Tak samo było rok temu - rozmowa z Marcelem Wilczkiem, koszykarzem Sokoła Łańcut

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Prowadzący w pierwszoligowej tabeli Sokół Łańcut przegrał minimalnie w Stargardzie Szczecińskim. Jednym z czołowych koszykarzy podkarpackiej ekipy jest Marcel Wilczek, jednak pojedynek przeciwko jego byłej drużynie nie ułożył się najlepiej. O tym spotkaniu oraz kolejnym meczu w ciągu dwóch dni zawodnik opowiedział w rozmowie z naszym portalem.

Patryk Neumann: Za wami bardzo ważny mecz. W końcówce, po bardzo emocjonującym spotkaniu, przegraliście jednak ze Spójnią Stargard Szczeciński.

Marcel Wilczek: Pierwsza połowa była tragiczna w naszym wykonaniu. Za dużo graliśmy indywidualnie a za mało zespołem, czyli to, co potrafimy najlepiej. W drugiej zaczęliśmy gonić. Tak samo było rok temu. Wtedy nam się udało, teraz niestety nie i przegraliśmy trzema punktami. W połowie trzeciej kwarty przegrywaliście jednak nawet dwudziestoma oczkami. Wydawało się, że jest już po meczu, a jednak po raz kolejny pokazaliście charakter powracając do gry.

- Wydawało się, że się nie podniesiemy. Ale powróciliśmy do gry zespołowej i szybko wynik zbliżył się do remisu. Aczkolwiek nie zdążyliśmy. Zabrakło nam minuty, może dwóch dobrej gry w pierwszej połowie, żeby odnieść zwycięstwo. Dla pana był to szczególny mecz. Krótko, ale grał pan w Spójni i była to kolejna okazja, aby się pokazać przed stargardzką publicznością.

- Starałem się podejść do tego meczu tak, jak do każdego innego. Niestety nie trafiłem kluczowych osobistych i trójki, za co muszę chłopaków przeprosić. Myślę, że gdybyśmy przełamali Spójnię to poszłoby dalej, a tak niestety przegraliśmy. Według opinii wielu ekspertów i kibiców nie leży panu gra w stargardzkiej hali. W innych meczach ma pan znacznie lepsze osiągnięcia niż grając tutaj.

- Strasznie długo wchodziłem w ten mecz. W pierwszej połowie szło mi jak po gruzach. W drugiej części było lepiej, ale też nie trafiłem kluczowej akcji. Nie licząc tego pojedynku, w ostatnich tygodniach notował pan świetne osiągnięcia zdobywając regularnie kilkanaście punktów i dokładając podobną liczbę zbiórek.

- Cieszę się z tego bardzo. Żałuję, że nie mogłem podtrzymać tej formy w Stargardzie. Mam nadzieję, że była to jednodniowa niedyspozycja i już w kolejnym meczu będę utrzymywał wysoką formę. Przed wami kolejny bardzo ważny pojedynek. W poniedziałek zagracie z AZS-em Radex Szczecin. Macie mało czasu na regenerację, ale pozytywem jest chyba fakt, że pozostajecie w Stargardzie.

- Dobrze, że zostajemy tutaj. Myślę, że w niedzielę odpoczniemy przez cały dzień. W poniedziałek rano będziemy mieli krótki rozruch i do Szczecina pojedziemy po dwa punkty. To chyba lepsza opcja niż dwie tak długie podróże na drugi koniec Polski. Tym bardziej, że tydzień temu graliście w Inowrocławiu.

- Na pewno był to bardzo dobry pomysł, że gramy dwa mecze na jednym wyjeździe. Mam nadzieję, że wywieziemy, chociaż to jedno zwycięstwo, bo w sobotę niestety się nie udało. Jesteście liderem rozgrywek i w większości spotkań stawia się was, jako faworytów. Ta dodatkowa presja utrudnia wam grę?

- Myślę, że nie. Chociaż w pierwszej połowie byliśmy trochę spięci, ale tak ogólnie to ta presja nam kompletnie nie przeszkadza i staramy się grać jak najlepiej.

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
Jose Mourinho
13.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po prostu Wilczek ma pecha do naszej hali. Nie zagrał może rewelacji, ale swoje zrobił, bo miał jedenaście zbiórek. Ważne, że jednak tej decydującej trójki nie trafił.  
Fan Radexu
13.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Muszę zobaczyć tego gościa na żywo. Kibole Spójni swego czasu wyrobili mu złą opinię, ale oni mało się na koszykówce znają podobnie jak ich działacze i oddali za darmo czołowego zawodnika ligi Czytaj całość