Kazimierz Mikołajec: Tego typu meczów nie można wygrać przy tylu błędach

Nie udało się sprawić wielkiej niespodzianki zawodniczkom KK ROW Rybnik. Podopieczne Kazimierza Mikołajca walczyły dzielnie w decydującym meczu w Grodzie Kopernika, ale z wygranej i awansu cieszyć mogły się ostatecznie Katarzynki. Trener rybniczanek nie miał wątpliwości, dlaczego to właśnie rywalki wygrały ten pojedynek.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- Myślę, że w Toruniu dostarczyliśmy dużo emocji i stworzyliśmy ciekawe widowisko - mówił po spotkaniu Kazimierz Mikołajec, szkoleniowiec KK ROW. Jego podopieczne przegrały po wielkiej walce różnicą pięciu oczek i nie zdołały przebić się do półfinałów. Rybniczanki w toruńskim Spożywczaku zostawiły jednak całe swoje serce. - Jestem dumny z postawy moich zawodniczek. Pokazały charakter wracając do gry przy stracie aż dziewiętnastu punktów. Za to należy im się wielki szacunek - dodał.

W połowie trzeciej kwarty Energa prowadziła 54:35 i wydawało się, że spokojnie dowiezie sukces do końca. ROW rzucił się jednak do odrabiania strat i doszedł rywalki nawet na dwa oczka. Zabrakło jednak końcowego uderzenia. - W końcówce, gdzie mamy dwa otwarte rzuty z dystansu, potem czystą pozycja pod koszem i rzuty są niecelne. Byliśmy blisko, a dopadł nas brak koncentracji w wykończeniach akcji - mówi trener drużyny z Rybnika. - Niecelne rzuty spowodowały, że w momencie, w którym byliśmy tak blisko, rywal dostał szansę, żeby uciec. W takim meczu, takie rzeczy są niewybaczalne.

Rybniczanki popełniły też aż o 11 strat więcej od torunianek. - W meczu na styku, gdzie o wygranej decyduje każdy, nawet najmniejszy szczegół, liczba dwudziestu strat to duży problem. Przy tylu błędach taki mecz niezwykle ciężko wygrać. Pomimo tego wszystkiego do końca byliśmy w grze - mówił Mikołajec.

W Grodzie Kopernika ROW musiał radzić sobie bez Rachele Fitz, co też nie pozostawało bez znaczenia dla końcowego wyniku spotkania. - U nas brakowało Fitz, w Toruniu nie było Maksimovic - rzucił szybko trener śląskiej drużyny. - Bez Fitz mieliśmy jednak duży problem, bowiem jest to nasza jedyna czwórka. Dlatego też powstał problem i to nie tyle w defensywie, a ofensywie.

Humory po środowym meczu w rybnickim obozie nie były wesołe, ale nikt nie zamierza długo rozpamiętywać tej przegranej. - Walczyliśmy na tyle, na ile byliśmy w stanie. Zespół walczył na tyle, na ile był w stanie i na pewno nie dał plamy. Powtarzam jeszcze raz, że jestem pełen uznania dla moich zawodniczek, które dały z siebie wszystko - oznajmił rybnicki trener.

- Teraz przed nami mecze o piąte miejsce i właśnie takie chcemy zająć na zakończenie sezonu. Od początku bardzo ciężko pracowaliśmy na taki wynik i do końca będziemy o niego walczyć. Dla nas sezon się nie zakończył. Nie ma też obawy, że z drużyny wyjadą zawodniczki amerykańskie. W pełnym składzie walczymy do ostatniego meczu - zakończył.

Od środy ROW zaczyna walkę o miejsca 5-8. Pierwszym rywalem na tej drodze będzie ŁKS Siemens AGD Łódź. Patrząc na olbrzymie problemy kadrowe łódzkiej drużyny, ROW nie powinien mieć problemów z przejściem tego rywala. Potem, w walce o piąte miejsce, przyjdzie zmierzyć się tej drużynie ze zwycięzcą dwumeczu pomiędzy Matizol Liderem Pruszków i KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×