Trener Rosy, Mariusz Karol, nie miał wątpliwości: w sobotni wieczór jego zespół nie stanowił tak dobrego kolektywu, jak przeciwnik. - Przegraliśmy ten mecz z kilku powodów: po pierwsze, Siedlce zagrały świetnie jako drużyna i zawodnicy wykorzystywali się nawzajem bardzo dobrze, obsługiwali podaniami, stanowili kolektyw zarówno w ataku, jak i w obronie - wymieniał.
Pogląd szkoleniowca podzielał Michał Przybylski, którego zabrakło tym razem na parkiecie, ale swoimi cennymi wskazówkami, "chłodnym" spojrzeniem na boiskowe wydarzenia z ławki rezerwowych oraz bardzo dobrą znajomością możliwości radomskich koszykarzy mógł podpowiadać, pomagać swoim kolegom. - Graliśmy świetnie jako drużyna. Zawodnicy, którzy wyszli w pierwszej piątce, kapitalnie się uzupełniali. Oby takich meczów było jak najwięcej - podkreślał.
Tomasza Araszkiewicza, opiekuna SKK, trochę martwić może fakt, iż punktowali jedynie gracze pierwszej "piątki". Trener siedlczan jednak uspokaja. - Mam w drużynie doświadczonych zawodników. Starałem się im nie przeszkadzać - zapewniał.
Wynik sobotniego starcia zadecydował o tym, z kim zmierzą się obie ekipy w pierwszej rundzie fazy play-off. SKK zagra z MKS-em Dąbrowa Górnicza, natomiast Rosa - z Sokołem Łańcut. Pierwsze spotkania zostaną rozegrane w Siedlcach i Radomiu w dniach 14 i 15 kwietnia.
Siedlczanie stanowili kolektyw w starciu z Rosą
W meczu ostatniej kolejki sezonu zasadniczego zaplecza ekstraklasy SKK Siedlce pokazało swoją wyższość nad radomską Rosą w decydujących fragmentach spotkania. - Zawodnicy świetnie się uzupełniali - podkreślali przedstawiciele obu drużyn po zakończeniu zawodów.