Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego właściwie przez całe spotkanie musieli gonić swojego rywala, choć pierwsze minuty tego pojedynku wcale nie zapowiadały takiego scenariusza. Polpharma rozpoczęła ten mecz z wysokiego "C". Już po kilku akcjach Farmaceuci za sprawą skutecznego pod tablicami Jeremy'ego Simmonsa prowadzili 7:2. Jak się jednak później okazało było to najwyższe i zarazem jedyne prowadzenie starogardzkiego teamu w tym spotkaniu.
Gospodarze niemal natychmiast zabrali się za odrabianie strat i zanotowali jeszcze bardziej imponujący run od rywala - 12:0. To wyraźnie podcięło skrzydła Farmaceutom, którzy nie byli w stanie znaleźć jakiejkolwiek recepty na poczynania graczy stołecznego klubu. Po stronie miejscowych pierwsze skrzypce grali wówczas Jarosław Mokros i Patryk Pełka. Wśród gości natomiast na nic zdały się poszukiwania lidera, który byłby w stanie wyciągnąć swój team z letargu. Nie pomagały nawet zmiany dokonywane przez trenera Kamińskiego. Pierwszą przeprowadził już po niespełna 5 minutach gry. Wówczas parkiet opuścił zawodnik, który w ostatnich pojedynkach wyraźnie liderował swojemu zespołowi - Brandon Hazzard. W jego miejsce Kamiński desygnował do gry Grzegorza Arabasa. Polski rzucający absolutnie niczym jednak nie zachwycił.
Nieco ożywienia w poczynania starogardzkiego teamu wniosło dopiero pojawienie się Michaela Hicksa. Amerykanin robił, co mógł, by jego zespół nie tracił do rywala dystansu. Ta sztuka była jednak niezwykle trudna. Polpharma z biegiem czasu coraz bardziej oddawała pole przeciwnikowi. Warszawski team przede wszystkim wykazywał się znakomitym wyczuciem w defensywie. Farmaceuci bili głową w mur, a Politechnika konsekwentnie budowała przewagę. Nadal bardzo skutecznie prezentował się Mokros. Swoje "trzy grosze" dorzucał również Sebastian Kowalczyk i to głównie za sprawą tych graczy stołeczny klub po pierwszej połowie prowadził już 48:34.
Trzecia partia była już nieco bardziej wyrównana, choć rzecz jasna zdecydowanie więcej korzyści z takiego obrotu wydarzeń wyciągali gospodarze. Politechnika cały czas kontrowała wydarzenia na parkiecie. Tym razem w jej szeregach na pierwszy plan wysunął się Maciej Kucharek. Po stronie gości natomiast wreszcie przebudził się Hazzard. Cóż jednak z tego, skoro Polpharma po trzech partiach nadal miała do odrobienia 12 punktów straty.
Nic przed finalną partią nie wróżyło, by cokolwiek mogło jeszcze w tym pojedynku ulec zmianie. Farmaceuci niemal w samej końcówce meczu poderwali się jednak do walki. Sygnał do ataku dał duet Piotr Dąbrowski - Michael Hicks. Wielkie zawody rozgrywał zwłaszcza ten drugi, który na nieco ponad 30 sekund do końca spotkania, celnym rzutem z dystansu sprawił, że Polpharma zniwelowała straty do zaledwie jednego "oczka". Nic więcej jednak podopieczni trenera Kamińskiego nie zdołali zdziałać. Końcówka należała bowiem do gospodarzy, którzy pewnie wykonywali rzuty wolne.
AZS Politechnika Warszawska - Polpharma Starogard Gdański 88:83
AZS: Maciej Kucharek 18, Łukasz Wilczek 14, Jarosław Mokros 14, Patryk Pełka 12, Michał Nowakowski 12, Sebastian Kowalczyk 10, Marek Popiołek 6, Filip Nowicki 2, Cyprian Zięba 0.
Polpharma: Michael Hicks 24, Piotr Dąbrowski 15, Brandon Hazzard 12, Jeremy Simmons 10, Marcin Nowakowski 7, Tomasz Śnieg 6, Daniel Wall 5, Adam Metelski 2, Grzegorz Arabas 2.