - Los Angeles Clippers 108:79
(P. Millsap 20, C.J. Miles 19, D. Harris 13 - C. Butler 14, C. Fortson 13, R. Foye 11)

Komentarze (13)
avatar
Amadeusz
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem w wielkim szoku, jak gra Gortat. Ciekawe czy weźmie go jakiś lepszy klub po tym sezonie w Słońcach? Mógłby pokazać na co go stać i tego mu życzę! 
avatar
Liimack47
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Super, że Marcin notuje po raz kolejny dubla, ale powiedzcie szczerze, czy to mu cos daje? Ktoś niżej napisał, że zbiera doświadczenie. Ja twierdzę, że on jest już na tyle stary i nie jest juni Czytaj całość
avatar
koleś
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aż żal ..... ściska, że gra w tak słabych tego sezonu słońcach. Skończy mu się szybko i tak krótki sezon. 
avatar
jaet
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jaki sens ma porównywanie tego co Gortat gra teraz do czasów Orlando ?? Wtedy był dublerem najlepszego centra ligi, więc z automatu musiał grać dużo mniej. Ja ubolewam, że Orlando wyrównało ofe Czytaj całość
avatar
QSalek
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Grać, grać, grać i jeszcze raz grac, to powinien Marcin, siedzenie na ławce nic mu nie da