Agnieszka Głowacka: W ubiegły weekend zakończyliśmy sezon zasadniczy Ford Germaz Ekstraklasy. Jak mógłby Pan go podsumować?
Javier Fort Puente: Za nami wiele miesięcy ciężkich zmagań, radości oraz kilka rozczarowań. Mieliśmy szansę na drugą lokatę w tabeli, jednak przez drobne wpadki nie udało nam się to. Nie da się ukryć, że byłaby to dla nas fantastyczna i komfortowa sytuacja, jednak po sezonie zasadniczym zajęliśmy trzecie miejsce. Być może wiele osób jest tym zawiedzionych, czuje pewien niedosyt, jednak zważając na wszystkie problemy, które zespół Lotosu przechodził w trakcie sezonu uważam, że poradziliśmy sobie całkiem nieźle i w czasie play-offów jeszcze wiele może się zmienić.
Ze wszystkich 13 spotkań rundy rewanżowej Lotos Gdynia przegrał trzy. Dwa z nich po ciężkich, wyrównanych meczach z wyżej notowanymi Wisłą Can-Pack Kraków oraz CCC Polkowice oraz w ostatniej kolejce z Ineą AZS Poznań. Jak mógłby Pan to wytłumaczyć?
- Gdy wróciliśmy po przerwie świątecznej, pracowaliśmy bardzo ciężko. Chcieliśmy wejść jak najlepiej w drugą część sezonu i wygrać jak najwięcej spotkań. Wspieraliśmy się, szukaliśmy najlepszych, nowych rozwiązań i każda z moich koszykarek starała się jak najwięcej wnieść do drużyny. Wydaje mi się, że przyniosło to oczekiwane efekty. Porażka z Poznaniem była wynikiem wielu czynników. My zagraliśmy bez podstawowych zawodniczek, zaś poznanianki bardzo chciały wygrać. Każda drużyna może mieć jeden zły dzień i odnieść niespodziewaną porażkę. Nam to się przytrafiło akurat w ostatnią sobotę.
Co dokładnie wydarzyło się w tej ostatniej kolejce?
- Po spotkaniach Pucharu Polski oraz meczach z CCC Polkowice i Energą Toruń w lidze byliśmy bardzo zmęczeni. Tak wymagające konfrontacje, przy tak krótkiej ławce rezerwowych jaką my mamy, odbiły się na naszym zdrowiu. W Poznaniu dałem odpocząć koszykarkom z pierwszej piątki, zabrakło kontuzjowanej Magdy Ziętary. Ale było to potrzebne. Muszę być pewny, że moja drużyna będzie przygotowana do zbliżających się meczów ćwierćfinałowych w 100 proc.
Jeżeli porównamy postawę koszykarek Lotosu we wspomnianych meczach z CCC i Energą oraz w konfrontacji z INEĄ Poznań dostrzeżemy zdecydowaną różnicę. Czy na ich postawę w stolicy Wielkopolski wpłynęło tylko zmęczenie?
- Byliśmy zmęczeni nie tylko fizycznie, ale również psychicznie i mentalnie. Oczywiście chcieliśmy wygrać, jednak tego dnia nogi nie słuchały co mówiła głowa, ręce robiły co chciały. Nie trafiliśmy zbyt wielu rzutów, które powinny trafić do kosza. Taka skuteczność jak w sobotę: 35proc. za dwa, 60proc. z linii rzutów wolnych oraz zerowa skuteczność za 3 pkt, nie może nam się nigdy więcej przytrafić!
Czy Pana zdaniem Lotos Gdynia jest gotowy do walki w play-offach?
- Tak! Jesteśmy gotowi. Przed nami najważniejszy etap tego sezonu. Nie mamy innego wyjścia, musimy być w pełni skupieni i gotowi do walki o każdy centymetr boiska i każdą piłkę na nim.
Pierwszym rywalem Pana drużyny będzie Matizol Lider Pruszków. Nie jest to łatwy rywal. Co prawda wygraliście z nimi dwukrotnie w sezonie zasadniczym, jednak końcówka sezonu była w ich wykonaniu bardzo udana..
- Zgadza się. Jest to najcięższy rywal, na którego mogliśmy trafić w ćwierćfinale. To bardzo silna drużyna, w której grają znakomite zawodniczki. Mają oni również długą ławkę rezerwowych, więc aby wygrać tą rywalizacje będziemy musieli dać z siebie naprawdę wszystko. Teraz nie ma już czasu na zawahania i niepewności. Musimy być przygotowani na ciężkie mecze i walkę przez całe 40 minut
Czy kibice, którzy oglądać będą te spotkania mogą liczyć na to, że Lotos wróci do swojego rytmu gry i będzie równie skuteczny jak na początku tego roku?
- Oczywiście. Jeżeli chcemy zdziałać cokolwiek w play-offach, musimy być perfekcyjni w każdym calu. Każdy kolejny mecz musi być naszym najlepszym. To jest nasz cel. A czy uda nam się go zrealizować? Czas pokaże!
Co będzie kluczem do sukcesu?
- Skupienie, pasja, praca zespołowa, ale również radość gry! W końcu robimy to, co
kochamy najbardziej!