W stolicy zapachniało sensacją - relacja z meczu AZS PW - AZS Koszalin

W stolicy czuć już było zapach sensacji, bo AZS Politechnika Warszawska wygraną miała w kieszeni, ale na finiszu zimną krew zachowali podopieczni Andreja Urlepa i to oni sięgnęli po bardzo cenny triumf. Akademicy z Koszalina pozostali w walce o awans do fazy play-off.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Warszawska drużyna od początku dała jasny sygnał, że nie zamierza tanio sprzedawać skóry. Mimo sporych osłabień, dziury w strefie podkoszowej, wreszcie wąskiej rotacji, walczyli dzielnie i.. skutecznie. Tego ostatniego akurat najmniej się spodziewano. Tymczasem gracze Andreja Urlepa pozwalali gospodarzom na wiele. A że beniaminek z prezentów chętnie korzysta, to po pierwszej połowie niespodziewanie wygrywa 47:40.

Koszalinianie kompletnie nie potrafili wykorzystać ani swojej przewagi w polu trzech sekund, ani też doświadczenia. Nic dziwnego, że Inżynierzy byli w korzystniejszej sytuacji. W ich szeregach od początku dobrze spisywali się Michał Nowakowski i Mateusz Ponitka. Wspierali ich pozostali zawodnicy, co zaowocowało fragmentem naprawdę dobrej i efektywnej gry.

Sensacją zapachniało jednak dopiero w trzeciej kwarcie. Bo podopieczni Urlepa zamiast odrabiać straty, to... pogrążali się w chaosie. Defensywa akademików nadal stała na mizernym poziomie, dlatego też w 34 minucie zespół Mladena Starcevicia prowadził już nawet 53:40. Tej przewagi nie utrzymał wprawdzie długo, ale koszalinianie do walki o zwycięstwo wrócili dopiero po piorunującej końcówce. Przyjezdni zdobyli siedem punktów z rzędu i zmniejszyli straty do zaledwie trzech oczek.

Bitwa o triumf zaczęła się na nowo, chociaż nadal w nieco lepszej sytuacji był prowadzący AZS Politechnika Warszawska. Radość stołecznego klubu nie trwała długo. Koszalinianie systematycznie zbliżali się do przeciwnika, kilkakrotnie doprowadzali nawet do remisu. Po okresie indolencji obu drużyn - przez trzy minuty nikt nie zdołał trafić do kosza - akademicy zadali decydujący cios - Igor Milicić i LaMont McIntosh przechylili szalę na stronę gości, ale młode wilki Starcevicia do samego końca szukały swojej szansy na odwrócenie losów meczu. Nieskutecznie.

Tym samym do niespodzianki nie doszło, chociaż było naprawdę blisko. Koszalinianie dzięki wygranej w Warszawie wciąż liczą się w walce o awans do fazy play-off, jednak ich dyspozycja pozostawia wiele do życzenia. Z dobrej strony zaprezentowali się gospodarze, którzy mogą czuć niedosyt. Wypuścili z rąk wygraną. Akademicy Urlepa częściowo zrehabilitowali się za porażkę z tym teamem przed własną publicznością.

AZS Politechnika Warszawska - AZS Koszalin 82:83 (21:19, 26:21, 15:19, 20:24)

AZS Politechnika: Michał Nowakowski 22, Mateusz Ponitka 17, Jarosław Mokros 14, Piotr Pamuła 12, Patryk Pełka 7, Łukasz Wilczek 4, Marek Popiołek 3, Maciej Kucharek 3, Sebastian Kowalczyk 0.

AZS: Callistus Eziukwu 17, J.J. Montgomery 15, George Reese 14, Marcin Dutkiewicz 12, LaMont McIntosh 10, Igor Milicić 8, Grzegorz Surmacz 4, Rafał Bigus 3, Mateusz Jarmakowicz 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×