Lorinza Harrington daje upust swojej frustracji

Lorinza Harrington jest wyraźnie sfrustrowany tym, co zastał we Włocławku. Amerykański rozgrywający nie pełni takiej roli w Anwilu, jakiej by oczekiwał, a na dodatek jego zespół od kilku tygodni wyraźnie dołuje. Jednakże Harrington narzeka także na aspekty pozasportowe i wydaje się, że ma dość Włocławka.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Gdy Lorinza Harrington podpisał kontrakt z Anwilem Włocławek, fani klubu byli, co dzieje się niezwykle rzadko, bardzo optymistycznie nastawieni do tego transferu. Wspominano, że doświadczony Amerykanin ma na swoim koncie grubo ponad setkę meczów w NBA, a na dodatek zna polskie realia, bowiem grał w Asseco Prokomie Gdynia i Treflu Sopot. Oczekiwano, że tam samo jak w latach poprzednich, odnajdzie się w roli zmiennika i wesprze ekipę tym, co umie najlepiej, a więc żelazną defensywą.

Niestety na chwilę obecną wydaje się, że transfer Amerykanina nie okazał się strzałem w dziesiątkę. Krzysztof Szubarga również nie prezentuje najwyższego poziomu, choć w jego przypadku można liczyć jeszcze na rzut, a w przypadku Harringtona - niestety nie. Słabsza postawa duetu rozgrywających ma oczywiście bardzo duży wpływ na postawę całego zespołu - Anwil od kilku tygodni jest na wyraźniej fali opadającej.

Niepowodzenie na parkiecie odbija się także na kwestiach pozasportowych. Harrington ma już dość Anwilu, Włocławka i obwieścił tę wiadomość całemu sportowemu (i nie tylko) światu za pomocą swojego konta na jednym z popularnych portali komunikacyjno-społecznościowych. "Trying to... this shit here... losing, boring city, fines, can't do nowhere, never lost like this since I came to Europe.." - dokładnie te słowa w nocy z niedzieli na poniedziałek napisał Amerykanin, co w wolnym tłumaczeniu oznacza: "Próbuję... To całe g**** tutaj… Przegrywanie, nudne miasto, grzywny, nic do roboty, nigdy nie czułem się tak zagubiony odkąd przybyłem do Europy."

Co ciekawe, to nie jedyne takie wpisy koszykarza: swojemu koledze, byłemu koszykarzowi Asseco Prokomu Gdynia, Qyntelowi Woodsowi, zdradził, że "nigdy nie był w tak nudnym miejscu jak to" oraz, że... "pił tylko dwukrotnie w tym roku". Po tej drugiej wypowiedzi można zacząć się zastanawiać czy Harrington dał upust swojej frustracji, bo nie wiedzie mu się dobrze na parkiecie, czy może nie gra na miarę swoich możliwości, bo mentalnie i myślami jest już poza rozgrywkami w Polsce i nie zależy mu na dobru włocławskiego klubu? Zresztą wcześniejszy wpis z niedzieli, 4 marca, jest dość jednoznaczny: "Ready to get back to the states" - "gotowy by wrócić do Stanów"...

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×