Mająca aspiracje na awans do play off przemyska Polonia w spotkaniu z SKK Siedlce musiała zwyciężyć, jeśli chciała podtrzymać nadzieję na zrealizowanie swoich celów. Gospodarze, mając świadomość celów o które walczą od początku rozpoczęli od mocnej obrony i nie pozwalali wyżej notowanemu rywalowi na swobodne zdobywanie punktów. Sami natomiast, za sprawą Huberta Mazura i Pawła Pydycha zaliczyli kilka trafień z rzędu i po dwóch minutach prowadzili 5:0.
Taki start wyraźnie zmotywował polonistów, którzy w dalszych fragmentach jeszcze bardziej zaznaczyli swoją przewagę. Podobać się mogły szczególnie ich różnorodne warianty rozegrania akcji. Co chwilę zaskakiwali oni defensywę przeciwnika i sprawiali wrażenie, jakby do tej konfrontacji przygotowani byli perfekcyjnie.
Goście z letargu obudzili się dopiero w drugiej połowie "ćwiartki". Po długim impasie w końcu realnie zaczęli zagrażać przemyślanom i ci nie mogli być już tak pewni siebie. Najwięcej problemów sprawiał im Kamil Sulima. 31-letni zawodnik imponował skutecznością z półdystansu i to jemu cały zespół z Mazowsza zawdzięczał fakt, iż po 10 minutach wysunął się na pierwsze tego wieczoru prowadzenie.
"Przemyskie Niedźwiadki" jednak nie wywiesiły białej flagi i w dalszej części pierwszej połowy starały się konsekwentnie wcielać w życie przedmeczowe założenia. Bardzo dobrą partię w ich szeregach rozgrywał Artur Mikołajko. Podkoszowy, który większą część swojej kariery spędził w Zniczu Jarosław umiejętnie wypracowywał sobie pozycje pod tablicą i punktował z najbliższych odległości. Gdy dołączył do niego weteran parkietów Tomasz Przewrocki, wynik na tablicy świetlnej brzmiał 28:22 i Polonia znów była w dogodnym położeniu. Tyle, że podobnie jak wcześniej, nie zdołała go utrzymać. Tuż przed zejściem do szatni na dłuższą przerwę dał o sobie znać Adrian Czerwonka, dzięki czemu SKK przechyliło szalę zwycięstwa na swoją stronę i mogło pochwalić się prowadzeniem 36:39.
Po zmianie stron ekipa z Podkarpacia jak najszybciej chciała zatrzeć złe wrażenie z ostatnich minut pojedynku, ale liczne błędy w obu formacjach sprawiały, że jej starania szły na marne. Z pomyłek Polonii bezlitośnie korzystał Radosław Basiński. Doświadczony koszykarz pożyteczny był szczególnie przy kontratakach i po jednym z jego trafień siedlczanie wygrywali różnicą siedmiu punktów. Jednakże wbrew pozorom wcale nie poszli za ciosem. Wszystko przez ambitną postawę podopiecznych Macieja Milana, którzy wzięli się w garść i jeszcze przed decydującą batalią byli bliscy dogonienia przeciwnika. Wobec tego można było sądzić, iż ostatnie minuty przyniosą spore emocje.
Zgodnie z przypuszczeniami tak też się stało. Obie strony postawiły przede wszystkim na defensywę, w związku z czym kibice zgromadzeni w hali przy ulicy Mickiewicza podziwiali fizyczną walkę niczym w wykonaniu zawodników MMA. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć, iż przez 180 sekund nikt nie trafił do kosza i zastanawiać można się było, kto jako pierwszy przerwie tą niemoc.
Ku uciesze podkarpackiej widowni uczyniła to "Lonia" a konkretnie Paweł Pydych. Były rozgrywający Stali Stalowa Wola dwukrotnie przymierzył zza linii 6, 75 m, wlewając w serca swoich kolegów z drużyny nadzieję na końcowy sukces. Ten okazał się być na wyciągnięcie ręki niespełna 2 minuty przed końcową syreną. Wyczyn Pydycha skopiował bowiem, Mazur i przed polonistami otworzyła się ogromna szansa. Ostatecznie nie zmarnowali jej i po zakończeniu starcia w pełni zasłużenie mogli celebrować radość.
MKS Budimpex Polonia Przemyśl - SKK Siedlce 77:71 ( 16:17, 20:22, 22:23, 19:9)
Polonia: Mikołajko 19. Mazur 18, Pydych 11, Bal 8, Przewrocki 7, Bąk 6, Sołtysiak 4, Miszczuk 0, Musijowski 0
SKK: Kowalczuk 19, Czerwonka 16, Ratajczak 16, Sulima 8, Basiński 8, Czyż 4, Holnicki-Szulc 0
Na kłopoty Pydych - relacja z meczu MKS Polonia Przemyśl - SKK Siedlce
W jednym z ciekawszych sobotnich spotkań przemyska Polonia dzięki świetnej w swoim wykonaniu końcówce pokonała SKK Siedlce 77:71 i wciąż liczy się w walce o najlepszą ósemkę ligi. Wygraną podkarpackiemu zespołowi zapewnił Paweł Pydych, trafiając dwa arcyważne rzuty.