Przeciwko lokalnemu rywalowi akademicy wystąpili praktycznie w najsilniejszym możliwym składzie. Wszyscy szczecińscy Koszykarze powrócili po kontuzjach. Nie zagrał jedynie wypożyczony ze Spójni Mariusz Wójcik. - Wszyscy wrócili do zdrowia. Zagraliśmy bardzo dobre zawody. Walczyliśmy w obronie, z tego wychodził atak. To był taki mecz, jaki chcieliśmy zagrać od początku sezonu. Szkoda, że wyszedł na koniec, ale nadal walczymy o jak najlepsze miejsce w rundzie zasadniczej - przyznaje Łukasz Pacocha w rozmowie ze Sportowefakty.pl.
W sobotnim meczu akademicy pokazali potencjał, jaki w nich drzemie. Obecnie zajmują dziesiątą lokatę, lecz skład, którym dysponuje trener Wojciech Zeidler powinien walczyć o znacznie wyższe miejsca. - Wszyscy zafunkcjonowali. Jurek wrócił, również Maciek. Każdy u nas w drużynie grozi rzutem. Pokazaliśmy kolektyw - twierdzi Pacocha.
Derbowy pojedynek od pierwszych minut przebiegał pod dyktando akademików, którzy uzyskali dziesięciopunktową przewagę. Później ich rywale odrabiali straty. Przez chwilę opanowali sytuację, lecz kolejne kilkuminutowe przestoje sprawiły, że do ostatnich minut Spójnia goniła AZS. - Bardzo dobrze broniliśmy. Z tego wyprowadzaliśmy kontry. Trafialiśmy w ważnych momentach i sprawiliśmy, że w tym meczu nie mieli nic do powiedzenia - odważnie komentuje rozgrywający zwycięskiej ekipy.
Rewanżowe starcie diametralnie różniło się od meczu w Stargardzie, gdzie Spójnia tryumfowała 81:58. Losy tego spotkania ważyły się do samego końca, a znacznie lepiej zaprezentował się też najlepszy strzelec I ligi, który zdobył o dwadzieścia punktów więcej niż w grudniowej rywalizacji. - Tamten mecz nie wyszedł całej drużynie. Chcieliśmy zmazać tą plamę i na pewno nam się to udało. Dla kibiców było to fajne spotkanie i wielkie emocje - tłumaczy nasz rozmówca.
Jedyne, co może martwić szczecińskich fanów to inne rezultaty z kończącej się kolejki. Wygrywali, bowiem najgroźniejsi konkurenci AZS-u, co stawia akademików w niemal beznadziejnej sytuacji w walce o dziewiątą pozycję premiowaną pewnym utrzymaniem. - Liga nie układa się po naszej myśli. Nie chcemy jednak myśleć, kto, jak gra. Chcemy poprawić swoją grę i być jak najwyżej w tabeli. Myślimy o sobie, a nie o innych - przekonuje Pacocha. Jego drużynie pozostał już tylko kończący rundę zasadniczą pojedynek ze Startem Gdynia.
jeśli jest tak jak piszesz, to zwracam honor.
Jaki Koszuta chłopie nie wiem gdzie to słyszałeś były takie przyśpiewki ale nie chodzilo o Jurka .Jerry ma cały czas szacunek w Stargardzie