Jacek Winnicki (trener PGE Turowa): Chciałem pogratulować chłopakom zaangażowania. Graliśmy bardzo agresywnie przez trzy kwarty i choć trochę rozluźniliśmy się w czwartej, to cały czas kontrolowaliśmy przebieg meczu i wygraliśmy w pełni zasłużenie. Przed nami mecz z Asseco Prokomem. Przeciwnik na pewno jest wielką niewiadomą. Nie grał przecież w naszej lidze. Mamy materiały ze spotkań tej drużyny w Eurolidze i rozgrywkach VTB. Przed meczem z nami Prokom w poniedziałek gra bardzo ważny dla siebie mecz w lidze VTB.
Michał Chyliński (PGE Turów): Jesteśmy bardzo zadowoleni z meczu, który wygraliśmy w dobrym stylu. Spełniliśmy wszystkie założenia, jakie sobie wspólnie nakreśliliśmy przed tym spotkaniem. Przede wszystkim powstrzymaliśmy Michaela Hicksa, który nie zdołał nam wyrządzić jakiejś większej krzywdy. Graliśmy mocno w obronie, czego konsekwencją były szybkie ataki. W ofensywie wpadało nam wszystko i byliśmy nie do powstrzymania. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie w odniesieniu wygranej.
Wojciech Kamiński (trener Polpharmy): Byliśmy słabsi od Turowa, który jednocześnie w meczach z nami trafiał na swój dobry dzień. Troszkę chyba też sami pomagaliśmy zespołowi ze Zgorzelca. Po raz kolejny rzucili nam ponad sto punktów, trafiając przy tym na świetnej skuteczności z dystansu. Myślę, że w ataku nie graliśmy szczególnie słabego meczu. Natomiast graliśmy bardzo źle w obronie. W momencie gdy przegrywamy różnicą pięciu, sześciu punktów nie możemy popełniać kilku strat z rzędu, które rywale zamieniają na łatwe punkty. Daliśmy drużynie ze Zgorzelca wejść w mecz. Później nie daliśmy rady ich zatrzymać.
Michał Jankowski (PGE Turów): Zagraliśmy świetne zawody. Skuteczność rzutów za trzy punkty na poziomie 61 proc. rzadko się zdarza. Chcieliśmy zająć drugie miejsce po rundzie zasadniczej. Jesteśmy zadowoleni. Chcieliśmy pokazać kibicom i całemu klubowi, że będziemy liczyć się w walce o medale.
Marcin Nowakowski (Polpharma): Gospodarze wygrali zdecydowanie. Do połowy drugiej kwarty graliśmy jak równy z równym. Pod koniec kwarty popełniliśmy głupie straty. Turów z tego skorzystał, skontrował i zamiast niewielkiej straty przegrywaliśmy różnicą kilkunastu punktów. Po przerwie ciężko było nam cokolwiek zrobić. Nie mogło być inaczej, bo Turów grał na ponad 60 procentowej skuteczności w rzutach z dystansu.