Jeszcze w przerwie środowego spotkania wszystko wskazywało, że dla Mateusza Jarmakowicza będą to kolejne zawody, w których zagra po prostu bezbarwnie. Ot, odda swoje przeciętne trzy rzuty, zbierze jedną-dwie piłki i kilkuminutowym występem zakończy akcent na parkiecie. W pierwszej połowie bowiem trener Andrej Urlep dał 23-letniemu środkowemu na parkiecie niecałe trzy minuty. Wszystko zmieniło się jednak, gdy Słoweniec desygnował go do gry od początku trzeciej kwarty.
Najpierw Jarmakowicz otworzył wynik w tej odsłonie celną trójką (46:37), a następnie w niespełna 90 sekund dodał jeszcze siedem kolejnych oczek i przewaga koszalinian wzrosła do stanu 55:42. Pod koniec kwarty polski center przymierzył swoją czwartą trójkę w tym spotkaniu i zdobywając 13 punktów w sześć minut, sprawił, że AZS znalazł się w idealnych warunkach przed ostatnią fazą spotkania - prowadząc 66:51.
Wybuch formy Polaka był czymś, czego trener Wojciech Kamiński nie przewidział i w zasadzie nie planował przed spotkaniem, koncentrując się głównie, słusznie zresztą, na pierwszoplanowych postaciach AZS. I można powiedzieć, że do przerwy plan, choć nie w 100 procentach, to jednak działał. Słabiej grał George Reese (tylko jeden celny rzut na cztery próby), bezbarwny był także J.J. Montgomery (jedno trafienie) i tylko Lamont McIntosh (wszystkie swoje 15 punktów zdobył w pierwszej połowie, 5/7 z gry) sprawił, że Polpharma przegrywała 37:43.
Po stronie starogardzian bardzo skutecznie radził sobie Jeremy Simmons (już 10 oczek i osiem zbiórek po dwudziestu minutach), z którym efektywnie współpracował Marcin Nowakowski (dziewięć punktów i trzy asysty). Problem w tym, że w trzeciej kwarcie, gdy na dobre obudził się wspomniany Jarmakowicz, duet liderów gości schował się za plecami kolegów. Amerykanin po przerwie trafił tylko dwukrotnie i raz zebrał piłkę z tablicy, a polski rozgrywający dodał dwa oczka i asystę. I choć dwoił się i troił Piotr Dąbrowski (dwie trójki w tym okresie, 13 oczek po trzech kwartach), koszalinianie zdążyli już złapać wiatr w żagle.
Po akcji dwa plus jeden Callistusa Eziukwu (double-double złożone z 12 oczek i 10 zbiórek), gospodarze prowadzili na początku czwartej odsłony 69:51, a gdy dwoma rzutami z dystansu popisał się Kamil Łączyński (osiem punktów w czwartej kwarcie), AZS wygrywał już ponad dwudziestoma punktami (83:62 i 86:65) na dwie minuty przed końcem i było jasne, że tego meczu nie przegra.
Co ciekawe, po pierwszej kwarcie to Polpharma nieznacznie prowadziła (15:11) i nic nie zapowiadało, że te zawody mogą zakończyć się dla ekipy Wojciecha Kamińskiego taką klęską. Pierwsze symptomy przyszłych problemów objawiły się jednak już w drugiej kwarcie, gdy goście stracili aż 32 punkty! Ogółem w tej części spotkania miejscowi pomylili się z gry tylko w dwóch próbach za dwa i dwóch za trzy (11/15). Dla porównania - Polpharma miała 7/17.
I do póki ciężar ofensywy na swoich barkach utrzymywali Nowakowski i Simmons, starogardzianie byli w stanie rywalizować z ekipą Urlepa. Gdy zabrakło ich skuteczności, cała układanka rozsypała się jak domek z kart. Po stronie gospodarzy natomiast każda faza meczu wykreowała innego bohatera. W pierwszej połowie był nim McIntosh, w trzeciej kwarcie Jarmakowicz (również najlepszy zawodnik całego spotkania), natomiast na samym końcu błysnęli Eziukwu i Łączyński.
AZS Koszalin - Polpharma Starogard Gdański 89:68 (11:15, 32:20, 23:16, 23:17)
AZS: Jarmakowicz 20, McIntosh 15, Eziukwu 12, Dutkiewicz 11, Łączyński 9, Bigus 6, Milcić 6, Bieg 3, Montgomery 3, Reese 2, Surmacz 2
Polpharma: Dąbrowski 16, Simmons 14, Nowakowski 11, Arabas 10, Hazzard 9, Hicks 3, Śnieg 3, Metelski 2, Paul 0, Wall 0
Błysk Jarmakowicza - relacja meczu AZS Koszalin - Polpharma Starogard Gdański
Polpharma Starogard Gdański prowadziła w pierwszej kwarcie meczu z AZS Koszalin, ale począwszy od drugiej kwarty gospodarze totalnie zdominowali wydarzenia na parkiecie i pokonali rywala różnicą dwudziestu jeden punktów, 89:68. Nie byłoby zwycięstwa "Akademików" gdyby nie fantastyczna dyspozycja Mateusza Jarmakowicza, który ustanowił swój rekord punktowy na parkietach Tauron Basket Ligi.
Źródło artykułu: