Rywalizacja w grupie E rozpoczęła się od niemałej sensacji. Niepokonana do tej pory reprezentacja Litwy nie sprostała Turcji, która niespodziewanie znalazła się na drodze do awansu do półfinałów. Podopieczni Orhuna Ene przegrali co prawda pierwszą kwartę w stosunku 19:28, lecz w następnych odsłonach mozolnie odrabiali straty. Na prowadzenie wyszli jednak dopiero w ostatnich minutach gry, gdzie koncertowo spisywał się Azizcan Ozdemir, zdobywca 17 punktów, w tym 8 w ostatnich minutach. W ostatnim dniu rozgrywek grupowych Litwini muszą pokonać będących na fali Włochów, jeśli marzą o grze w najlepszej czwórce turnieju.
Wyborną dyspozycję utrzymują z kolei Włosi, którzy po środowych pojedynkach zostali jedyną niepokonaną drużyną w drugiej fazie rozgrywek. Ich rywale - Ukraińcy zaczęli mecz bardzo dobrze i przez 12 minut toczyli wyrównany bój z koszykarzami z południa Europy. Wtedy jednak rozpoczęła się seria 17 kolejnych punktów Italii, która na dobre przejęła inicjatywę nad wydarzeniami na parkiecie. Aż 5 zawodników ekipy trenera Stefano Sacripantiego zdobyło co najmniej 11 punktów, co świadczy o niezwykle kolektywnej grze całego zespołu.
W meczu o pietruszkę Chorwaci nie dali większych szans Izraelowi, który z zerowym kontem zamyka póki co grupę E. Koszykarze z Bałkanów dzięki tej wygranej zbliżyli się do gry o pozycje 5-8, warunkiem jest jednak czwartkowa wygrana nad Turcją. W starciu z Izraelem podopieczni Ivana Sunary systematycznie powiększali wypracowaną na początku przewagę, mimo że w trzeciej odsłonie rywale nieco odrobili straty. Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był środkowy Chorwatów Miro Bilan, zdobywca 20 punktów i 11 zbiórek.
W grupie F wszystkie oczy zwrócone były na bratobójczy pojedynek Serbów z Czarnogórcami. Koszykarze, którzy jeszcze 2 lata temu grali we wspólnej reprezentacji, tym razem stanęli naprzeciwko siebie. Przez 3 kwarty na parkiecie dominowali Serbowie, a nie do zatrzymania w strefie podkoszowej był Miroslav Raduljica, zdobywca 25 punktów i 11 zbiórek. W ostatnich 10 minutach do głosu doszli Czarnogórcy, lecz nawet świetna postawa duetu Vladimir Dasic (25 punktów i 7 zbiórek) - Nemanja Vranjes (18 punktów, 5 "trójek") nie wystarczyła do odniesienia zwycięstwa.
- Po wysokiej porażce z Łotwą straciliśmy pewność siebie - mówił po kolejnej porażce szkoleniowiec Francji Richard Billant. "Trójkolorowi" kilkadziesiąt godzin po laniu, jakie sprawili im gospodarze turnieju, znów nie sprostali kolejnemu rywalowi. Tym razem lekcję basketu dali im reprezentanci Hiszpanii, którzy górowali w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. 21 punktów dla zwycięzców uzbierał Victor Claver. Obie ekipy legitymują się bilansem 2 wygranych i 2 porażek, co oznacza, że decydujące okażą się czwartkowe potyczki.
Na fali pozostają gospodarze turnieju, reprezentacja Łotwy. Po wtorkowym sensacyjnym pogromie w starciu z Francją, tym razem nie dali szans outsiderowi grupy - Rosji. W ekipie trenera Agrisa Galvanovskisa z bardzo dobrej strony pokazali się gracze podkoszowi z Andrejsem Selakovsem (14 punktów) na czele. Już po pierwszej kwarcie miejscowi prowadzili różnicą 12 punktów, a w kolejnych odsłonach wzorowo pielęgnowali wcześniej wypracowaną przewagę. Jeśli w czwartek Łotwa pokona Serbię, to po raz pierwszy w historii zagra w półfinale turnieju tej rangi.
Grupa E
Litwa - Turcja 80:84 (M. Gecevicius 16 - D. Balbay 20)
Ukraina - Włochy 60:99 (V. Norenko 13 - M. Giuri 13)
Izrael - Chorwacja 62:80 (G. Mekel 20 - M. Bilan 20)
Grupa F
Czarnogóra - Serbia 70:75 (V. Dasic 25 - M. Raduljica 25)
Hiszpania - Francja 92:72 (V. Claver 21 - E. Jackson 13)
Rosja - Łotwa 55:68 (A. Shved 13 - J. Strelnieks 15)