Agnieszka Głowacka: Po pierwszych dwóch spotkaniach w Polkowicach mało kto wierzył, że jesteście w stanie wrócić tam na piąty mecz. A jak było z wami?
Geraldine Robert: My przez cały czas wierzyłyśmy, że pomimo dwóch porażek, jesteśmy w stanie powalczyć z zespołem CCC. Wiedziałyśmy, że przez cały sezon grałyśmy bardzo dobrze na własnym parkiecie, więc wiedziałyśmy również, że mamy szanse wygrać oba mecze. Jak się okazało, zarówno one, jak i my wykorzystałyśmy atut własnego boiska i znów jedziemy do Polkowic.
W drugim, niedzielnym spotkaniu bardzo szybko zdobyłaś 6 punktów i miałaś 5 zbiórek. To właśnie między innymi dzięki twojej grze udało wam się szybko wyjść na prowadzenie 12:2 …
- Zgadza się, dość szybko udało mi się oddać kilka celnych rzutów, ale punktowały również moje koleżanki z zespołu. Wydaje mi się jednak, że ta przewaga w głównej mierze wynikała z naszej ogólnej dobrej formy i gry, jaką zaprezentowałyśmy na początku zarówno w obronie, jak i w ataku. Udało nam się dobrze wejść w mecz, a co najważniejsze, utrzymać to do samego końca.
Podczas tych dwóch spotkań praktycznie wszystkie obecne na boisku koszykarki Lotosu zagrały bardzo dobre zawody. Miałyście jakąś specjalną motywację?
- Nie, cały czas naszą największą motywacją jest awans do finału. W obu meczach dałyśmy z siebie wszystko, walczyłyśmy o każdą piłkę, ale przede wszystkim grałyśmy jak drużyna. Wydaje mi się, że to nam najbardziej pomogło.
Czy jako kapitan gdyńskiego zespołu powiedziałaś coś swoim koleżankom w szatni przed sobotnim bądź niedzielnym meczem?
- W sobotę, przed pierwszym spotkaniem powiedziałam jedynie, że jest to mecz w domu, przed naszymi kibicami, więc musimy zaprezentować się z jak najlepszej strony. Zagrać naszą najlepszą koszykówkę dokładnie tak, jak robiłyśmy to przez cały sezon. W niedzielę natomiast dodałam jedynie tyle, że nie mamy nic do stracenia i musimy po prostu walczyć!
Przez cały sezon prezentujesz wysoką formę. Wystarczy ci sił, aby grać tak do końca sezonu?
- Tego nie wiem. Przekonamy się już nie długo, ale na pewno będę się starała, aby tak było!
A czy twoim zdaniem jesteście w stanie wygrać i awansować do finału?
- To jest piąty, decydujący mecz. Tak naprawdę może się wszystko wydarzyć. Jedno jest pewne - wygra zespół, który tego dnia będzie lepiej dysponowany i będzie miał więcej sił.
Polkowice to niezwykle silna drużyna na własnym boisku. W polskiej lidze przegrały u siebie zaledwie jedno spotkanie - właśnie z Lotosem...
- Dokładnie! Dlatego też środowe spotkanie będzie bardzo interesujące i trudne dla obu zespołów!
Co może się okazać kluczem do sukcesu?
- Twarda i zespołowa walka. W środę na pewno nikt nie odpuści.