Plotki o relokacji organizacji o nazwie Kings wzmogły na sile już w kwietniu 2010 roku. Wtedy to spiętrzyły się wszystkie problemu tego zespołu - począwszy od słabego składu i braku wizji drużyny, przez brak sukcesów, na obskurnej i przestarzałej hali ARCO Arena kończąc. Na obiekt narzekali nawet sami fani na forum internetowym, ale z czasem przestała się ona podobać także kierownictwu ligi. NBA postawiła właścicielom Kings, braciom Maloof, a także Radzie Miasta, ultimatum, wedle którego do pierwszego dnia marca miał powstać ramowy plan finansowania nowego obiektu. W przeciwnym razie klub mógł zostać przeniesiony do innego miejsca - najwięcej mówiło się o Seattle i Anaheim.
Wygląda jednak na to, iż Kings zostali uratowani. Według najnowszych doniesień, miasto i drużyna osiągnęli wstępne porozumienie, które zakłada budowę nowego obiektu na terenie bocznicy kolejowej w centrum miasta. Ten plan satysfakcjonuje NBA, więc ryzyko przenosin zostało jak na razie oddalone.
Według umowy, bracia Maloof wyłożą 75 mln dolarów na rozkręcenie tejże inwestycji.
- Będziemy mieć nowy budynek, będzie mieć zatem możliwość kuszenia zawodników. Teraz to powinno pójść znacznie łatwiej - mówił George Maloof dla dziennika Sacramento Bee.