Po przegranej w Walencji różnicą aż 34 punktów, koszykarki i sztab szkoleniowy CCC Polkowice zapowiadały, że przed rewanżem zrobią wszystko, żeby piątkowy mecz był bardziej wyrównany. Pomarańczowe zapowiadały nawet walkę o wygraną, ale pojedynek przed własną publicznością nie różnił się dużo od tego, który we wtorek odbył się w Walencji.
Hiszpańska maszyna do wygrywania meczów od początku narzuciła swój styl gry. Już po pierwszej kwarcie team z półwyspu Iberyjskiego miała na swoim koncie o dziesięć punktów więcej od wicemistrzyń Polski i otwartą drogę do Stambułu. Nie do zatrzymania były przede wszystkim Maya Moore oraz Ann Wauters. Pierwsza trafiała niemal wszystko zza linii 6,75, druga zdominowała strefę podkoszową mając już po pierwszej połowie w statystykach double-double.
Na drugą część spotkania Pomarańczowe wychodziły przegrywając różnicą aż 23 punktów i mało kto wierzył, że obraz meczu może się zmienić. - W pierwszej połowie nie było mocnej obrony, a rywalki oddawały rzuty z otwartych pozycji. Gdy ma się takie zawodniczki, jakie ma w swoich szeregach zespół z Walencji, to efekt jest wiadomy - powiedziała w przerwie meczu stacji TVP Sport Sharnee Zoll, rozgrywająca CCC.
Po przerwie obrona miała być wizytówką polkowiczanek, a było zupełnie odwrotnie. Agresywna defensywa zawodniczek z Walencji wymusiła całą serię strat Pomarańczowych, które zawodniczki ROS Casares zamieniały na łatwe punkty z szybkich ataków. To wszystko mogło nieco podłamać podopieczne Arkadiusza Rusina, którym jednak impuls do walki dała Agnieszka Bibrzycka celną trójką równo z końcową syreną trzeciej kwarty.
Ostatnia ćwiartka nie była już widowiskiem na wysokim poziomie. Zawodniczki z Hiszpanii skupiły się na obronie wysokiego prowadzenie i nieco zwolniły tempo. Wynik meczu szalonym rzutem z 8 metrów ustaliła Laia Palau i ta akcja była tylko potwierdzeniem bezradności wicemistrzyń Polski w starciu z jedną z najlepszych drużyn na Starym Kontynencie.
Zespół z Walencji przyjechał do Polkowic i dopiął swego. Podopieczne trenera Roberto Inigueza pokazały wielką klasę. Grały za polotem w ofensywie, zademonstrowały kapitalną defensywę i potrafiły wykorzystać swoje przewagi. Pod koszem nie do zatrzymania były Wauters i Sancho Lyttle, a na obwodzie szalała Moore. Tak doskonale zbilansowany zespół nie miał problemów z ograniem wicemistrzyń Polski i wywalczeniem przepustki do Final Eight Euroligi koszykarek.
- Rotacja w ROS Casares jest niesamowita, a zmiany nie sprawiają, że drużyna traci na wartości. Zespół z Walencji jest kompletny - komplementował rywalki po meczu Arkadiusz Rusin, szkoleniowiec CCC.
Porażką tą Pomarańczowe zakończyły swój debiutancki występ w Eurolidze koszykarek. Celem był awans z grupy i to udało się zrealizować. Niestety jednak w starciu z takim zespołem, jak ROS Casares, nasze wicemistrzynie nie były w stanie nawiązać jakiejkolwiek walki, co tylko pokazuje, jaka jest różnica pomiędzy topowymi zespołami Ford Germaz Ekstraklasy, a czołówką Europy.
CCC Polkowice - ROS Casares Walencja 58:78 (12:22, 9:22, 16:18, 21:16)
CCC: Sharnee Zoll 15, Iva Perovanovic 10, Jantel Lavender 9, Valerija Musina 8, Evanthia Maltsi 7, Agnieszka Bibrzycka 5, Joanna Walich 2, Agnieszka Majewska 2.
ROS Casares: Maya Moore 20, Ann Wauters 17 (12 zb), Sancho Lyttle 15 (12 zb), Lauren Jackson 9, Eshaya Murphy 9, Laia Palau 6, Sylvia Dominguez 2, Jana Vesela 0, Isabelle Yaoucoubou-Dehoui 0, Katalin Honti 0.
stan rywalizacji: 2:0 dla ROS Casares Walencja, awans hiszpańskiej drużyny do turnieju Final Eight Euroligi koszykarek
Hiszpanki poza zasięgiem - relacja z meczu CCC Polkowice - ROS Casares Walencja
ROS Casares Walencja to absolutny top europejskiej żeńskiej koszykówki i wszystkie swoje walory hiszpańska drużyna potwierdziła w starciu z CCC Polkowice. Wicemistrzynie Polski nie były w stanie w żadnym momencie nawiązać wyrównanej walki z jednym z głównych faworytów do triumfu w całych rozgrywkach, przegrywając we własnej hali różnicą aż 20 oczek.