Michał Spychała: Ktoś miał duży wpływ na emocje

Sobotnie spotkanie 28. kolejki zaplecza ekstraklasy, pomiędzy Zniczem Pruszków a Startem Gdynia, mogłoby ułożyć się inaczej. Wygrali goście 76:68, jednak wynik mógł wyglądać inaczej. Wszystko za sprawą kontrowersyjnych decyzji sędziów. Trener pruszkowian, Michał Spychała, nie ukrywa, kto miał duży wpływ na emocje, jakie towarzyszyły temu pojedynkowi.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Z trudnego terenu lider tabeli wywiózł zwycięstwo i do końca rundy zasadniczej już na pewno pozostanie na pierwszym miejscu. Jak jednak zapewnia w rozmowie z serwisem pruszkowskiego klubu trener Michał Spychała, jego podopieczni nie mają się czego wstydzić. - Start Gdynia to murowany faworyt, pewniak do awansu, zobaczymy jak będzie dalej - mówi. Jego zdaniem, to spotkanie, mimo iż przegrane, powinno podnieść morale koszykarzy.

Szkoleniowiec Znicza żałuje, że jego zespołowi nie udało się odnieść zwycięstwa. - Emocje sięgnęły w Pruszkowie zenitu, ale trudno nie zauważyć, kto miał na nie duży wpływ - zaznacza Spychała. - Do końca mógł to być fajny mecz, taktycznie i koszykarsko, ale wyszło tak, jak wyszło - dodaje. Jego podopieczni ponieśli ośmiopunktową porażkę, tracąc dwa "oczka" po przewinieniach technicznych w końcowych fragmentach.

Obok Dominika Czubka, niesportowym faulem ukarany został właśnie opiekun drużyny. Jak zdradza, sędzia przez cały pojedynek "straszył" go przewinieniem technicznym. - Arbiter próbował utrzymać nerwy na wodzy, ale po kilku chwilach nie wytrzymał. Rzeczywiście była to swego rodzaju demonstracja - przyznaje trener Znicza. Zwraca uwagę na fakt, że jego ekipie przyznano zaledwie 12 wolnych, przy aż czterdziestu jeden rywali. - Przewinienie Dominika Czubka było niepotrzebne - kończy. A teraz kapitan drużyny musi uważać na to, aby nie otrzymać następnego, co wykluczyłoby go z gry w jednym meczu.

Źródło: zniczbasket.com

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×