Dla obu drużyn to starcie będzie miało ogromną rangę. Zarówno gospodarze, jak i ekipa z województwa łódzkiego za cel numer jeden stawiają sobie wywalczenie na koniec sezonu miejsca w czołowej ósemce, więc aby tego dokonać nie mogą pozwolić sobie na porażkę. W nieco bardziej uprzywilejowanej sytuacji wydają się być przemyślanie, ponieważ rywalizacja toczyć się będzie na ich parkiecie. - Na pewno daje nam to pewną przewagę i cieszę się, że właśnie z AZS-em, czyli naszym bezpośrednim konkurentem będziemy mogli zmierzyć się w Przemyślu - dodaje zawodnik Polonii, Hubert Mazur.
Jak wiadomo, podopieczni Macieja Milana we własnych murach czują się najlepiej. Tutaj od ponad trzech miesięcy regularnie odnoszą kolejne zwycięstwa, dzięki czemu wciąż mają realne szanse na udział w fazie play off. - Nasza hala jest naprawdę magiczna. W niej potrafimy dokonywać dosłownie wielkich rzeczy i już nieraz udowodniliśmy, jak wiele dla nas znaczy. Zresztą o tym najlepiej można było przekonać się w trakcie starcia z SIDEn-em Toruń - wspomina skrzydłowy "Lonii".
Faktem jest, że owa konfrontacja na długo zapadnie w pamięci podkarpackich kibiców, jak i samych zawodników. W tamto popołudnie Poloniści przez ponad trzy kwarty oglądali plecy przeciwnika, ale w końcówce zdecydowali się na prawdziwy zryw, który jak się okazało przyniósł im korzystne rozstrzygnięcie. - Pewnie wielu nie wierzyło wtedy, że jesteśmy coś w stanie jeszcze ugrać, ale rzutem na taśmę, po ambitnej walce wysunęliśmy się na prowadzenie dzięki czemu równo z końcową syreną mogliśmy być z siebie zadowoleni. Właśnie dlatego sport jest taki piękny - uważa wychowanek Spójni Stargard Szczeciński.
Ten triumf miał pozytywnie podziałać na cały kolektyw i sprawić, że w końcu zacznie on odnosić sukcesy również na wyjazdach. Tak się jednak nie stało i kilka dni później "Przemyskie Niedźwiadki" musiały przełknąć gorycz porażki, ulegając w Szczecinie miejscowym "Akademikom".
Patrząc z perspektywy czasu, rozstrzygnięcie mogło być zupełnie inne. Jeszcze przed decydującą batalią bowiem, na czele była Polonia i wiele wskazywało na to, że uda jej się osiągnąć upragniony cel. Niestety rzeczywistość po raz kolejny okazała się dla niej brutalna i wszystkim związanym z klubem pozostaje mieć nadzieję, że jego gracze w trakcie czternastodniowej przerwy zażegnali już wszelkie negatywne emocje związane z tamtymi wydarzeniami.
Co ciekawe, tak długiej pauzy nie mieli koszykarze z Kutna, którzy przed tygodniem mierzyli się z MOSiR-em Krosno i okazali się gorsi o jedno "oczko". Dla podopiecznych Jarosława Krysiewicza ta przegrana była o tyle bolesna, że ich rywal, delikatnie mówiąc, do najlepszych nie należał i skazywany był raczej na pożarcie. AZS-owi pozostaje jedynie wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów, a także postarać się o triumf w nadchodzącym pojedynku.
To, czy mu się to uda zależeć będzie w największym stopniu od byłych ekstraklasowiczów, których w jego szeregach nie brakuje. Na pierwszy plan wysuwa się 24-letni Aleksander Perka. Silny skrzydłowy, który renomę zyskał dzięki występom w Polonii Warszawa jest jednym z lepszych na swojej pozycji w całej lidze, więc defensorzy miejscowych będą mieli przy nim pełne ręce roboty.
Wtórował mu będzie Wojciech Glabas do spółki ze starszym o osiemnaście lat Mariuszem Bacikiem. Obaj gracze, choć diametralnie różnią się stylem gry, mają duży wpływ na jakość poczynań teamu i w najbliższym meczu bez wątpienia spróbują wykorzystać swoje atuty.
Jakim wynikiem zakończy się ta potyczka?
Odpowiedź poznamy już w sobotę. Początek o godzinie 18.
Kolejny raz o życie - zapowiedź meczu MKS Polonia Przemyśl - AZS Kutno
W najbliższy weekend po dwutygodniowej przerwie powracają rozgrywki pierwszej ligi mężczyzn. W ramach dwudziestej trzeciej kolejki przemyska Polonia podejmie na własnym parkiecie AZS Kutno, który w tabeli plasuje się zaledwie pozycję wyżej. W związku z tym emocje są niemal gwarantowane.