Erin Phillips: Mimo upływu kolejnych tygodni jako zespół wciąż nie zawodzimy

Krakowską Wisłę w najbliższy weekend czeka ostatni pojedynek sezonu zasadniczego FGE z CCC Polkowice. I choć mistrzynie Polski są pewne pierwszego miejsca w tabeli, to jednak nikt nie dopuszcza do siebie myśli o porażce z głównym konkurentem do złotego medalu. – Zadaniem Wisły jest zwyciężać – pewnie dodaje jej zawodniczka, Erin Phillips.

Po wielu miesiącach żmudnej rywalizacji pod Wawelem w końcu przynajmniej na chwile osoby związane z klubem mogły odetchnąć z ulgą. Wszystko za sprawą wywalczenia lokaty na samym szczycie ogólnej klasyfikacji, która do końca tej fazy rozgrywek ekstraklasy nie ulegnie już zmianie. - To był jeden z naszych celów, które poczyniliśmy w drużynie jeszcze przed sezonem. Wiadomo, że wiąże się z tym wiele przywilejów, dlatego zawsze warto jest podejmować starania. Poza tym cieszę się, że mimo upływu kolejnych tygodni wciąż nie zawodzimy - mówi Australijka.

Szczególnie ostatnie dwa spotkania z udziałem jej teamu pokazują, iż jego forma jest naprawdę zadowalająca. Przekonujące wygrane z AZS-em Gorzów i Widzewem Łódź są bowiem jasnym sygnałem, że krakowianki nie zamierzają stosować taryfy ulgowej przed decydującą fazą sezonu oraz turniejem FinalEight Euroligi. - Mamy tego świadomość i za sprawą ciężkiej pracy staramy się wykrzesać z siebie jak najwięcej. Póki co na pewno nasza dyspozycja nie jest jeszcze tą optymalną, ale można mieć satysfakcję z tego, iż jako zespół dobrze się rozumiemy i wzajemna współpraca przynosi tak dobre efekty. Mam zatem nadzieję, że taka tendencja zostanie utrzymana i w Turcji pokażemy klasę - twierdzi 26-letnia obrończyni.

Mogłoby się zatem wydawać, iż w małopolskiej ekipie myśli koncentrują się już wokół zmagań pucharowych. Z tego błędnego przekonania wyprowadza jednak Phillips. - Zanim do tego dojdzie czekają nas jeszcze zmagania na krajowym podwórku. Chciałybyśmy dopiąć tutaj wszystko na ostatni guzik i dopiero wtedy z czystym sumieniem skupić się na finałach Euroligi. W sobotę czeka nas mecz z CCC Polkowice, więc jeśli chcemy wygrać to nie możemy przejść obok rywalizacji tylko zaprezentować na parkiecie pełnię swoich umiejętności. Zresztą dla nas będzie to doskonały sprawdzian ponieważ polkowiczanki w obronie preferują podobny styl gry do Spartaka Moskwa, który jak wiadomo będzie naszym pierwszym rywalem w grupowej rundzie pucharów.

Oprócz niego, wiślaczkom przyjdzie także stanąć naprzeciw innego rosyjskiego klubu UMMC Jekaterynburg, który według powszechnej opinii jest nieco słabszy aniżeli w poprzednich latach. - Trudno mi to ocenić, ponieważ nie miałam okazji grać przeciwko tej drużynie. Wiem jednak, że to doświadczony kolektyw i nie zaszedł tak daleko przypadkiem. Ponadto, pojedynki tej rangi zwykle wyzwalają dodatkową mobilizację i Rosjanki też na pewno będą chciały udowodnić swoją wyższość - ostrożnie dopowiada mistrzyni świata z 2006 roku.

Kończąc rozważania na temat szans Białej Gwiazdy uczciwie trzeba stwierdzić, że pewnym jej problemem może być brak wielu klasowych zawodniczek rezerwowych, które zarówno w trakcie meczów w Stambule, jak i play off ligi polskiej mogłyby odciążyć te z podstawowego składu. - Może nie mamy w swoich szeregach głośnych nazwisk, ale nie umniejsza to wartości koszykarek, które są wśród nas. Team tworzy czternaście zawodniczek i razem walczymy o wspólne cele. Właśnie to jest w tym wszystkim najważniejsze - pozytywnie stwierdza Phillips.

Źródło artykułu: