Bardzo ciężko jak do tej pory grało się zawodnikom z Siedlec przeciwko popularnym Sokołom. W pierwszym spotkaniu obu drużyn wyraźne zwycięstwo odniosła drużyna z Łańcuta. - Chcielibyśmy pokusić się w Łańcucie o niespodziankę. Nie pojedziemy tam jednak z nastawieniem, że musimy wygrać. Jak się uda to będzie super. Jeżeli przegramy to nie będzie tragedii. Na pewno musimy zaprezentować tam dobrą koszykówkę, jeżeli chcemy powalczyć o zwycięstwo - zapowiadał Radosław Basiński, rozgrywający Siedleckiego Klubu Koszykówki.
Pierwsza kwarta zdominowała była przez graczy z Łańcuta. Już początek spotkania pokazał, że ekipie z Mazowsza o wygraną będzie bardzo trudno. Wyróżniał się Marcel Wilczek, który do 8 zdobytych punktów dołożył 6 zbiórek. Siedlczanie przegrywali walkę pod koszem, co zazwyczaj było domeną przyjezdnych. W zespole SKK dobrze spisywał się Łukasz Ratajczak. Gdy po celnym rzucie Kamila Sulimy goście doprowadzili do stanu po 10, to wydawało się, że w tej części gry przyjezdni nawiążą walkę z przeciwnikiem. Nic bardziej mylnego. Gospodarze z minuty na minutę grali coraz lepiej i powiększali swoją przewagę. Ostatecznie kwarta zakończyła się prowadzeniem miejscowych 24:16.
Dotychczasowy przebieg sytuacji nie wpłynął negatywnie na postawę zespołu Tomasza Araszkiewicza. SKK podjął rękawicę i ambitnie walczył z wyżej notowanym przeciwnikiem. Dwoił się i troił w tej części gry Paweł Kowalczuk. Jego dobra postawa nie wystarczyła jednak na rywalizowanie jak równy z równym z liderem. Gospodarze prezentowali się wybornie. Wspomniany Wilczek już w połowie tej części gry miał na koncie double-double. Swoje trzy grosze dorzucił również Paweł Bogdanowicz. Po celnych rzutach Ireneusza Chromicza miejscowi prowadzili już 42:26. Do przerwy lider rozgrywek prowadził z SKK Siedlce 44:33.
Na drugą połowę lepiej usposobieni wyszli goście, którzy częściowo odrobili stratę do rywali. Po punktach Kamila Sulimy przyjezdni przegrywali już zaledwie 44:48. Ekipa z Mazowsza nie potrafiła jednak pójść za ciosem. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego ponownie powiększyli przewagę nad przeciwnikami. Należy również zwrócić uwagę na sporą ilość błędów, jakie popełniały oba zespoły w tej kwarcie. Trzecią część gry kończy niecelny rzut za trzy Jaromira Szurleja.
Przed decydującą batalią gospodarze prowadzili 54:46. Podopieczni Tomasza Araszkiewicza robili wszystko, aby odnieść 12 zwycięstwo w rozgrywkach. Dzięki skutecznym akcjom Adriana Czerwonki, Sokół prowadzili już tylko 62:60. Po emocjonującej końcówce górą okazali się gospodarze, którzy pokonali SKK Siedlce 67:63. Dla miejscowych było to 15 zwycięstwo w tym sezonie. Z pewnością kluczem do zwycięstwa ekipy z Łańcuta była bardzo dobra postawa Marcela Wilczka, który był motorem napędowym Sokołów.
Sokół Łańcut - SKK Siedlce 67:63 (24:16 20:17 10:13, 13:17)
Sokół: Marcel Wilczek 19, Jaromir Szurlej 9, Piotr Hałas 8, Wojciech Pisarczyk 7, Ireneusz Chromicz 7, Paweł Bogdanowicz 6, Tomasz Fortuna 6, Maciej Klima 5.
SKK: Adrian Czerwonka 15, Łukasz Ratajczak 13, Paweł Kowalczuk 10, Kamil Sulima 10, Michał Przybylski 9, Radosław Basiński 6.
cóż, SKK niestety jest za słaba drużyna dla mocnego Łańcuta. Siedlce do końca musza sie mocno starać, aby być w play-offach.