Jaki doping taka gra - relacja z meczu MOSiR Krosno - Znicz Basket Pruszków

Rozegrany w niedzielny wieczór mecz pomiędzy MOSiR Krosno a Zniczem Basket Pruszków był niezwykle ważny dla obu ekip. Trenerzy obu zespołów stracili podczas niego wiele nerwów, o czym mogą świadczyć dwa faule techniczne Dusana Radovica.

Gospodarze niedzielnego pojedynku walczą o jak najlepszą pozycję w fazie play-out. Z kolei pruszkowianie cały czas mają nadzieję na awans do play-off. Wyniki pozostałych spotkań tej kolejki sprawiły, że oba zespoły musiały ten mecz wygrać.

Lepiej spotkanie rozpoczęli krośnianie. Podopieczni Dusana Radovica po czterech minutach gry prowadzili 9:0 i wydawało się, że są na dobrej drodze do odniesienia czwartego zwycięstwa w tym sezonie. Gospodarze systematycznie powiększali swoją przewagę, która w pewnym momencie wyniosła piętnaście punktów. Jednak jak się później okazało było to najlepsze dziesięć minut zawodników MOSiR w tym spotkaniu.

Drugą kwartę w zupełnie innym stylu rozpoczęli gracze z Pruszkowa. Łukasz Bonarek i Przemysław Szymański co chwilę rozpracowywali obronę krośnian. W ekipie znad Wisłoka sytuację ratowały celne rzuty za trzy punkty. Cztery trafienia zza linii 6,75 m, to jedyne oczka jakie koszykarze z Krosna zdołali zdobyć w tej odsłonie meczu. To właśnie w drugiej kwarcie spiker po raz pierwszy poprosił kibiców o doping, który miał zostać zaintonowany przez klub kibica krośnieńskiego klubu. Jednak najwierniejsi fani zespołu znad Wisłoka nie byli zbyt chętni do wspierania swojej drużyny. Inicjatywę wykazywali tylko pojedynczy kibice.

Po przerwie swoją dobrą grę kontynuowali gracze Znicza Basket, a nerwowo nie wytrzymał szkoleniowiec gospodarzy. W trzeciej i czwartej kwarcie Serb zaliczył po przewinieniu technicznym. To zdarzenia miały duży wpływ na przebieg spotkania. Radovic po drugim takim faulu musiał opuścić boisko. - Sędziowie byli po stronie Znicza i dużo im pomagali - stwierdził po meczu serbski szkoleniowiec. Ostatecznie pojedynek zakończył się wynikiem 72:62 dla gości.

- Po pierwszej dobrej kwarcie, szkoda naszej gry. Tempo naszej gry spadło, ale mogliśmy ten spadek opanować. Nie jestem zadowolony z wyniku, ale jestem zadowolony z tej jednej kwarty, która ma pokazać jak ma to wyglądać w kwietniu. Jakbym wiedział skąd się biorą te przestoje, to bym to poprawił - dodał Radovic.

Krośnianie zanotowali zaledwie 24 procentową skutecznością w rzutach za dwa punkty. To właśnie to było głównym powodem ich porażki. - Trochę za dużo zawierzyliśmy w nasze rzuty z obwodu. Za dużo rzucaliśmy, a za mało graliśmy spod kosza. Myślę, że to jest główny powód naszej porażki. Nie wiem ile oddaliśmy rzutów za trzy punkty, a skuteczność dzisiaj nie była za dobra. Nie było tego balansu między grą podkoszową a rzutami za trzy punkty - przyznał Piotr Pluta.

Goście byli dużo skuteczniejsi, a na wyróżnienie zasługują przede wszystkim Dominik Czubek i Łukasz Bonarek. Obaj weszli z ławki rezerwowych i pokazali się z bardzo dobrej strony.

Teraz obie ekipy czekają równie trudne pojedynki. Znicz Basket zmierzy się z Rosą Radom, a do Krosna przyjedzie zespół Sidenu Toruń.

MOSiR Krosno - Znicz Basket Pruszków 62:72 (26:14, 12:22,13:20, 11:16)

MOSiR: Salamonik 14, Oczkowicz 12, Partyka 12, Pluta 10, Pieloch 6, Neumann 4, Nowak 2, Kamecki 2, Kołtun 0, Piotrkowski 0, Nitsche 0.

Znicz: Szymański 16, Bonarek 15, Szumełda-Krzycki 13, Czubek 8, Misiewicz 6, Suliński 5, Czujkowski 5, Matuszewski 4, Osiakowski 0.

Źródło artykułu: