Srogi rewanż - relacja z meczu Spójnia Stargard - MKS Dąbrowa Górnicza

Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński po blisko dwóch tygodniach powrócili do ligowej rywalizacji. Był to dla nich świetny powrót, gdyż odnieśli pierwsze zwycięstwo nad MKS-em Dąbrowa Górnicza. Gospodarze od początku narzucili swój styl, a bardzo dobre zawody rozegrali podkoszowi.

Środowe spotkanie kończące 25. kolejkę I ligi było już dwukrotnie przekładane. Dzięki temu stargardzianie odpoczywali blisko dwa tygodnie, a ich rywal w ostatnich dniach głównie podróżował. Przewaga miejscowych uwidoczniła się już od samego początku. Pozytywnie zaskakiwali wielokrotnie krytykowani w tym sezonie wysocy, którzy zdobyli pierwsze dziesięć punktów dla swojej ekipy. Świetnie mecz rozpoczął Łukasz Bodych, który w pierwszych minutach starał się wszystkich przekonać, że w pełni zasługuje na miejsce w wyjściowej piątce. Ambitna gra szybko została jednak zastopowana przez gwizdki arbitrów, gdyż już w pierwszej kwarcie Bodych miał na swoim koncie trzy przewinienia. W podobnie nieciekawej sytuacji był również kapitan, Wiktor Grudziński. Ich zmiennicy spisali się jednak równie dobrze. Wśród przyjezdnych pokazać swojej byłej publiczności chciał się szczególnie Łukasz Grzegorzewski, który dobrze rozpoczął mecz i przez jakiś czas wraz z Michałem Wołoszynem toczył wyrównaną walkę ze stargardzianami. To zespół prowadzony przez Tadeusza Aleksandrowicza wygrał jednak wysoko pierwszą kwartę mimo że w pewnym momencie Zagłębiacy wysunęli się na prowadzenie.

Początek drugiej odsłony mimo trójki Krzysztofa Morawca przebiegał pod dyktando stargardzian, którzy wykorzystywali warunki fizyczne Piotra Wojdyra, najlepszego strzelca Spójni w tym meczu. Po jego akcji 2+1 Spójnia prowadziła 33:18. Oprócz doświadczonego Morawca zagrożeniem dla zachodniopomorskiej ekipy był ponownie Grzegorzewski, który powrócił na parkiet. Dobrą atmosferę popsuł jednak uraz Jarosława Kalinowskiego, który skręcił nogę i musiał opuścić parkiet. To nieco wybiło jego zespół z rytmu, co w końcówce tej kwarty wykorzystali goście zmniejszając stratę do ośmiu punktów.

Wydawało się, że wszystko w tym meczu może się zdarzyć, gdyż Spójnia w trzecich kwartach prezentowała się zwykle słabo. - Cieszę się, że zagraliśmy lepszą drugą połowę niż pierwszą. Zazwyczaj wygrywaliśmy wysoko w pierwszej połowie i już w głowach nam się przestawiało. Teraz było całkiem inaczej i naprawdę jestem z tego bardzo zadowolony - przyznał Grudziński. Właśnie po zmianie stron wyjaśniły się losy zwycięstwa. Udane akcje Zagłębiaków można policzyć na palcach jednej ręki. Spójnia za to punktowała rywala wypracowując ponad dwudziestopunktową przewagę, której w czwartej kwarcie nie mogła stracić. Gospodarzom wychodziły rzuty z dystansu. Praktycznie każda próba była przemyślana, lecz akcje opierały się głównie na skutecznych dograniach pod kosz. Wobec kontuzji Kalinowskiego szansę dostał Filip Dylik, który miał nieco odciążyć pozostałych obwodowych. Młody koszykarz wykorzystał swoje minuty trafiając z za linii 6,75 metra oraz dobrze współpracując z kolegami i walcząc w obronie.

W czwartej kwarcie obaj szkoleniowcy skupili się na walce o bilans dwumeczu, który w przyszłości może mieć znaczenie. - Stąd te nasze przerwy, żeby rzucić za trzy punkty. Niestety nie wyszły nam te zagrywki - skomentował trener, Aleksandrowicz. W Dąbrowie Górniczej MKS wygrał 91:62, a w pewnym momencie przegrywał na stargardzkim parkiecie różnicą dwudziestu ośmiu oczek. - Bezwzględnie najważniejszą rzeczą było to, żeby Spójnia nie odrobiła przewagi, którą uzyskaliśmy u siebie. W dwumeczu zespół w niektórych sytuacjach praktycznie zyskuje jedno zwycięstwo, także graliśmy o to, żeby nie było trzydziestu punktów - podsumował końcowe fragmenty pojedynku trener gości, Wojciech Wieczorek.

Spójnia Stargard Szczeciński - MKS Dąbrowa Górnicza 77:51 (22:11, 16:19, 23:6, 16:15)

 Spójnia: Wojdyr 16, Parzych 14, Stępień 10, Grudziński 8, Bodych 6, Ochońko 6, Kalinowski 5, Pabian 4, Soczewski 4, Dylik 3, Ulchurski 1, Kasprzak 0.

MKS: Wołoszyn 12, Grzegorzewski 11, Morawiec 10, Zieliński 8, Grochowski 6, Kulikowski 2, Szczypka 2, Zmarlak 0.

Źródło artykułu: