Przyjezdnym zabrakło czasu - relacja z meczu Sokół Łańcut - SKK Siedlce

Koszykarze SKK Siedlce po emocjonującym pojedynku przegrali z Sokołem Łańcut 63:67. Podopiecznym Tomasza Araszkiewicza niewiele zabrakło, aby odnieść 12. zwycięstwo w tym sezonie.

Bardzo ciężko jak do tej pory grało się zawodnikom z Siedlec przeciwko popularnym Sokołom. W pierwszym spotkaniu obu drużyn wyraźne zwycięstwo odniosła drużyna z Łańcuta. - Chcielibyśmy pokusić się w Łańcucie o niespodziankę. Nie pojedziemy tam jednak z nastawieniem, że musimy wygrać. Jak się uda to będzie super. Jeżeli przegramy to nie będzie tragedii. Na pewno musimy zaprezentować tam dobrą koszykówkę, jeżeli chcemy powalczyć o zwycięstwo - zapowiadał Radosław Basiński, rozgrywający Siedleckiego Klubu Koszykówki.

Pierwsza kwarta zdominowała była przez graczy z Łańcuta. Już początek spotkania pokazał, że ekipie z Mazowsza o wygraną będzie bardzo trudno. Wyróżniał się Marcel Wilczek, który do 8 zdobytych punktów dołożył 6 zbiórek. Siedlczanie przegrywali walkę pod koszem, co zazwyczaj było domeną przyjezdnych. W zespole SKK dobrze spisywał się Łukasz Ratajczak. Gdy po celnym rzucie Kamila Sulimy goście doprowadzili do stanu po 10, to wydawało się, że w tej części gry przyjezdni nawiążą walkę z przeciwnikiem. Nic bardziej mylnego. Gospodarze z minuty na minutę grali coraz lepiej i powiększali swoją przewagę. Ostatecznie kwarta zakończyła się prowadzeniem miejscowych 24:16.

Dotychczasowy przebieg sytuacji nie wpłynął negatywnie na postawę zespołu Tomasza Araszkiewicza. SKK podjął rękawicę i ambitnie walczył z wyżej notowanym przeciwnikiem. Dwoił się i troił w tej części gry Paweł Kowalczuk. Jego dobra postawa nie wystarczyła jednak na rywalizowanie jak równy z równym z liderem. Gospodarze prezentowali się wybornie. Wspomniany Wilczek już w połowie tej części gry miał na koncie double-double. Swoje trzy grosze dorzucił również Paweł Bogdanowicz. Po celnych rzutach Ireneusza Chromicza miejscowi prowadzili już 42:26. Do przerwy lider rozgrywek prowadził z SKK Siedlce 44:33.

Na drugą połowę lepiej usposobieni wyszli goście, którzy częściowo odrobili stratę do rywali. Po punktach Kamila Sulimy przyjezdni przegrywali już zaledwie 44:48. Ekipa z Mazowsza nie potrafiła jednak pójść za ciosem. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego ponownie powiększyli przewagę nad przeciwnikami. Należy również zwrócić uwagę na sporą ilość błędów, jakie popełniały oba zespoły w tej kwarcie. Trzecią część gry kończy niecelny rzut za trzy Jaromira Szurleja.

Przed decydującą batalią gospodarze prowadzili 54:46. Podopieczni Tomasza Araszkiewicza robili wszystko, aby odnieść 12 zwycięstwo w rozgrywkach. Dzięki skutecznym akcjom Adriana Czerwonki, Sokół prowadzili już tylko 62:60. Po emocjonującej końcówce górą okazali się gospodarze, którzy pokonali SKK Siedlce 67:63. Dla miejscowych było to 15 zwycięstwo w tym sezonie. Z pewnością kluczem do zwycięstwa ekipy z Łańcuta była bardzo dobra postawa Marcela Wilczka, który był motorem napędowym Sokołów.

Sokół Łańcut - SKK Siedlce 67:63 (24:16 20:17 10:13, 13:17)

Sokół: Marcel Wilczek 19, Jaromir Szurlej 9, Piotr Hałas 8, Wojciech Pisarczyk 7, Ireneusz Chromicz 7, Paweł Bogdanowicz 6, Tomasz Fortuna 6, Maciej Klima 5.

SKK: Adrian Czerwonka 15, Łukasz Ratajczak 13, Paweł Kowalczuk 10, Kamil Sulima 10, Michał Przybylski 9, Radosław Basiński 6.

Źródło artykułu: