Nie da się ukryć, że podobnie jak przed rozpoczęciem tego etapu rywalizacji, tak teraz za faworyta uchodzi właśnie "Lonia". Niedoszły pretendent do udziału w fazie play off w porównaniu ze swoim rywalem wypada znacznie bardziej okazale. Może on pochwalić się znacznie szerszym składem, a co za tym idzie większą liczbą klasowych zawodników, którzy w trudnych momentach potrafią wziąć ciężar gry na siebie. I choć w pierwszym, sobotnim starciu różnica poziomów między oboma zespołami nie była zbyt widoczna, to jednak dzień później przemyślanie wręcz znokautowali podopiecznych Aleksandra Krutikowa.
Obiektywnie trzeba przyznać, że poloniści zaprezentowali się wówczas z naprawdę korzystnie. Przez większość czasu dominowali w niemal każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła i skutecznie wykorzystywali swoje atuty w postaci m.in. Tomasza Przewrockiego. Doświadczony obrońca, który niegdyś zachwycał swoimi umiejętnościami na ekstraklasowych parkietach zdobył 22 punkty i udowodnił, że wciąż jest groźny dla każdego.
Jednak w szeregach podkarpackiego zespołu znajduje się jeszcze przynajmniej paru innych zawodników, których określenie mianem czołowych nie będzie nadużyciem. Do takich bez wątpienia zaliczyć trzeba Huberta Mazura. 27-letni skrzydłowy słynie głównie z bardzo dobrego rzutu z dystansu i w czwartkowy wieczór, jak można sądzić postara się zaimponować w tym względzie. - Miło, jeśli w ten sposób pomagam partnerom z drużyny. Skuteczność, co prawda nie zawsze jest zadowalająca, ale to są uroki sportu. Spore znaczenie ma to, że przeciwnicy zdając sobie sprawę z zagrożenia mobilizują krycie na moją osobę i wtedy zdecydowanie trudniej o zdobycz punktową - dodaje skromnie.
Dla osób związanych z przemyskim klubem istotna jest też zwyżkująca forma Michała Musijowskiego. Młody rozgrywający fakt faktem w końcówce rundy zasadniczej pauzował z racji na uraz kolana, ale w miniony weekend znów z powodzeniem dyrygował całym kolektywem i przyczynił się do osiągniętych przez niego sukcesów. Wobec tego zneutralizowanie wychowanka Przemyskich Niedźwiadków będzie jednym z głównych zadań Sportino, które mimo aktualnego położenia wcale nie musi widzieć swojej przyszłości tylko w ciemnych barwach.
Jest to spowodowane tym, że we wspominanej pierwszej potyczce ambitnie stawiło czoła wyżej notowanemu oponentowi i dopiero po dogrywce wylądowało w pokonanym polu. Dlatego też ma podstawy, by przynajmniej raz jeszcze spróbować uwierzyć we własne umiejętności.
Na jakość poczynań inowrocławian duży wpływ wywiera Tomasz Zabłocki. Pochodzący ze Zgorzelca gracz mimo upływu lat nadal spędza na boisku wiele minut i co istotne, w tym czasie wykonuje mnóstwo efektywnej pracy. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć, że jak dotąd w play out notuje średnio 20 "oczek", czego zazdrości mu niejeden młodszy kolega po fachu.
Wsparcie powinien otrzymać od urodzonego w nowojorskim Brooklynie Francisa Jonathana Hana. Portorykańczyk, legitymujący się również polskim paszportem przebojem wdarł się do pierwszoligowego towarzystwa i podobnie jak Zabłocki znalazł już sposób na obronę Polonii.
Czy ten duet przeciwstawi się, bądź co bądź silniejszej ekipie z Przemyśla? O tym dowiemy się w czwartek. Początek spotkania o godzinie 18.
Postawić kropkę nad i - zapowiedź meczu Sportino Inowrocław - Polonia Przemyśl
Po dwóch wygranych na własnym parkiecie przemyska Polonia jedzie do Inowrocławia, by znów pokonać Sportino. Gospodarze jednak spróbują jak najbardziej uprzykrzyć jej to zadanie. Czy podopieczni Macieja Milana dopną swego?