Zwycięstwo przed kilkoma dniami nad Polpharmą i przełamanie serii 15 porażek z rzędu, nie spowodowało zwiększenia frekwencji na meczach Łódzkiego Klubu Sportowego. Wręcz przeciwnie, liczba widzów, którzy zasiedli w sobotę na trybunach 13-tysięcznej Atlas Areny, pobiła chyba kolejny niechlubny rekord i ciężko stwierdzić, czy była dwu- czy trzycyfrowa... Atmosfera spotkania nie przypominała meczu ekstraklasy, a bardziej sparing lub trening. Zawodnicy słyszeli wręcz własne myśli, a echo odbijanej o parkiet piłki niosło się długo po ogromnej hali.
Tylko pierwsze minuty meczu były wyrównane. Obie ekipy na początku się rozstrzelały i raz po raz trafiały z dystansu, czego skutkiem wysoki wynik pierwszej kwarty 21:32. Po raz ostatni gospodarze prowadzili przy stanie 14:11, po znakomitym wejściu w mecz w wykonaniu Jakuba Dłuskiego i Michała Michalaka, którzy we dwójkę zdobyli wspomniane 14 "oczek". Błyskawicznie o przerwę poprosił Andrej Urlep, w charakterystyczny dla siebie sposób przywołał do porządku swoich graczy, ustawił grę obronną tak, aby zwłaszcza Michalak miał mniej miejsca i to poskutkowało. Goście szybko opanowali sytuację i rozpoczęli mozolne, ale cierpliwe budowanie przewagi.
Z biegiem minut rozrzucali się LaMont McIntosh i Jeremy Montgomery, czym najpierw zdobyli sporo punktów, a następnie dzięki temu zmusili łodzian do wyjścia z defensywą na obwód, co z kolei ułatwiło grę pod koszami Callistusowi Eziukwu i Rafałowi Bigusowi, którzy i tak mieli wyraźną przewagę warunków fizycznych.
Od połowy drugiej kwarty aż do końca spotkania mecz przebiegał właściwie bez historii. Gospodarze próbowali szarpać grę, zdobywali punkty falami, ale przewaga koszalinian ani przez moment nie była zagrożona. Urlep rotował składem, dał pograć wszystkim 10 zawodnikom, a sytuacja nie zmusiła go w drugiej połowie do wzięcia choćby jednej przerwy na żądanie.
Sobota w Łodzi nie przyniosła zatem ani wielkich emocji na boisku ani atmosfery sportowego wydarzenia na trybunach. W pewnym momencie zawiódł nawet sprzęt grający i cheerleaderkom podczas przerwy ... wyklaskiwali rytm sędziowie.
ŁKS Łódź - AZS Koszalin 71:100 (21:32, 18:24, 16:28, 16:16)
ŁKS: Michalak 24, Dłuski 15, Zyskowski 13, Trepka 5, Binkowski 4, Sulima 4, Kenig 4, Bartoszewicz 2, Szczepaniak 0, Kuczmera 0.
AZS: McIntosh 21, Dutkiewicz 16, Montgomery 15, Eziukwu 12, Jarmakowicz 11, Milicić 11, Surmacz 8, Bigus 6, Reese 0, Bieg 0.
Sędziowali: Calik, Kotulski i Putyra.